Hit LaLiga i spotkanie na szczycie tabeli. Paradoksalnie spotka się druga siła stolicy Hiszpanii oraz Katalonii. Tak można by powiedzieć o potyczce Atletico z Barceloną patrząc na ligową tabelę. Oba zespoły przystępują do tego meczu w dobrych nastrojach, chwilę po zapewnieniu sobie awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Jedni i drudzy mogą być zadowoleni z przebiegu ostatnich występów w Lidze Mistrzów. Atletico wygrało w Rotterdamie na trudnym terenie, dzięki temu mogło zapewnić sobie przepustkę do kolejnej rundy. Nie było to wcale takie pewne, bowiem rok temu mieli podobny zestaw rywali – pod względem ich siły – a zakończyli grę na ostatniej pozycji! Teraz czeka ich tylko rywalizacja z Lazio o wygraną w grupie i oczywistym jest, że warto zwyciężyć w niej. W teorii zapewni to łatwiejszego rywala, chociaż może się zdarzyć scenariusz wg., którego będzie to np. PSG…
Barcelona rok temu również na grupie zakończyła udział w Lidze Mistrzów i “spadła” do Ligi Europy. Teraz już są krok od wygranej w grupie. W zasadzie musiałby się zdarzyć cud, by mógł ich wyprzedzić Szachtar. Ukraińcy musieliby wygrać, liczyć na porażkę Blaugrany i przy okazji odrobić… siedem bramek straty. To scenariusz science-fiction, zatem na 99% Barca zwycięży w grupie H.
Ustabilizować formę i zdrowie
Barcelona jednak ewidentnie ma kłopot ze stabilizacją formy. Po porażce z Realem Madryt w El Clasico przyszła seria meczów przeplatanych. Nawet wygrana w San Sebastian nie poprawiła humorów, bowiem tamten triumf – po golu Ronalda Araujo w doliczonym czasie gry – został przepchnięty kolanem. Po chwili porażka w słabym stylu w Hamburgu z Szachtarem. Przed przerwą reprezentacyjną ograli, co prawda Deportivo Alaves 2:1, ale odbyło się to za sprawą Roberta Lewandowskiego. Polak strzelił wtedy oba gole, tyle że nie dałyby nic, gdyby nie fatalna skuteczność Samu Omorodiona. 19-leti napastnik Alaves trafił raz, a powinien przynajmniej trzykrotnie pokonać Marc-Andre ter Stegena, co się później zemściło na Baskach. Słaba postawa Barcy miała także odzwierciedlenie w meczu w Madrycie z Rayo, który tylko zremisowali.
Różna jest także dyspozycja poszczególnych piłkarzy Barcelony. Trudno się dziwić, skoro niektórzy byli/są kontuzjowani, a niektórzy grają ekstremalnie dużo. Przykładem niech będzie Ilkay Gundogan. To kluczowa postać w tym sezonie. 33-latek jednak gra niemal wszystko od deski do deski. Od 19 września i meczu z Royal Antwerp do 21 listopada i meczu Austria-Niemcy rozegrał 15 kolejnych pełnych spotkań! Dwa miesiące i w zasadzie nie schodził z boiska. Dopiero w końcówce wspomnianej potyczki dostał pół godziny wolnego. Na całe szczęście dla niego Xavi zdecydował się, że pierwszy mecz po przerwie rozpocznie z ławki, stąd tylko 36 minut na boisku przeciwko Rayo.
𝐓𝐎 𝐓𝐑𝐀𝐅𝐈𝐄𝐍𝐈𝐄 𝐂𝐀𝐍𝐂𝐄𝐋𝐎 😍
Barcelona traci gola i… błyskawicznie odpowiada ⚡⚽
📺 Polsat Sport Premium 1 📲 Polsat Box Go#UCL pic.twitter.com/6UY573I8Fm
— Polsat Sport (@polsatsport) November 28, 2023
Na początku listopada do gry po kontuzji wrócił Pedri, ale po jego koniec wypadł z kolei Gavi, zrywając więzadła podczas meczu reprezentacji. Swoje kłopoty zdrowotne w tym sezonie mieli także: Jules Kounde, Ronald Araujo, Inigo Martinez, Frenkie De Jong, Raphinha, Robert Lewandowski, Sergi Roberto czy Lamine Yamal. Teraz do tego grona dołączył Marc-Andre ter Stegen. Niemca zabrakło w Madrycie, teraz w Lidze Mistrzów, a nadal nie trenuje przed meczem z Atletico. Wiele mediów gwarantuje jego powrót na to spotkanie, ale są też tacy, którzy przewidują, że Inaki Pena po dobrym meczu z Porto pozostanie między słupkami.
Krytyka Lewego przybiera na mocy
Takie mecze, jak z Alaves w ubiegłym sezonie były czymś normalnym w przypadku Roberta Lewandowskiego. Teraz nie ma jednak wątpliwości, że Lewy przeżywa najtrudniejszy okres odkąd wszedł na szczyt. W teorii liczby nie wyglądają tragicznie – 16 meczów(LaLiga + Champions League) oraz 8 goli. Takich wyników zazdrościć może wielu napastników, ale Polak przyzwyczaił do strzelania goli masowo. Zaczął rozgrywki nieźle. Jednak od dubletu z Celtą Vigo wszystko poszło w dół. Owszem, doszła jeszcze kontuzja, ale poza wspomnianym dubletem z Alaves resztę występów oceniano albo słabo, albo tragicznie! Zarzuty wobec napastnika są niemal te same – nieobecność w polu karnym, zbyt wolne decyzje, a także zbyt duża chęć udziału w rozgrywaniu, co słabo wychodzi i jednocześnie ma wpływ na “punkt pierwszy”, czyli brak “9” w polu karnym do wykończenia.
