Skip to main content

We wtorkowe popołudnie rozpoczyna się rywalizacja w futsalowej Lidze Mistrzów. Oczywiście porównywanie tych rozgrywek z piłkarską Champions League nie ma żadnego sensu. Inne pieniądze, inne zasięgi, całkowicie inne realia. Jest jednak jeszcze jedna różnica – tutaj obecność polskiego klubu w fazie grupowej jest czymś zupełnie naturalnym. I właśnie meczem mistrza Polski rozpoczyna się kolejna edycja walki o najcenniejsze klubowe trofeum w futsalu.

Na początek jednak dwa łyki historii. Liga Mistrzów w futsalu to stosunkowo młode rozgrywki, bowiem pierwsza edycja rozegrana została w sezonie 2018/19. Trzeba jednak dodać, że to wyłącznie kwestia nomenklatury. Nazwa Liga Mistrzów brzmi dumniej, ale wcześniej rywalizowano o futsalowy Puchar UEFA – to w zasadzie te same rozgrywki. Po prostu pięć lat temu nastąpił rebranding. Faktyczny początek europejskiej walki o klubowe trofeum sięga początku XXI wieku – pierwszym triumfatorem w sezonie 2001/02 była hiszpańska ekipa Playas de Castellon FS, która w finale pokonała belgijskie Action 21 Charleroi.

Przez ponad 20 lat to właśnie kluby z Hiszpanii zdominowały rozgrywki, które dziś nazwane są Ligą Mistrzów. Zdobyły trofeum aż 12 razy, siedmiokrotnie przegrywały w finale, a w jednym wypadku finał był wewnętrzną sprawą klubów z tego kraju. Najlepszy w tej materii jest Inter Movistar Alcala, który wygrywał aż pięć razy, a w finale wystąpił aż ośmiokrotnie. Cztery triumfy i sześć występów w meczu finałowym ma Barcelona. Ogółem najważniejsze futsalowe trofeum Starego Kontynentu w piłce klubowej wygrywały klubu z sześciu krajów – trzykrotnie ekipy z Rosji i Portugalii, dwukrotnie z Kazachstanu i po razie z Belgii i Włoch. Resztę zgarnęli Hiszpanie.

Ostatnie lata to wyraźna dominacja Półwyspu Iberyjskiego. Od czasu przemianowania Pucharu UEFA na Ligę Mistrzów po razy skalp zgarniały Barcelona i Sporting, a w ostatnim sezonie Palma Futsal, która pokonała… Sporting. Zresztą, klub z Lizbony docierał do finału w sześciu z siedmiu ostatnich edycji, a dwie ostatnie przegrywał. W sezonie 2018/19 w finale zagrał Kajrat Ałmaty i to jedyny nieiberyjski finalista od sezonu 2016/17. Gdy do tego dorzucimy 3. miejsca portugalskiej Benfiki w ostatnich dwóch sezonach, a także 3. miejsca hiszpańskich Barcelony i Interu FS w sezonach 18/19 i 20/21, mamy pełny obraz supremacji Iberyjczyków, którym kroku próbuje dotrzymać jedynie Kazachstan. Wykluczenie rosyjskich klubów z rywalizacji tylko spotęgowało ten stan rzeczy. Zresztą, podział medali w Mistrzostwach Europy w futsalu jest bardzo podobny do sytuacji w klubowej „halówce”.

Czy ktoś w sezonie 23/24 „wywróci im ten stolik”? My chcielibyśmy zobaczyć w tej roli mistrza Polski, ale wydaje się, że to mało prawdopodobny scenariusz. Constract Lubawa w poprzednim sezonie zdobył swój pierwszy tytuł w kraju. W turnieju preeliminacyjnym na swoim terenie ekipa z Lubawy na swoim pokonała 6:0 norweską Ulteirę Trondheim, 8:0 islandzkie Isbjornin i na koniec zremisowała z FC Prisztiną. Finalnie to mistrz Kosowa zajął 1. miejsce w grupie, ale na szczęście dla Constractu, miał on najlepszy bilans z zespołów z 2. miejsc i kuchennymi drzwiami awansował do głównej fazy Ligi Mistrzów.

Tutaj ważna uwaga – rozgrywki te nie wyglądają tak jak piłkarska Liga Mistrzów. Nie ma tu meczów wyjazdowych i domowych. To, co rozpoczyna się już jutro, to po prostu Main Round, składająca się z kilkudniowych turniejów. 32 drużyny zostały podzielone na 8 grup. Mamy więc 8 turniejów. Każdy zagra z każdym po razie. Grupy od 1 do 4 to tak zwana ścieżka A – teoretycznie dużo mocniejsza (o przydziale decyduje europejski ranking). Tutaj do rundy elitarnej awansują trzy drużyny z każdej z czterozespołowych grup. Z kolei w grupach 5-8 mamy teoretycznie gorszy zestaw i awans uzyskują wyłącznie triumfatorzy grup.

