Dzień dobry! Zapraszam na drugą część śliwek i robaczywek prosto z paryskiego turnieju olimpijskiego. W tej części na warsztat biorę cztery kolejne kadry narodowe podzielone alfabetycznie. Będą to Kanada, Niemcy, Portoryko oraz Serbia. Z kolei Stanom Zjednoczonym i Sudanowi Południowemu a także paru dodatkowym zagadnieniom, poświęcę osoby tekst. Przypomnę, że w pierwszej części TUTAJ na czynniki pierwsze starałem się rozłożyć drużyny Australii, Brazylii, Francji, Grecji, Hiszpanii oraz Japonii.
7. Kanada.
Śliwki:
– Shai Gilgeous-Alexander. Zdradzę, że później będę miał dla niego robaczywkę, ale teraz pozytywnie. 21 punktów, 4,3 zbiórki, 4 asysty, 1,5 przechwytu, 1,3 bloku, 54% z gry. Nie będę powtarzał tego, co poniżej, ale nadmienię tutaj, że w fazie grupowej podobało mi się to, w jaki sposób liderował tej drużynie. Więcej szczegółów w robaczywce.
– R.J. Barrett. Całkiem niezła była ta jego reprezentacyjna wersja. Co mecz po 19,8 punktu, 3,8 zbiórki, 3,5 asysty i 1 przechwycie. Dobrze bronił, atakował obręcz, trafiał z gry 58,% swoich rzutów, a w tym 43,8%. Gdyby tę wartość był w stanie przenieść do NBA, wiadomo w koszykówce FIBA linia jest bliżej, to całkiem inaczej patrzylibyśmy na jego dalszą karierę oraz wartość dla Toronto Raptors. Jak dla mnie, to właśnie ta skuteczność z dystansu będzie determinować, czy jego poziomem może stać się poziom All-Star, czy tylko mówienie o nim.
– Dillon Brooks. Nie wiem, może Brooks jest moim „guilty pleasure”, a może to Ty niepotrzebnie go nie lubisz. Świetny defensor, w koszykówce FIBA praktycznie na cztery pozycje. Trafiał 46,2% zza łuku, 90% z linii. Notował po 11,3 punktu, 3,8 zbiórki, 1,5 asysty i 1 przechwycie. Lubię ten jego boiskowy zadzior, który jak sam mi powiedział w Manili, to tylko kreacja na potrzeby zawodowego uprawiania koszykówki. To szaleństwo, to nie jest coś, co definiuje go jako człowieka.
– Lu Dort. Za defensywę w fazie grupowej.
Robaczywki:
– Lu Dort. Za defensywę w ćwierćfinale z Francją. Nie, żeby coś konkretnego robił źle. Był to mecz, w którym Francja wyszła ofensywnie, agresywnie i atletycznie z Isaia Cordinierem, Guerschonem Yabusele i Mathiase Lessortem, a Kanada, która do tej pory biła atletyzmem i agresywnością, nie odpowiedziała. Bardzo mi tego u nich zabrakło. To było jak pójść na imprezę w grupie znajomych. Jeden dostaje w twarz, a ci silni koledzy, co zawsze go bronili, poprzestali tylko na odgrażaniu się, zamiast też uderzyć. Nie żebym był za przemocą, bo nie jestem, ale tak to czasem jest i tak mi ten mecz wyglądał.
– Dillon Brooks. Dokładnie za to samo. Kanada miała w rotacji dwa dobermany, które nagle przestały kąsać.
– Najgorsi zza łuku. Kanadyjczycy byli najgorzej egzekwującą rzuty za trzy punkty drużyną tego turnieju. Trafiali tylko po siedem trójek na mecz. Drudzy od końca byli Grecy, którzy trafiali po dziewięć prób w każdym meczu. SGA i koledzy oddawali zaledwie po 22,3 trójki. O dwa rzuty więcej oddawali Australijczycy, druga najgorsza ekipa w tej klasyfikacji. No na koniec skuteczności. Kanadyjczycy trafiali 31,5% swoich rzutów zza łuku. Gorsi byli tylko Grecy (29,8%).