Jubileusze w Madrycie
W ostatnich dniach dwie kluczowe postacie Los Colchoneros świętowały ważne jubileusze. Koke rozegrał swój 600. mecz w barwach Atletico! Taki wynik robi wrażenie, a wychowanek klubu ma szansę, by dotrzeć do liczb, które na długie lata będą nie do pobicia w klubowych annałach. Mówimy przecież o piłkarzu, który za nieco ponad miesiąc skończy dopiero 32 lata. Przed nim jeszcze mnóstwo grania, więc jeśli zdrowie pozwoli będzie szansa, by dobić nawet do 800 gier dla Rojiblancos.
600 𝑚𝑎𝑛𝑒𝑟𝑎𝑠 𝑑𝑒 ℎ𝑎𝑐𝑒𝑟 ℎ𝑖𝑠𝑡𝑜𝑟𝑖𝑎 pic.twitter.com/VmqNlsb1Ba
— Atlético de Madrid (@Atleti) November 26, 2023
Swoją “setkę” zanotował także Diego Simeone. Argentyńczyk w środę po raz setny poprowadził Atletico w rozgrywkach Ligi Mistrzów i tym samym stał się trzecim trenerem w historii rozgrywek, któremu udała się ta sztuka z jednym klubem. Tych meczów może być w przyszłości znacznie więcej, bowiem “Cholo” nie tak dawno przecież przedłużył kontrakt z klubem, który łączy go do czerwca 2027 roku. Gdyby udało mu się wypełnić umowę, wówczas zanotowałby 15,5 roku w stolicy Hiszpanii! Nie napiszemy, że dołączyłby do klubowych legend, bo dawno już tam jest, chociażby dzięki dwóm mistrzostwom LaLiga.
Co ciekawe w ostatnich dniach mógł cieszyć się nie tylko z awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów, ale także z faktu, że jego syn trafił do bramki lokalnego rywala. Giovani Simeone strzelił gola przeciwko Realowi Madryt na Santiago Bernabeu. Notabene gola przeciwko Napoli strzelił Nico Paz, czyli… syn byłego kolegi Diego Simeone, jeszcze z czasów gry w Racingu Avellaneda.
Najskuteczniejsi i niezwyciężeni w domu!
Mówisz Atletico za Simeone, myślisz perfekcyjna defensywa z domieszką ataku. Tymczasem w tym sezonie Atletico jest jednym z najskuteczniejszych zespołów w Europie. W Lidze Mistrzów strzelili 15 goli w pięciu meczach, a podobnym wyczynem mogą się pochwalić dwie angielskie ekipy – Arsenal oraz Manchester City. Na krajowym podwórku 30 razy trafiali do bramki rywala. W liczbach bezwzględnych lepsze są zespoły przed nimi w tabeli – Girona 32, Real Madryt 31. Tyle że średnia goli na jedno spotkanie po stronie Atleti. Przypomnijmy zaległy mecz z Sevillą, który się nie odbył. Dzięki temu strzelają obecnie 2,30/mecz, a Girona 2,28.
Duża w tym zasługa tych najważniejszych ogniw w ataku Atletico – Antoine Griezmanna i Alvaro Moraty. Ten drugi właśnie przedłuża kontrakt z Los Colchoneros na kolejne lata. Francuz z kolei jest piłkarzem, który rozegrał najwięcej meczów w LaLiga w ostatnich 10. sezonach – 331. Co ciekawe w TOP10 tego zestawienia jest trzech obecnych graczy ekipy Simeone, gdyż są tam także Koke oraz Jan Oblak. W czołówce także Raul Garcia, dzisiaj Athletic, ale na jego liczby składały się także występy w stolicy.
Wspomniany duet Griezmann i Morata strzelił już 16 goli w tym sezonie, a Atletico jest jedynym klubem, który ma dwóch przedstawicieli w TOP10 klasyfikacji strzelców.
Ponadto Atletico niebywale gra na własnym stadionie. W tym sezonie 9/9 wygranych gier na Civitas Metropolitano. Co ciekawe tylko dwukrotnie w tym czasie notowali czyste konto, ale strzelają aż miło. Pięciokrotnie zdobywali 3 bramki, dwa dublety, raz przytrafiło się ulubione niegdyś 1:0, ale wisienką na torcie było 6:0 nad Celtikiem w Lidze Mistrzów. Dodajmy do tego serie 9 wygranych w domu kończących poprzedni sezon i mamy nieprawdopodobną serię 18. kolejnych zwycięstw u siebie! Ostatnim zespołem, który nie dał się pokonać w stolicy był… lokalny rywal – Getafe. 4 lutego padł remis 1:1, a od tamtej pory nie ma mocnych na Colchoneros u siebie. Poza domem nie jest tak różowo, ale też nie mogą przecież narzekać. Gdyby udało się wygrać zaległy mecz z Sevillą, wówczas zbliżyliby się do duetu liderów na punkt!
ADN Atleti ❤️🤍 pic.twitter.com/OgKMxPGZcu
— Atlético de Madrid (@Atleti) November 29, 2023
Kadrowo
Atletico ze świeżym ubytkiem, czyli Pablo Barriosem. Wychowanek ma kłopoty z łąkotką i jego gra w tym roku kalendarzowym się zakończyła. Wróci najwcześniej w lutym. Długą kontuzje ma także Thomas Lemar. Po stronie gospodarzy prawdopodobnie do końca sezonu nie zobaczymy Gaviego. Sytuacja ter Stegena prawdopodobnie wyjaśni się tuż przed meczem, jednak Niemiec do piątku włącznie nie trenował z zespołem łącznie już od dwóch tygodni. To może wskazywać na występ Inakiego Penii.
***
Początek niedzielnego meczu o godzinie 21:00.