Iga Świątek zdobyła dla siebie i dla Polski brązowy medal pocieszenia, deklasując Annę Karolinę Schmiedlovą w godzinkę. Koszykarze 3×3 przegrali dwa mecze i są poza strefą awansu, a wiatr pokrzyżował plany żeglarzom w klasie iQFoil.
Iga Świątek się zrehabilitowała i ma brązowy medal. Nie popełniała już tylu błędów i grała w dużej mierze swój tenis. Schmiedlova nie nadążała za tempem akcji. Została rozbita. Liderce rankingu wystarczyła do tego godzina gry. Zwyciężyła stosunkiem 6:2, 6:1, lecz wcale się z tego powodu nie cieszyła. Po spotkaniu wyglądała tak jakby właśnie wygrała mecz II rundy Rolanda Garrosa, a przecież zdobyła olimpijski medal! Do tego pierwszy w historii wywalczony dla Polski w tenisie. Niebezpiecznie było chyba tylko na początku, kiedy to Słowaczka przełamała Świątek i prowadziła 2:1. Potem Polka wygrała pięć gemów z rzędu z czego trzy bez walki. Namęczyła się trochę w ostatnim, ale finalnie trzeci break point dał jej seta. Schmiedlova grała przeciętnie. W ostatnim gemie popełniła dwa podwójne błędy serwisowe z rzędu, co dało 30:30. Drugiego seta nie ma co komentować. Schmiedlova miała zero break pointów i nawet zero razy wynik 40:40. Maksymalnie wygrywała na gema piłkę lub dwie. Skuteczność przełamań Igi – 100%, serwis – 85%, trzy asy i aż 14/17 piłek po pierwszym serwisie wygranych. Maszyna.
Ruszyła królowa sportu, czyli lekkoatletyka. Na eliminacje wyszli między innymi nasi młociarze – Wojciech Nowicki oraz Paweł Fajdek. No i kibice najedli się strachu. Są trzy próby w kwalifikacjach, a najlepsza jest liczona w kontekście awansu. Pierwszą Nowicki spalił, bo nie trafił w pole, w którym mierzy się odległość. Omal nie doszło do tragedii, bo w ostatniej chwili odsunęła się sędzia. W drugiej próbie rzucił młot na odległość 76,32 m, a w trzeciej jej nie poprawił. To oznaczało, że nie spełnił minimum 77 metrów i musiał czekać na to, co zrobią rywale z grupy B. Nowicki miał szczęście, że przeskoczyło go tylko pięciu zawodników i zajął 10. miejsce. TOP 12 daje awans. Fajdek w Londynie spalił trzy próby, w Rio nie wszedł do finału, a w Tokio najpierw rzucił słabo, potem spalił i na ostrzu noża awansował po tej trzeciej, choć nie spełnił minimum i musiał czekać na grupę B. Teraz znów wprowadził nerwówkę. Dwa rzuty spalił, żeby w trzecim osiągnąć 76,56 m. To pozwoliło mu zająć 9. miejsce.
Nasi młociarze z kłopotami, ale awansowali do finału, gdzie będą mieli już po sześć prób. Nowicki broni tytułu mistrza olimpijskiego. Fajdek zdobył wówczas brąz. Polski młot rządził w Tokio, bo identycznie było u pań – Włodarczyk złota, Kopron brązowa. Nowickiemu odległość 82,52 m zapewniła zwycięstwo. Wtedy rzucał jak maszyna. Teraz jednak faworytem jest młody Ethan Katzberg, który rok temu sensacyjnie został mistrzem świata, a w tym potwierdza wielką formę. W kwietniu na mityngu w Nairobi wprawił wszystkich w osłupienie, rzucając ponad 84 metry, co jest najlepszym wynikiem od 16 lat. Mało tego, aż czterema rzutami poprawił tam rekord życiowy. Katzberg wygrał kwalifikacje z odległością 79,93 m. Nowicki nie osiąga już z taką lekkością 80 metrów. Jego najlepszy rezultat w 2024 to 80,95 z Rzymu. Na korzyść Polaków działa fakt, że nie startują Rosjanie, a Walerij Pronkim ma w tym roku drugi na świecie wynik. Srebro powinno być w zasięgu Wojtka, a z Fajdkiem to nigdy nic nie wiadomo.
