Siatkarze plażowi Michał Bryl i Bartosz Łosiak są już pewni awansu z grupy i to jedna z nielicznych pozytywnych wiadomości z 1 sierpnia. Paweł Tarnowski miał dwa słabe wyścigi i spadł na czwarte miejsce w żeglarstwie. Kilku innych naszych reprezentantów także zawiodło.
Łzy Igi Świątek obiegły sportowe portale. Polka miała świadomość, że zagrała… cóż, bardzo źle. Nie miała dnia. Nagromadzenie ogromnej liczby błędów sprawiło, że Chinka Qinwen Zheng musiała po prostu trafiać i zachęcać Igę do ataku. Tak też czyniła. 36 niewymuszonych błędów i to przy zaledwie dwusetówce to wynik mrożący krew w żyłach. Rzadko się zdarza, żeby nasza reprezentantka była aż tak bezradna przy wysokich i kąśliwych piłkach przeciwniczki. A przecież wydawało się, że Świątek ma patent na Chinkę i na takie zagrania, bo dotychczas miała z nią idealny bilans 6-0. No to teraz przyszedł czas na pierwszą porażkę i swoją dopiero trzecią w historii na paryskich kortach. Więcej szczegółowo na temat rozłożenia porażki Świątek na czynniki pierwsze w osobnym tekście.
Michał Bryl i Bartosz Łosiak mają już na koncie dwa zwycięstwa w fazie grupowej i są pewni awansu do 1/8 finału. Byli faworytami pojedynku z Remim Bassereau oraz Julienem Lyneelem. Francuzi są aż o 20 pozycji za Polakami w rankingu. Co ciekawe, Lyneel to dobrze znany siatkarz halowy – wielokrotny medalista Ligi Światowej przetworzonej później na Ligę Narodów. Grał także w Asseco Resovii oraz Jastrzębskim Węglu, a teraz reprezentuje Francję w rozgrywkach plażowych. Pierwszy set rozpoczął się doskonale – w zasadzie od razu Polacy ustawili sobie mecz i prowadzili 5:0. Francuzi zażądali przerwy po dwóch minutach. Obaj rywale zaczęli słabo – w przyjęciu, w ataku, dali się złapać blokiem, Bassereau uderzył też z drugiej piłki w siatkę. Gorzej grać się nie dało.
Polacy tej przewagi nie stracili i cały czas pilnowali czterech, pięciu, sześciu oczek przewagi, kończąc często pierwszą akcję, a kiedy Łosiak dwa razy pocelował w bardzo słabo grającego Bassereau zagrywką na 16:10 i 17:10, to nic złego stać się nie mogło. Drugi set był już bardziej wyrównany i trwał nie 20 minut, a 40. Kluczowy był moment, gdy od stanu 9:9 zrobiło się 12:9. Świetnym blokiem rozczytał Lyneela Bryl, potem Łosiak dołożył udany punkt z kontry i jeszcze w następnej akcji doskonale wybronił i skontrował w linię. Francuzi byli w stanie doskoczyć tylko na oczko, ale za każdym razem nasi siatkarze odskakiwali na dwa bądź trzy. Gra punkt za punkt od 16:13 wystarczyła i Polacy zwyciężyli do 18. Mają już na koncie dwa zwycięstwa i zagrają jeszcze z parą niemiecką Ehlers/Wickler. To będzie poważny sprawdzian – w końcu to duet sklasyfikowany w rankingu na 3. pozycji.
Wielkie brawa należą się Anecie Rygielskiej. Miejmy jednak poprawkę na to, że Polki być może nie powinno być na tym etapie… Podczas pojedynku z Eccles w 1/16 otrzymała punkt kary za atak głową, a i tak sędziowie wskazali na nią i to dało awans. Oburzenia nie kryli na Wyspach. Dziennikarze sportowi nie rozumieli jak w tak wyrównanej walce odjęty punkt nie okazał się kluczowym punktem odniesienia, tylko nic nie znaczył. W takich okolicznościach Polka przeszła dalej i w 1/8 finału kobiet miała się zmierzyć z mistrzynią olimpijską z Tokio, dwukrotną mistrzynią świata i świeżo upieczoną mistrzynią Europy z Belgradu. Można się przestraszyć na dzień dobry, widząc takie sukcesy przeciwniczki. A tymczasem Rygielska zawalczyła świetnie, postawiła się Busenaz Sürmeneli i sprawiła jej niemałe kłopoty.
