Za pół miesiąca zacznie się światowe święto darta, a zapowiedź tego turnieju i tak się u nas pojawi w różnych kontekstach, między innymi patrząc na szanse Polaków, ale też w kontekście faworyta całego turnieju. Takim jest Luke Humphries, obecnie najlepszy darter na świecie. Niedawno pisaliśmy, że wspinał się powolutku do TOP4. Cóż, nieaktualne, bo jest w TOP3 z apetytem na atak wyżej.
Luke Humphries przez cały poprzedni sezon i połowę tego był uznawany za najlepszego dartera mniejszych imprez. Fani zadawali sobie pytania – kiedy jego objazdowe sukcesy po Europie znajdą odzwierciedlenie w najważniejszych turniejach w roku? No i cóż, właśnie znalazły. Humphries jest w formie życia. Wygrał 13 meczów z rzędu, na co składają się dwa wielkie turnieje z listopada – Grand Slam of Darts oraz Players Championship Finals. W październiku były dwa inne – Mistrzostwa Europy oraz World Grand Prix. Po tym drugim pojawił się u nas tekst o Luke’u, jednak należy go szybko zaktualizować, bo Anglik zachwyca jeszcze lepszą formą. W tej chwili nie ma lepszego zawodnika niż on. Na cztery wielkie turnieje w październiku i listopadzie, Luke wygrał trzy.
Z Michaelem van Gerwenem przegrywał w finale już 5:9. Mecz toczył się do 11 wygranych legów. Holender był uskrzydlony, bo popisał się darterską maestrią – w legu numer pięć skończył dziewiątą lotką. Dziewiąta lotka to w darcie perfekcja. Wygląda to tak, że zwykle rzuca się 180, 180 oraz 141 i kończy partię dziewięcioma lotkami na podwójnej 12. Można to porównać ze snookerowym maksymalnym brejkiem, który wynosi 147 punktów i zawodnicy wbijają za każdym razem naprzemiennie czerwoną i czarną, a potem czyszczą stół sekwencją kolorowych. Taki Ronnie O’Sullivan ma 15 takich wbić w karierze, a John Higgins 12. W sumie naliczono 193 takie brejki w historii profesjonalnego snookera. Telewizyjna dziewiąta lotka w darcie pada rzadziej, w tej chwili jest ich naliczonych 89, a van Gerwen rzucił swoją dziesiątą w życiu i był na dobrej drodze do tryumfu w Players Championship Finals. Zresztą, grał bardzo dobrze. Trzymał na dystans Anglika. Wtedy jednak odpalił się Humphries. Wygrał aż sześć partii z rzędu i pokonał holenderskiego mistrza.
Opisywany Humphries jeszcze ani razu nie rzucił dziewiątej lotki w TV, ale to nie przeszkadza mu w drodze na szczyt. Wreszcie zmazał z siebie łatkę tego, który spala się na największych imprezach, a zgarnia dla siebie te średniej wielkości. Zaczął rządzić też na salonach. Za wygraną w trzech turniejach dopisał na konto 390 tysięcy funtów rankingowych. Niedawno wyprzedził Gerwyna Price’a, teraz przeskoczył też Petera Wrighta i goni Michaela van Gerwena. Mistrzostwa świata, które ruszą za pół miesiąca, punktowane są zdecydowanie najlepiej, więc tam dojdzie do sporych przetasowań. Na ten moment Luke Humphries to faworyt nr 1. Wygrał Grand Slam of Darts. To impreza, gdzie mierzą się zwycięzcy wszystkich turniejów, choć jest to naciągane, bo PDC dba o to, by uchylić furtkę innym, robiąc kwalifikacje. Trochę się to mija z formułą, ale to inna sprawa. Humphries zdeklasował tam konkurencję, łącznie z Robem Crossem w finale, którego pokonał 16:8. Starszy Anglik ciułał partie od stanu 13:4, żeby nie uniknąć kompromitacji. Luke grał perfekcyjnie, miał aż 60% na podwójnych. Nie zrobiło na nim wrażenia zamknięcie 170 przez Crossa na początku meczu. Problem miał tylko z Garym Andersonem, a tak rozprawił się z innymi dość gładko.
Na tym nie skończyła się świetna passa. Players Championship Finals to z kolei finały, których zasady są proste. Gra TOP64 zawodników, którzy budowali ranking malutkimi turniejami podłogowymi, których nawet nie transmituje telewizja, a są dostępne jedynie na PDC.tv. Luke wywalczył rozstawienie z siódemką. Wykręcał w turnieju świetne średnie – 99,67, 107,36, 103,70… jego “ofiarą” był też Radek Szagański, który musiał zderzyć się ze ścianą w drugiej rundzie. Polak został rozjechany. Nie miał szans. Humphries wygrał 6:0, skończył 6/6 podwójnych i zaledwie dwa razy dopuścił solidnie grającego Szagańskiego do tego, żeby w ogóle spróbował skończyć partię podwójną. Odjeżdżał, a potem kasował. Inną z jego ofiar był z kolei Ryan Joyce, który bardzo niespodziewanie dotarł aż do półfinału. Też został tam rozjechany – aż 11:3. Humphries grał ze średnią 106,26, a tu już partii grali więcej, więc trudniej jest taką wartość utrzymać. Młodszy z Anglików to zrobił. Odjeżdżał na dystansie, rzucając między innymi aż 21 razy 140, a 50% przy zamknięciu (11/22) spokojnie mu wystarczyło. W finale był już opisywany na początku come back z van Gerwenem.
Luke Humphries przechodzi samego siebie. Już nie tylko aspiruje. Stał się najlepszym darterem świata. Przynajmniej na 27 listopada 2023 roku i wszystkie kolejne dni aż do rozpoczęcia mistrzostw świata. Jeżeli nie wytrzyma presji, to narracja się zmieni. Młodzieżowy mistrz świata z 2019 roku to nowa gwiazda i na razie to on króluje w świecie darta. Już w tym seniorskim.