Bohaterką dnia jest 20-letnia bokserka Julia Szeremeta. Pewności siebie mógłby jej pozazdrościć niejeden sportowiec. Już przed igrzyskami zapowiadała, że ona tu przyjeżdża po medal i go zdobędzie. Nawet nie ma innej opcji, skoro tyle poświęciła i tak ciężko trenowała. Dodawała, że podchodzi do wszystkiego bez stresu, więc słowo “presja” jest jej obce. Na razie idzie po swoje. To taka trochę “bad girl”, bo zanim zaczęła na dobre trenować i wchłonęła się w boks, to lubiła sobie poimprezować, podrineczkować, zapalić… trener Tomasz Dylak opowiadał w “TVP Sport”, że trochę czasu potrzebowała, by się odkręcić i skupić na sporcie: – Od półtora roku ciężko pracuje, a od roku żyje jak mnich. Tylko trenuje, śpi i bierze suplementy. Tak w kółko. To dla niej ciężki okres, ale zagryzła zęby i czeka tylko, kiedy igrzyska się skończą, by móc wypić sobie drineczka i trochę pobalować – mówił przed igrzyskami.
Szeremeta zmiażdżyła swoją rywalkę. Wygrała stosunkiem 5:0 i to z rankingową dwójką – Tiną Rahimi. Chociaż… te rozstawienia w boksie są kuriozalne. Rahimi wcześniej przegrała trzy walki na ostatnie cztery – i to dwie po 0:5. Wszyscy sędziowie w każdej z rund typowali po 10:9 dla Polki, co oznaczało jej absolutną i totalną dominację. Żaden arbiter się nie wyłamał – 5:0, 5:0 i 5:0. W sumie można powiedzieć, że aż 15:0. W każdej rundzie każdy sędzia wskazał na Polkę. Rzadko zdarzają się tak jednostronne pojedynki. Szeremeta walczyła po “cwaniacku”, chowała gardę, prowokowała, uśmiechała się szyderczo, podskakiwała sobie na ringu, a później doskakiwała i tłukła Australijkę. W pierwszej rundzie trafiła mocnym lewym sierpem aż rywalką zachwiało. W drugiej wszedł z kolei prawy na szczękę. Rahimi prawie w ogóle Polki nie trafiała i nie miała pomysłu. Jeżeli Szeremeta przejdzie ćwierćfinał, to… ma już medal olimpijski. A wcale nie ma mocnej rywalki – zmierzy się z Portorykanką Ashleyann Lozadą, która nie zaznaczyła się niczym specjalnym na dwóch ostatnich mistrzostwach świata.
Dominik Buksak i Szymon Wierzbicki mieli nadzieję na cud, ale już na początku musieli wrócić na start. Dlaczego? Otóż sędziowie uznali, że miał miejsce falstart, jednak w takim przypadku nie wskazuje się konkretnej pary. Biało-czerwoni nie podjęli ryzyka i razem z dwiema innymi załogami zdecydowali się wrócić na start, żeby nie zostać zdyskwalifikowanym, jeśli by się na końcu okazało, że zawinili. Tak właśnie się stało z Chorwatami, którzy przypłynęli w czołówce, a potem wyszło, że spalili start i zostali zdyskwalifikowani, zajmując automatycznie 10. miejsce. Irlandczycy i Urugwajczycy, którzy się cofnęli, dopłynęli na końcu, ale Polacy wyprzedzili jeszcze dwie pary – brytyjską i szwajcarską – i to na samym finiszu. To oraz DSQ Chorwatów spowodowało, że zajęli 5. miejsce w wyścigu finałowym i takie też ogólnie. Już po powrocie na start było wiadomo, że szanse na podium uleciały. Trudno jest bowiem wyprzedzić aż tyle ekip. Trzeba było w przypadku Polaków zająć 3. pozycję, żeby odrobić stratę.
Klaudia Breś zdecydowanie woli strzelanie z pistoletu pneumatycznego – w tej konkurencji zwyciężyła w igrzyskach europejskich w Krakowie, w pistolecie sportowym jest za to srebrną medalistką igrzysk europejskich w drużynie oraz srebrną z mistrzostw Europy z Baku w 2017 roku, jednak tu idzie jej ogólnie słabiej. Polka ma na koncie trochę sukcesów w strzelaniu, ale na igrzyskach nie może się wstrzelić. Zarówno w obu konkurencjach w Rio, jak i teraz w obu nie dostała się do finału, gdzie wchodzi osiem zawodniczek. Szkoda, bo tym razem w pistolecie sportowym – po pierwszej części, tzw. precyzji – zajmowała 4. miejsce. Po szybkim strzelaniu ogromnie spadła w tabeli – aż na 29. pozycję. Wielkim tego powodem był jeden strzał, po którym Polce zaliczono… zero punktów. Zwykle trafia się w dziewięć lub dziesięć. Mimo wszystko tych 10 pkt więcej i tak nie dałoby kwalifikacji, lecz okolice 10-13. miejsca.