– Jamal Murray. Oj, jak bardzo zabrakło go w tym turnieju! Gdyby był w formie, choćby z finałów przeciwko Heat, to nie mam cienia wątpliwości, że Kanada zdobyłaby jakiś medal. Piszę „jakiś medal”, żeby niepotrzebnie nie roztaczać wizji, że Kanada mogłaby wygrać z USA. Jasne, że w pojedynczym meczu mogłaby, ale nie o to tu chodzi. Bo chodzi o to, że pokonanie Niemców, Francuzów i Serbów było jak najbardziej w ich zasięgu. A to już jest strefa medalowa, a tu już jest przynajmniej srebro albo brąz.
W szerszej perspektywie, to jest ogromny ból głowy dla Denver Nuggets. Murray nie był sobą w ostatnich play-offach. I to nie są pierwsze jego problemy ze zdrowiem, jak dobrze wiecie. I co robisz teraz? Dajesz mu maksa i masz nadzieję na dobre czasy? On ma 27 lat, więc teoretycznie wchodzi w swój prime, ale kto go tam wie. Nie trzeba zaglądać w statystyki, choć za chwilę to zrobimy, żeby zauważyć jak poza formą był Murray podczas tego turnieju. Poza tym wyraźnie widać było, że przywiózł na swoim ciele do Paryża kilka kilogramów Kanadyjczyka więcej niż zwykle na sobie nosi w sezonie. Więc jeśli sobie przytył był bez formy, ale zrobi ją na sezon w NBA, to pół biedy dla Nuggets. Jeśli tak jest, a tego nie wiem, to tym bardziej robaczywka za zlekceważenie kadry narodowej. Choć nie podejrzewam, żeby w aż takim stopniu to zrobił. Trzeba pamiętać, że był bardzo ostrożnie wdrażany w treningi z kadrą, że problemy zdrowotnie były realne. Myślę, że coś jest nie tak z jego zdrowiem. W końcówce sezonu i w play-offach borykał się z mięśniem łydki. Sprawy mięśniowe, szczególnie dla dynamicznego gracza obwodowego, to są poważne sprawy. Jego statystyki za cały turniej olimpijski: 6 punktów (29% z gry, 14,3% za trzy punkty, 4/4 z linii), 3 zbiórki, 3,8 asysty, 2,3 straty, 0,5 przechwytu, 0,3 bloku w 20,5 minuty gry. Kanada z nim na parkiecie -5,8.
Warto zwrócić uwagę na prawie 21 minut na mecz. Murray nie wyleciał poza rotację. Grał, ale przechodził obok meczów. Nie miał ani jednego spotkania, ani jednego fragmentu gry, ba, chyba nawet ani jednej akcji, po której można by mieć nadzieję, że to jest do naprawienia na przestrzeni tego turnieju.
– Jordi Fernandez. Nie lubię krytykować trenerów, bo jest zbyt wiele zmiennych, zbyt wiele poziomów, na których odbywa się ich praca. Więc sam z siebie nie do końca jestem zadowolony, że daję mu robaczywkę, no ale już trudno. Kanadyjczycy za mało rzucali zza łuku. Nie odpowiedzieli ani atletyzmem, ani agresywnością w meczu z Francją. A był to mecz do wygrania przez nich. Fernandez grał po ponad 20 minut co mecz Murray’em, który ewidentnie był bez formy, podczas gdy taki Andrew Nembhard kisił się na granicy bycia poza rotacją. Gracz Pacers miał bardzo dobry występ z Hiszpanią (18 punktów, 8/10 z gry), by w starciu z Francją nie oddać ani jednego rzutu przez 15 minut. Miałem wrażenie, że trener czekał zbyt długo na cud od gwiazdy Nuggets. Cud, który fizycznie nie miał prawa się wydarzyć. Tam się aż prosiło, żeby dać więcej roli Nembhardowi.