Eksperci trochę nie do końca rozumieją decyzję arbitrów z pierwszej rundy, po której to Polka może nie zadawała bardzo silnych ciosów, ale była aktywniejsza i zasypywała rywalkę seriami. Tylko dwóch z pięciu arbitrów wskazało na Polkę, zatem runda przegrana. Kolejną rundę jednak sędziowie już docenili, bo Rygielska była w niej bardzo dynamiczna i ofensywna. Zapunktowali 3:2 dla niej. Niestety, trzecia runda to bardzo wyraźna przewaga mistrzyni olimpijskiej – padło wiele trafionych ciosów. Tu nawet największy laik wskazałby zwycięzcę, choć… jeden arbiter chyba przysnął, bo wytypował Polkę.
Jeśli chodzi o żeglarstwo, to był wielki problem, wiatr nie sprzyjał. Paweł Tarnowski zajmował wysokie drugie miejsce, które oznaczało awans do półfinału. W wyścigach numer 11 i 12 zajął rewelacyjną trzecią lokatę, ale potem 11., jednak najwięcej zaprzepaścił w kolejnym. Wyścig nr 13 zakończył na 23. pozycji, czyli przedostatniej. Ten wynik oczywiście mu odpadł jako jeden z dwóch najgorszych, ale Tarnowskiego wyprzedziło dwóch żeglarzy, którzy zajęli wysokie pozycje. Wydawało się, że odrobi straty podczas 14. i 15. wyścigu, ale organizatorzy je odwołali i skrócili fazę zasadniczą przez pogodę. A to sprawiło, że nie mógł się zrehabilitować i fazę finałową rozpocznie od ćwierćfinału. Przypomnijmy, że w jego klasie w finale startuje trzech zawodników. Kwalifikację z automatu ma zwycięzca pierwszego etapu – Grae Morris. Miejsca 2-3 mierzą się w półfinale, natomiast 4-10 w ćwierćfinale. Będzie trudno, ponieważ z ćwierćfinału dalej wchodzi tylko dwóch.
Odwołany został wyścig medalowy – podwójnie punktowany – Szymona Wierzbickiego oraz Dominika Buksaka. Mogą się cieszyć, bo w momencie przerwania byli gdzieś daleko z tyłu stawki. Będzie kolejna szansa. Tylko jakiś wyjątkowy splot okoliczności przy jednoczesnym fantastycznym wyścigu Polaków dałoby im miejsce na podium. Nasi zajmują 5. miejsce, a do trzeciej lokaty tracą siedem oczek. To oznacza, że musieliby dopłynąć cztery miejsca wyżej niż australijska para McHardie/McKeinzie i dwa miejsca wyżej niż Amerykanie Henken/Barrows. Trzeba jednocześnie uważać na przeciwników za plecami, którym za to wystarczy jedna lokata przed Polską. Najlepiej byłoby oczywiście wygrać bądź zająć drugie miejsce, żeby móc marzyć. Startuje w finale 10 ekip, zatem nie ma innego wyjścia, jeśli chce się dać sobie szansę dopłynąć cztery pozycje wyżej od tych, którzy bronią medali.
Maja Dziarnowska w wyścigach zajęła kolejno 4., 7. i 2. miejsca. To był dla niej bardzo dobry dzień, bowiem przesunęła się ona z 11. lokaty, która nie dawała awansu. A tak jest na tym samym etapie, co Tarnowski. Dalsze zmagania także zostały odwołane. Polka w fazie zasadniczej zajęła więc siódme miejsce i zakwalifikowała się do ćwierćfinałów, gdzie musi zająć pierwsze lub drugie miejsce z siedmiu startujących, żeby przejść dalej.
Tomasz Bartnik z wynikiem 408.8 zakończył finałową rywalizację na 7. miejscu w konkurencji strzelania z karabinu w trzech postawach. Rzutem na taśmę awansował on wcześniej do ośmioosobowego finału po pozycji stojącej. Krótko o zasadach – punkty mierzy komputer z dokładnością do 0.1. Perfekcyjny strzał to 11.0. Strzela się trzy serie po pięć, czyli 15x na klęcząco, 15x na leżąco i 15x na stojąco. Bartnik zaczął dobrze i po pięciu strzałach na klęczka był nawet trzeci. W dwóch kolejnych spisał się już gorzej i spadł na 7. miejsce. W trzeciej serii w pozycji leżącej Bartnik ustrzelił 10.8, 9.7, 10.3, 10.4 i 10.8, co dało mu awans na szóste miejsce. Zepsuł bardzo dużo jednym bardzo złym strzałem na stojąco w 8.5. Przez to nie awansował do finałowej serii, w której brało udział TOP 6.
