Najlepsi darterzy świata na turnieju w Polsce? No jasne. To potwierdzone od jakiegoś czasu, a turniej Poland Darts Masters rusza już w piątek. Kto jest faworytem? O co chodzi w tej formule? Co jest do wygrania? Ilu startuje Polaków? O tym w zapowiedzi.
Oficjalne bilety na to wydarzenie w Hali Torwar rozeszły się w mig. Wszystko przez trochę niesprawiedliwą formę rozprowadzania biletów. Subskrybenci PDC.tv mieli bowiem dostęp do specjalnego linku i mogli przesyłać go znajomym jeszcze przed wszystkimi. Bilety te wcale nie były imienne i ktoś mógł sobie kupić nawet 20, żeby potem nimi handlować. Te sobotnie, czyli finałowe, zniknęły w moment. Piątkowe, pojawiające się pojedynczo, były jeszcze dostępne przez kilka godzin. Skorzystali z nich na przykład ci, którzy zgłosili się na stronie do tego, by otrzymać specjalne powiadomienie o dostępności. Można było upolować pojedyncze sztuki, co też na przykład uczynił autor tego artykułu. Chwilę później bilety, już w drugim obrocie, pojawiały się na innej stronie, gdzie każdy może nimi przehandlować. Tyle, że w absurdalnych kwotach rzędu 500-600 zł. Jednak w eter, do oficjalnej federacji, poszła wiadomość, że rozeszły się jak świeże bułeczki i to dobry zwiastun na kolejne lata.
Rynek te kwoty zweryfikował, a jak ktoś kupił je w cenie pięć razy droższej, to dziś może żałować. Bilety można bowiem jeszcze dostać (co prawda nie przez oficjalnego dostawcę, ale… kto ma wiedzieć, ten wie), bo co rusz pojawiają się nowe. Wystawiają je osoby, którym z różnych względów coś wypadło. I to nawet często taniej niż te oficjalne, których cena oscylowała w okolicach 100 zł. Nie jest to skomplikowane z uwagi na brak imiennych wejściówek. Nie trzeba bowiem żadnych danych zmieniać. To logiczne. Do konkretów. Kogo można będzie obejrzeć w akcji? Mistrza świata – Michaela Smitha, legendę dyscypliny – Michaela van Gerwena, krzykliwego i żywiołowo reagującego Gerwyna Price’a oraz kilku, może trochę mniej znanych, ale cenionych graczy, jak mistrz świata z 2018 roku – Rob Cross, czy uczestnicy ostatniego Premier League – Dimitri van den Bergh oraz Nathan Aspinall.
Jak wygląda formuła turnieju? Mówiąc tak pokrótce, ośmiu zawodników to czołówka, a ośmiu to darterzy lokalni. Zaczynamy od 1/8 finłu. Wystąpi aż czterech Polaków – Krzysztof Ratajski, Krzysztof Kciuk, Radek Szagański (oni mają karty PDC) oraz Łukasz Wacławski. Ten ostatni zadebiutuje w turnieju telewizyjnym i jest to dla niego wielka sprawa. 1 lipca wygrał polskie kwalifikacje. Innymi, którzy wchodzą w skład z tej “lokalnej” drabinki, są: Boris Krcmar, Karel Sedlacek oraz Adam Gawlas. To Chorwat i dwóch Czechów. Są dość znani w świecie darterskim, biorą udział w podłogowych turniejach Pro Touru, ale nie należą oczywiście do czołówki. Jeszcze Węgry mają swojego kwalifikanta – Nandora Majora. Cała ta ósemka zmierzy się z graczami rozstawionymi. Największe szanse, co raczej logiczne, daje się Krzysztofowi Ratajskiemu. Trzeba przyznać, że ostatnio mamy zwyżkę formy “Polskiego Orła”. W piątek jest 1/8 finału, a w sobotę ćwierćfinały, półfinały i finał.
Na dobry start stać Adama Gawlasa, ale akurat chyba nie teraz, bo jest w dość mizernej formie. Każdy inny zawodnik, oprócz Ratajskiego, który wyeliminuje znanego przeciwnika, będzie niespodzianką. Zwykle w takiej formule faworyci zgodnie przechodzą dalej. Czy ktoś jednak może ich powstrzymać? Nic nie jest wykluczone, co na US Masters pokazał Kanadyjczyk Jeff Smith. Sensacyjnie wręcz pokonał aż trzech uznanych przeciwników – Petera Wrighta, Nathana Aspinalla oraz Luke’a Humphriesa. W ćwierćfinale grał nawet na średniej równej 96. Przegrał boleśnie w finale z Michaelam van Gerwenem. Uległ aż 0:8, ale i tak sprawił wielką niespodziankę, bo nikt się go na tym etapie nie spodziewał. Tak więc można błysnąć w takim pokazowym turnieju, jeżeli komuś trafi się dzień konia, a rywal nie będzie jakoś specjalnie zmotywowany.
Co można wygrać? Pula to 60 tysięcy funtów. Zwycięzca zgarnia 20 000 funtów, pokonany w finale 10 000, półfinaliści po 5000, ćwierćfinaliści 2500, a już za sam udział jest 1250 funtów. World Series of Darts to turnieje nierankingowe, bardziej pokazowe, mające docierać w odległe miejsca na świecie. Dlatego trochę nie pasuje tu obecność Polski, bo pozostałe odbyły lub odbędą się w takich krajach: Bahrajn, Dania, USA, Australia i Nowa Zelandia. Jest szansa, by zawody w Polsce stały się rankingowymi i wliczały do European Touru. Takie turnieje mają: Węgrzy, Czesi, Austriacy, Belgowie. Dlaczego i nie my? Wtedy zawody byłyby punktowane, a nie tylko pokazowe. Najwięcej posiadają Niemcy, bo aż osiem, właściwie to European Tour mogłoby śmiało zmienić nazwę na German Tour. My jednak dopiero debiutujemy na wielkiej scenie. 7 lipca 2023 roku to ważna data w historii polskiego darta.