– Shai Gilgeous-Alexander. W fazie grupowej bardzo podobało mi się jakim jest liderem. Oddawał tylko po 10,3 rzutu na mecz. Brał z gry tylko tyle, ile tam mu dawała. Niczego nie forsował, był częścią większej całości. Takie można było odnieść wrażenie. A kiedy trzeba było, to w swoim stylu, potrafił iść po łatwe punkty na linię rzutów wolnych. Nie licząc meczu z Australią (0/2), w innych spotkaniach oddawał po 10+ rzutów z linii. Wydawało mi się, że to jest jego świadoma decyzja, żeby jego koledzy czuli się pewnie, mieli świadomość, że lider im ufa, że ta budowana pewność siebie kiedyś może zaprocentować. Myślałem też, że kiedy być albo nie być Kanadyjczyków w tym turnieju będzie na szali, wtedy zobaczymy SGA show. I nie zobaczyliśmy. Mimo 27 punktów zabrakło mi go w starciu z Francją. Były takie momenty w czwartej kwarcie ostatniego dla Kanady meczu tego turnieju, w których dziwiłem się czemu Shai nie bierze na siebie odpowiedzialności, czemu akcje nie są grane pod niego. Wiem, że zbyt prostym byłoby winić go za porażkę, czego nie robią. Piszę jedynie o tym, że zabrakło mi go w tym spotkaniu. Ni jeszcze to – tylko 33,3% zza łuku, tylko po trzy próby na mecz. Do tego tylko, jak na niego, 72,2% z linii.
8. Niemcy.
Śliwki:
– Franz Wagner. 18,6 punktu, 5,2 zbiórki, 2,2 asysty oraz 1,8 przechwytu. To nie są liczby, które powalają na kolana, ale młody Niemiec przechodzi mój test oka. Dynamiczny, atletyczny, świetny technicznie, bardzo dobra praca nóg, kozioł, decyzyjność. I wszystko to w wieku ledwie 22 lat. Podoba mi się to, że może prowadzić grę jako drugi rozgrywający, można dać mu piłkę, żeby zainicjował atak, albo sam skończył posiadanie. Między innymi ta jego decyzyjność była kluczem do sukcesu w ćwierćfinałowym meczu z Grecją.
– Moritz Wagner. Czasem bywa bólem w dolnej części pleców, ale to jest część pakietu, z którym go kupujesz. Albo nie kupujesz. Irytowały mnie kiedyś jego płacze i narzekanie do sędziów po każdym, podkreślam każdym faulu, jakie na nim gwizdano. Teraz daję porwać się nurtowi i wręcz czekam na to co mecz. A koszykarsko? Obroni, zbierze, dobrze poda, nie wyjdzie poza swoją rolę, da dużo dobrej energii. Nie możesz wymagać więcej od zadaniowca.
– Dennis Schroder. Lubię jego wersję FIBA. Jeśli nie jest to FIBA Patty Mills, to na pewno jest gdzieś bardzo blisko. Za cały turniej po 18 punktów, 7,8 asysty, 2,2 zbiórki oraz 1,4 przechwytu.
– Isaac Bonga. Za cały turniej 9,8 punktu, 4,2 zbiórki, 1,2 asysty. Niemcy z nim na parkiecie byli +10,4 punktu. Grał po 23 minuty w każdym meczu, trafił łącznie 12 trójek z 21 prób. Nie wiem jakie są jego marzenia i aspiracje, także te finansowe, ale ktoś z NBA powinien dać mu drugą szansę. Na tego typu graczy jest przecież zapotrzebowanie. Obronić, rzucić z dystansu, dać spacing, być częścią drużyny. On to robi na poziomie NBA.
Robaczywki:
– Mam tylko jedną. A jest nią to, jak dali się stłamsić w półfinale z Francją. Po pierwszej kwarcie, wygranej przez Niemców 25:18, zdawało się, że mają mecz pod kontrolą. Po czym przegrali drugą ćwiartkę 8:15, a trzecią 17:23. Tylko osiem (!) punktów w drugiej kwarcie. Do przerwy był remis, ale dało się odczuć, że tak zwane „momentum” przeszło na stronę Francuzów. Zabrakło mi wtedy u nich czegoś, co wydawało mi się, że mają po mistrzostwach świata. Tego, że wiedzą kim są, co i jak chcą grać. Zabrakło mi tej solidnej, niemieckiej maszyny bojowej, która i w deszczu i w błocie, czasem brzydko, ale zawsze dojedzie do celu.
9. Portoryko.
Śliwki:
– Jose Alvarado. Jeśli chodzi o reprezentację, to idzie w ślady Carlosa Arroyo. I bardzo dobrze. Miał 26 punków z Sudanem. Kontuzja stopy trochę go spowolniła i w meczu z Serbią zagrał tylko za 2 punkty, ale odbudował się w starciu z USA, którym rzucił 18 punktów. Miał swoje firmowe momenty, w których kradł rywalom piłki i to się świetnie oglądało.
Robaczywki:
– Nie mam żadnych dla Portoryko.