Pozostałe wyniki Polaków:
– Natalia Kochańska w tej samej konkurencji co Bartnik zakończyła eliminacje na szóstym miejscu i także awansowała do finału. Odpadła za to Aleksandra Pietruk (20. miejsce).
– golf też jest na igrzyskach; Adrian Meronk zaczął swoje starty i po pierwszym dniu rywalizacji na pięciu dołkach, co łącznie dało mu 73 uderzenia, zajmuje odległe, 49. miejsce.
– w jeździectwie drużynowym w skokach przez przeszkody Adam Grzegorzewski, Dawid Kubiak, Maksymilian Wechta zgromadzili 53 punkty karne w łącznym czasie przejazdu 234,45 i wyprzedzili drużyny Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej oraz wyeliminowaną Brazylię, więc zajęli 17. lokatę. Dalej przechodziło 10.
– Mateusz Polaczyk w wyścigu kajakarstwa góskiego K1 zahaczył aż o trzy bramki, co dało mu sześć sekund kary. Popłynął w szybkim tempie, ale te błędy kosztowały go awans. Wchodziło do finału 12 zawodników. Nawet jednak jedna kara mniej nie dałaby mu awansu. Musiałyby być dwie mniej.
– Artur Brzozowski z czasem 1:22:11 zajął 27. miejsce w chodzie na 20 km i na ostatnim etapie kilku przciwników wyprzedził, a Maher Ben Hlima z czasem 1:22:34 był 29. U kobiet Katarzyna Zdziebło, czyli nasza dwukrotna wicemistrzyni świata na 20 i 35 km, zajęła 30. pozycję, ale szok wywołała informacja, że musiała… spać na korytarzu. Wszystko przez to, że Olga Chojecka (startuje w sztafecie) zachorowała, a Zdziebło nie chciała się zarazić. Poszła do innego pokoju, ale została wygoniona przez inną ekipą, więc postawiła łóżko na korytarz.
– rozpoczęły się regaty żeglarskie w klasie ILCA, gdzie Agata Barwińska u kobiet oraz Michał Krasodomski zajmują jednak bardzo odległe lokaty
– polskie florecistki (Julia Walczyk-Klimaszyk, Hanna Łyczbińska, Martyna Jelińska) dały konkretną plamę w ćwierćfinale, przegrywając z Japonią aż 30:45. Szanse dawano raczej 50/50. Dwie zbliżone poziomem drużyny, a tymczasem Japonia wyglądała jak jakiś absolutny faworyt. Była to kompletna klapa i zerowe emocje. Japonki spokojnie przeszły dalej. Tym bardziej szkoda, bo po dwóch rundach prowadziliśmy czterema oczkami.
– zarówno Piotr Kuczera, jak i Beata Pacut-Kłoczko przegrali swoje pojedynki w judo w 1/8 finału. Polak nie miał większych szans z jedynką rankingu, a Polka też nie miała łatwo, bo stanęła naprzeciwko Holenderki – czterokrotnej medalistki mistrzostw świata. Przegrała po zaciętej rywalizacji po dogrywce. Szkoda, bo dojśćie do ćwierćfinału gwarantuje alternatywną drogę po brąż nawet przy porażce. Brąz zdobywa bowiem dwóch zawodników.
– Polscy koszykarze 3×3 sromotnie przegrali z Litwą 12:21, ale za to pokonali w nocy Chińczyków 22:17. Z takim bilansem jest spora szansa na awans do ćwierćfinału. Trzeba zająć miejsce 2-6. Polska ma teraz szóste, ale niestety czekają naszych jeszcze mecze z Łotwą i Serbią, a to do tej pory najlepsze ekipy.
– wszyscy polscy pływacy odpadli na etapie kwalifikacji, nikt nie przeszedł do półfinałów – ani Laura Bernat, ani Adela Piskorska, ani Piotr Ludwiczak. Obie Polki spisały się bardzo źle. Zajęły ostatnie miejsca w swoich wyścigach. 200 m grzbietem nie jest jednak koronnym dystansem Adeli Piskorskiej – to mistrzyni Europy, ale na 100 metrów, gdzie jednak też jej poszło beznadziejnie, bo i tam nie weszła do półfinału. Niemniej trochę wstyd, że Polki ma 200 m grzbietem wyprzedziły tylko reprezentantkę Mauritiusu oraz Hongkongu.