Constract zagra w grupie 5, w turnieju w Zagrzebiu, gdzie poza gospodarzami, czyli miejscowym Dinamem, zagrają również KMF Titograd (mistrz Czarnogóry) i Orebro SK (mistrz Szwecji). To nie najgorsze losowanie mistrzów Polski. Wygląda na to, że Constract w tym towarzystwie będzie faworytem. Podopieczni Dawida Grubalskiego zagrają we wtorek o 16:00 z Titogradem, w środę o 19:00 z gospodarzami z Zagrzebia, a w piątek o 16:00 ze Szwedami z Orebro.

W zeszłym roku mistrz Polski dotarł do elitarnego turnieju Ligi Mistrzów. Wówczas był to Piast Gliwice, który w turnieju Main Round pokonał białoruską Stalitsę Mińsk, duńskie Futsal Gentofte i kosowskie Liqeni. W Elite Round gliwiczanie pokonali Novo Vrijeme z Chorwacji i Dobovec ze Słowenii, ale ulegli drużynie Palma Futsal. To Hiszpanie awansowali do turnieju finałowego, razem z Benficą, Sportingiem i Anderlechtem. A później ten turniej finałowy wygrali. Piast poległ więc w Lidze Mistrzów tylko z późniejszym jej zwycięzcą. Wstydu na pewno nie było, ale na etapie Elite Round ciężko już nie trafić na któregoś z europejskich mocarzy.

W związku z wyjazdem na turniej do stolicy Chorwacji, Constract nie grał w miniony weekend w rozgrywkach Futsal Ekstraklasy. Mecz mistrzów Polski z Eurobus Przemyśl został przełożony na termin listopadowy. Póki co Constract ma jednak komplet 18 punktów po sześciu spotkaniach. O sile ekipy Grubalskiego decydują przede wszystkim stranieri – Pedro Silva czy Everton. To zresztą charakterystyczne dla polskiej ligi – chcąc zmontować silną ekipę i walczyć o mistrzostwo, nie sposób obyć się bez przybyszy z zagranicy, przeważnie Brazylijczyków. Wspomniany Pedro Silva to lider klasyfikacji strzelców w naszej lidze, a za jego plecami plasują się Brayan Mera, Milinton Tijerino, Davidson, Moustapha Diakité, Pedro Henrique i dwaj Polacy – Jakub Kąkol oraz Grzegorz Makal. Dalej też roi się od obcobrzmiących nazwisk – Minor Cabalceta, Rafael Cadini, Felipe, Bruno Graca, Everton, Willy May.

„Konstuktorzy” po swój pierwszy mistrzowski tytuł sięgnęli przed rokiem, w finałowych meczach pokonując wielokrotnych mistrzów – Rekord Bielsko-Biała, który zdominował ligę w latach 2016-2021. Wcześniej zespół z Lubawy dwukrotnie kończył ligę na 2. miejscu i raz na 3. To stosunkowo młody klub, założony w 2010 roku. W 2019 roku po barażach z Pogonią Szczecin Constract awansował do Futsal Ekstraklasy. Już w pierwszym sezonie w elicie, beniaminek nie bawił się w półśrodki i ustąpił na finiszu tylko Rekordowi. Z miejsca jasne stało się, że w lidze jest nowa siła. Mistrzowskie aspiracje udało się zaspokoić w czwartym ekstraklasowym sezonie. Teraz pora na podbój Europy. Cel jest jasny – awans do Elite Round, które zaplanowane jest na przełom listopada i grudnia. Turniej finałowy dopiero na początku maja, ale dostać się tam będzie arcytrudno.

Grupy „Main Round” Ligi Mistrzów:
1: Sporting (Portugalia), HIT Kijów (Ukraina), Ayat (Kazachstan), Olmissum (Chorwacja)
2: FC Barcelona (Hiszpania), Anderlecht (Belgia), Luxol St Andrews (Malta), KMF Loznica-Grad (Serbia)
3: Palma Futsal (Hiszpania), Kajrat Ałmaty (Kazachstan), Haladas (Węgry), Differdange 03 Luksemburg)
4: Benfica (Portugalia), FK Dobovec (Słowenia), United Galati (Rumunia), Etoile Lavalloise (Francja)
————————————————————————————————————————————
5: Dinamo Zagrzeb (Chorwacja), KMF Titograd (Czarnogóra), Orebro SK (Szwecja), Constract Lubawa (Polska)
6: SK Plzen (Czechy), Futsal Gentofte (Dania), Radnik Bijeljina (Bośnia i Hercegowina), Riga Futsal Club (Łotwa)
7: Żalgiris Kowno (Litwa), Dynamo Kampuksen (Finlandia), AEL Futsal (Cypr), FC Prisztina (Kosowo)
8: Feldi Eboli (Włochy), Stalitsa Mińsk (Białoruś), MIMEL Lucenec (Słowacja), Doukas (Grecja)

Related Articles