Sytuacja polskich koszykarzy 3×3 robi się coraz mniej ciekawa. Dostali srogie baty od faworytów – mistrzów świata Serbów. Skończyło się wynikiem 12:21. Wcześniej przegrali także z Litwinami. Mają na koncie dwa zwycięstwa i cztery porażki, a zajmują 7. miejsce, wyprzedzając tylko Chiny. Najgorsze jest to, że Polacy totalnie bezmyślnie faulują już na samym początku spotkań i potem muszą grać delikatnie w obronie, a przeciwnicy to wykorzystują – tak było z Francją i tak też było z Serbią. Ten błąd się powtarza. Polacy po trzech i pół minuty mieli już na koncie sześć fauli i każdy kolejny skutkował dwoma rzutami osobistymi. Zamojski nie pomógł. Trafił tylko jedną dwójkę na sześć prób. Sześć ekip przechodzi dalej. Te z miejsc 1-2 bezpośrednio do półfinału, a 3-6 do ćwierćfinału. Polska gra jeszcze z Łotwą, która na szczęście dla nas – ma już zagwarantowane pierwsze miejsce i nie musi wygrać. My musimy…
Cztery lata temu nasza sztafeta mieszana 4×400 metrów sensacyjnie zdobyła złoto, teraz nie ma szans na powtórkę. Amerykanie pobili rekord świata i wydają się być poza zasięgiem. Aż pięć krajów pobiło swój rekord narodowy w tych eliminacjach. Poziom był niezwykle mocny, co spowodowało, że nasza czwórka: Maksymilian Szwed, Marika Popowicz-Drapała, Karol Zalewski, Justyna Święty-Ersetic w swoim biegu zajęła 5. miejsce i nie weszła bezpośrednio do finału. Trzeba było czekać na drugi bieg i na to, czy uda się wejść z czasem. Tamten okazał się dużo wolniejszy. Otóż gdyby Polska rywalizowała w tym drugim, to weszłaby bezpośrednio do finału z trzeciego miejsca, a tak Justyna Święty-Ersetic dobiegła za Amerykanką, Francuzką, Belgijką i Jamajką. Wynik Polski to 3:11.43. Trzy lata temu w finale było to 3:09.87, zatem aż o półtorej sekundy lepiej. W eliminacjach wówczas Polacy wygrali swój bieg, a w finale Kajetan Duszyński odpalił prawdziwą petardę. Teraz medal będzie dużą niespodzianką.
Jakub Majerski trzy lata temu bardzo niespodziewanie zajął 5. miejsce w finale igrzysk na 100 metrów motylkiem i uzyskał tam czas 50.92 s, ustanawiając rekord Polski. Zresztą pobił go dwukrotnie, bo jeszcze wcześniej w eliminacjach miał 50.97 s. Teraz przebrnął przez kwalifikacje, ale już nie udało mu się przez półfinał. Czas 51.37 s dał mu tylko 11. pozycję, a dalej przechodziło ośmiu. Sam był tym faktem bardzo rozczarowany i tego nie ukrywał, bo celował w rekord Polski. W wywiadzie z “Eurosportem” nie był z siebie zadowolony, ponieważ był to wynik poniżej jego możliwości. Pobicie rekordu kraju zagwarantowałoby 7. pozycję i awans, a Majerski nawet lepiej popłynął w eliminacjach niż później w półfinale.
WAŻNE: Ewa Swoboda jest świetną sprinterką, ale dużo większe szanse na medal miałaby na 60 metrów, gdzie jest wicemistrzynią świata. Takiej konkurencji jednak na IO nie ma od… 1904 roku. Na 100 m Ewa Swoboda jest mocna w Europie, ale nie ma szans z Shelly-Ann Fraser-Pryce czy Sha’carri Richardson. Trzeba jednak docenić występ Ewy, bo jest w doskonałej formie. Z czasem 10.99, a więc swoim najlepszym wynikiem w sezonie, pewnie wygrała swój bieg i awansowała do półfinału. Odpadła za to Magdalena Stefanowicz (11.47 s). Dość powiedzieć, że na 100 metrów konkurencja jest olbrzymia – startowały aż 72 sprinterki, było osiem biegów eliminacyjnych, a Swoboda zajęła 8. miejsce. Teraz trzy półfinały. Podobny wynik może dać finał olimpijski, a już to byłoby ogromnym osiągnięciem. Życiówka Ewy to 10.94 s. z Memoriału Kamili Skolimowskiej w 2023 roku. To dałoby trzy lata temu w Tokio co najwyżej 5. miejsce. Poziom był kosmiczny. Elaine Thompson-Herah pobiegła 10.61 s., druga Shelly-Ann Fraser-Pryce 10.74 s., a trzecia Shericka Jackson 10.76 s. To czasy nierealne dla Swobody.