10. Serbia.
Śliwki:
– Nikola Jokic. Aj, jak pięknie się go ogląda. Czy FIBA, czy NBA, on się dostosuje. Daj mu reguły gry, on wyciągnie z nich co trzeba. Pamiętasz, jak pisałem o nim, że jest jak woda? Nabiera kształtów naczynia, w którym się znajduje. Za turniej po 18,8 punktu, 10,7 zbiórki, 8,7 asysty (lider), 2 przechwyty i 1 bloku. Tylko w meczu otwarcia, przeciwko USA, nie miał double-double. W meczu o brąz zaliczył nawet triple-double. Już kiedyś pisałem, że nie mam już słów do komplementowania jego gry i jego postaci. Profesor koszykówki. Cieszmy się, że jest nam dane żyć w jego czasach.
– Bogdan Bogdanovic. Bardzo dobry był Bogi w tym turnieju. 18,3 punktu na mecz (ósmy w skali turnieju), 4 zbiórki oraz 3,8 asysty. Trafiał bardzo przyzwoite 46,7% z gry, bardzo dobre 46,2% zza łuku (3 celne trójki na mecz) oraz rewelacyjne 92,3% z linii. Lubię jego boiskowy zadzior oraz typowo bałkański luz poza parkietem, który da się wyłapać w wywiadach.
– Ich mecz z Australią. Dla takich chwil oglądasz sport! Serbia przegrywała w tym spotkaniu różnicą 24 punktów, Australijczycy mieli 20:0 run. Serbia mozolnie wróciła do tej rywalizacji i wygrała. Po dogrywce! A doprowadził do nie Patty Mills. Piękne rzeczy! Ten powrót z 24 punktów deficytu, to był największy comeback w historii koszykarskiego turnieju olimpijskiego. Jokic był kapitalny po obu końcach parkietu w czwartej kwarcie i dogrywce w tym starciu.
– Aleksa Avramovic. Lubię jego inteligentny w ataku i ofiarny w obronie styl gry.
Robaczywki:
– Vasilije Micic. Kto jest trzecim najlepszym graczem Serbii? Jokic, Bogdanovic i…Micic? Mam wątpliwości. To znaczy, mógłby być, ale mam wrażenie, że w obrębie meczów on gra swoje własne mecze. Nie wiem czy chce udowodnić coś samemu sobie, rywalom, czy kolegom z drużyny, ale na moje oko nie odbywa się to z pożytkiem dla drużyny. Rzucił 19 punktów w meczu o brąz z Niemcami, najwięcej obok Jokica. Patrząc na niego, na jego kolejne decyzje, byłem wręcz pewny w wielu sytuacjach, że zamiast podawać, będzie próbował kończyć akcję. Na szczęście dla Serbii, w starciu z Niemcami trafiał. Nie podoba mi się jego współpraca z Jokicem. Czy on w ogóle podał mu kiedyś piłkę pod kosz w tym turnieju? Czy zagrał z nim jakiś pick and roll, w którym to rolujący pod kosz Jokic zdobyłby punkty? Ja nie pamiętam. Nie zrozummy się źle, jego liczby są niezłe (13,3 punktu, 2,3 zbiórki, 4,5 asysty), brązowy medal, to ogromny sukces, a Micic był częścią tej ekipy, ale dla mnie, choć może za dużo go analizuję, jego wewnętrzna walka nie tworzyła synergii zresztą zespołu, z podkreśleniem Jokica. Drabinka ułożyła im się tak, że żeby wygrać coś ponad brąz, trzeba by było pokonać Amerykanów, ale ta drużyna mogła być jeszcze lepsza, gdyby Micic nie walczył z wewnętrznymi demonami co mecz. Za mecz z USA nikogo nie wytykam palcem, Serbowie robili, co mogli. Ale gdyby może Micic któreś ze swoich pudeł z gry (3/10 w tym 2/7 zza łuku) zamienił na podanie w tempo, to kto wie, kto wie…
– Nikola Jokic zza łuku. Tylko 3/18 za cały turniej, co daje 16,7%. Kto wie, być może Serbia była o jedną, może dwie niecelne trójki Jokera (0/6) w starciu z USA. Bynajmniej za nic go nie obwiniam. Jak mógłbym? Jedynie głośno myślę. Bez niego, w tym spotkaniu nie było nawet walki.