Skip to main content

Już jutro w Pradze i Ostrawie rozpoczynają się hokejowe Mistrzostwa Świata elity. To prestiżowa impreza z ponad 100-letnią historią. Dla nas jednak w XXI wieku impreza praktycznie nieosiągalna. Polska wraca do elity po 22-letniej przerwie, a cel jest tylko jeden – utrzymanie wśród najlepszych.

Nie jesteśmy żadną hokejową potęgą i w najbliższym czasie to się raczej nie zmieni. Występ na MŚ elity w 2002 roku był pierwszym od 10 lat. Wówczas udało się awansować tylko na rok i już w 2003 roku nasi zajęli 2. miejsce, ale w dywizji 1A. Potem przez lata grali albo właśnie na bezpośrednim zapleczu elity, albo w dywizji 1B. Niespodziewanie jednak udało się wywalczyć dwa awanse rok po roku – w 2022 roku nasi hokeiści wygrali rywalizację w gronie ekip z 1B – to jeszcze nie było wielkim zaskoczeniem. Jednak w zeszłym roku podopieczni Roberta Kalabera dokonali czegoś znacznie większego – zajęli 2. miejsce w dywizji 1A, co wiązało się z awansem.

Jak do tego doszło? To temat na dłuższą rozprawę. Rok temu po sukcesie biało-czerwonych pisaliśmy o tym nieco szerzej, odsyłamy do tamtego tekstu, który wcale się nie zestarzał.

Przedwczoraj poznaliśmy skład naszej reprezentacji na rozpoczynający się na dniach mundial. Wciąż dominują w nim zawodnicy z naszej krajowej ligi, choć są również „rodzynki” z Niemiec, Czech czy nawet Kanady. Ale oczywiście nie chodzi o NHL – czasy Krzysztofa Oliwy i Mariusza Czerkawskiego dawno minęły. Pewnym zaskoczeniem może być nieobecność Arona Chmielewskiego. Zawodnik czeskiego HC Ołomuniec stracił dużą część sezonu z powodu kontuzji i nie był w odpowiedniej formie, dlatego słowacki selekcjoner Polaków nie powołał go na MŚ.

Z Chmielewskim czy bez – nasi nie byliby faworytem w żadnym meczu tych mistrzostw. Jesteśmy „kopciuszkiem” w elicie i podobnie jak drugi z beniaminków, Wielka Brytania, jednocześnie głównym kandydatem do spadku.

Skład Polaków:
Bramkarze: Tomas Fucik (GKS Tychy), John Murray (GKS Katowice), David Zabolotny (EHC Freiburg, Niemcy)
Obrońcy: Mateusz Bryk (GKS Tychy), Bartosz Ciura (GKS Tychy), Paweł Dronia (Ravensburg Towerstars, Niemcy), Kamil Górny (JKH GKS Jastrzębie), Marcin Kolusz (JKH GKS Jastrzębie), Arkadiusz Kostek (JKH GKS Jastrzębie), Maciej Kruczek (GKS Katowice), Patryk Wajda (JKH GKS Jastrzębie), Jakub Wanacki (GKS Katowice)
Napastnicy: Krystian Dziubiński (Re-Plast Unia Oświęcim), Bartosz Fraszko (GKS Katowice), Filip Komorski (GKS Tychy), Patryk Krężołek (Zagłębie Sosnowiec), Alan Łyszczarczyk (GKS Tychy), Krzysztof Maciaś (Prince Albert Raiders, Kanada), Mateusz Michalski (GKS Katowice), Grzegorz Pasiut (GKS Katowice), Dominik Paś (JKH GKS Jastrzębie), Maciej Urbanowicz (JKH GKS Jastrzębie), Kamil Wałęga (HC Ocelari Trzyniec, Czechy), Patryk Wronka (PZU Podhale Nowy Targ), Paweł Zygmunt (HC Litvinov, Czechy)

– Czuć już ekscytację tymi mistrzostwami. Po bardzo długim czasie wracamy do Elity. Tak naprawdę nikt z naszej kadry nigdy jeszcze w niej nie grał. Dla nas to jest też wielka niewiadoma, bo Elitę oglądaliśmy do tej pory tylko w telewizji. Będziemy chcieli zrobić wszystko, by po naszym występie zainteresowanie hokejem w Polsce było zdecydowanie większe – mówił w rozmowie z Interią Paweł Dronia, jeden z naszych reprezentantów, grających poza granicami kraju.

Biało-czerwoni trafili do rozgrywanej w Ostrawie grupy B, gdzie zmierzą się kolejno z Łotwą (11 maja, 16:20), Szwecją (12 maja, 20:20), Francją (14 maja, 20:20), Słowacją (15 maja, 20:20), USA (17 maja, 20:20), Niemcami (18 maja, 16:20) i Kazachstanem (20 maja, 20:20). Grupy są – jak widać – ośmiozespołowe, a w całej imprezie bierze 16 reprezentacji z całego świata. Wśród faworytów do złota wymienia się przede wszystkim Szwedów, Amerykanów i Kanadyjczyków. Ci ostatni bronią zresztą złota zdobytego przed rokiem na Łotwie. Na trzech ostatnich mundialach reprezentacja spod znaku klonowego liścia zdobywała złoto, srebro i złoto. Zresztą, od dekady Kanadyjczycy rzadko kiedy schodzą z podium, a warto pamiętać, że hokejowy czempionat globu odbywa się w trakcie, gdy sezon NHL toczy się jeszcze w najlepsze, co jak zawsze oznacza nieobecność największych gwiazd tego sportu. W wielu sportach nie do pomyślenia, a w hokeju jest tak co roku.

Najbardziej znane nazwiska tegorocznych mistrzostw to bez wątpienia Connor Bedard, Jared McCann (obaj Kanada), Brady Tkachuk, Cole Caufield, Brock Nelson (wszyscy USA), Adrian Kempe (Szwecja) czy Nico Hischier (Szwajcaria).

Wróćmy do Polaków – fiaskiem zakończyła się lutowa misja awansu na Igrzyska Olimpijskie. Od kwietnia podopieczni Kalabera rozgrywali wyłącznie mecze towarzyskie. Początek był obiecujący – dwie wygrane z Węgrami (5:2 i 6:2). Potem jednak przyszła seria porażek, pokazująca nasze miejsce w szeregu – kolejno ze Słowenią (0:2 i 1:3), Wielką Brytanią (1:3 i 1:2 po karnych), Słowacją (1:6) i wreszcie przedwczoraj z Danią (1:3).

Z kim realnie możemy powalczyć w meczach grupowych? Wydaje się, że z Kazachstanem i Francją. Pozostałe ekipy są raczej poza zasięgiem naszych hokeistów, choć sport widział już tysiące niespodzianek większych niż ewentualne zwycięstwa biało-czerwonych. Liczymy na nie i chcielibyśmy za rok znów móc emocjonować się walką naszych w hokejowej elicie na taflach Szwecji i Danii.

Turniej w Czechach potrwa do 26 maja, kiedy poznamy medalistów. Półfinały dzień wcześniej – wszystkie te mecze w Pradze. 23 maja rozegrane zostaną zaś ćwierćfinały – po dwa w Ostrawie i stolicy naszego południowego sąsiada.

Related Articles