Pozostałe występy Polaków:
– Adrian Meronk w połowie rywalizacji golfistów plasuje się na 52. pozycji – wyprzedza tylko ośmiu innych zawodników
– Kayak cross to taka nowa i ciekawa konkurencja, gdzie na raz płynie czterech kajakarzy górskich i musi opłynąć przeszkody. Klaudia Zwolińska, Mateusz Polaczyk i Grzegorz Hedwig popłynęli w eliminacjach, jednak walczyli tylko o rozstawienie i nikt nie odpadał. Dopiero później będą ćwierćfinały, półfinały i finał. W ćwierćfinale mierzy się po czterech i dwóch przechodzi dalej. Najlepiej poszło Polaczykowi, który zajął 9. miejsce, a co ciekawe – Zwolińska popłynęła szybciej niż jej narzeczony Grzegorz Hedwig!
– Natalia Kochańska z wynikiem 418.5 pkt zajęła szóste miejsce w finale konkurencji strzelania w trzech postawach. Już po pierwszej – na klęcząco – była siódma, po leżącej jej strata do czołówki jeszcze tylko się zwiększyła. Po pozycji stojącej wyprzedziła rywalkę z Mongolii i awansowała na 6. lokatę. Potem rywalizuje się w ten sposób, że po jednym strzale najsłabszy odpada. Miała jednak tak dużą stratę, że nawet maksymalne 11.0 pkt w jej ostatniej próbie na IO nie dałoby jej wyższej lokaty.
– Maria Żodzik nie zakwalifikowała się do finału skoku wzwyż. W kwalifikacjach w drugiej próbie uzyskała 1.83 m, a następnie były trzy zrzutki na 1.88.
– Martyna Radosz i Katarzyna Wełna zajęły trzecie miejsce w finale B w wioślarskiej dwójce podwójnej wagi lekkiej. To dało im w sumie dziewiątą lokatę na igrzyskach olimpijskich (sześć startuje w finale).
– Michał Haratyk (19,94 m) i Konrad Bukowiecki (18,83 m) odpadli w eliminacjach pchnięcia kulą. Gdyby Haratyk powtórzył wynik z mistrzostw Europy, które były w tym roku i w których zdobył brązowy medal, to wszedłby do finału. Wtedy pchnął kulę na odległość 20,94 m. Haratyk zajął 19. miejsce, a Bukowiecki 28. miejsce. Żaden z nich nie był nawet blisko TOP 12.
– Daria Zabawska z rezultatem 60,86 m w rzucie dyskiem zajęła 20. miejsce i nie awansowała do finału. Życiówka Darii z 2023 roku (62,96 m) dałaby awans z 10. miejsca, ale to tylko gdybanie.
– Bardzo ciekawa sprawa. Anna Wielgosz z czasem 2:02.54 specjalnie zajęła ósme miejsce w biegu na 800 metrów. Biegła sobie z tyłu, bo… pobiegnie w repasażach. Otóż na tych IO w lekkoaletyce debiutują repasaże znane z wioślarstwa czy kajakarstwa. Polka nie chciała się zabijać o TOP 3, która dawało finał, tylko biegła sobie wolno, żeby zmierzyć się ze słabszymi rywalkami i tam wywalczyć awans. Polkę stać na wynik nawet o trzy i pół sekundy lepszy.
– Filip Rak (3:38.12) i Maciej Wyderka (3:38.79) nie uzyskali bezpośredniej kwalifikacji do półfinału na 1500 metrów, ale także pobiegną w repasażach.
– Paweł Tarnowski i Maja Dziarnowska o medale w klasie iQFoil powalczą w sobotę 3 sierpnia. To skutek złych warunków pogodowych tj. słabego wiatru. Zarówno Pawał, jak i Maja będą musieli się zmierzyćw ćwierćfinałach, po których dalej przechodzą dwa miejsca z sześciu.
– Agata Barwińska i Michał Krasodomski są na bardzo odległych pozycjach w klasie ILCA u kobiet i u mężczyzn. Lepiej idzie Barwińskiej, bo Krasodomski wyprzedza tylko… reprezentanta Fidżi oraz reprezentanta Samoa, którzy ciągle przypływają jako ostatni. Raz im się udało, bo ostatni był Polak!
– Polska sztafeta mieszana na 100 metrów stylem zmiennym w składzie Kacper Stokowski, Dominika Sztandera, Adrian Jaśkiewicz, Kornelia Fiedkiewicz uzyskała czas 3:48.19, który dał jej 14. miejsce i nie wystarczył do awansu do finału.