
Niepokoiliśmy się ostatnio o formę Igi Świątek. Porażka w IV rundzie US Open wiązała się z utratą pozycji liderki światowego rankingu. Polka wróciła do gry w turnieju w Tokio, ale zaskakująco szybko pożegnała się z tą imprezą, przegrywając z Weroniką Kudiermietową już w drugim meczu. Na szczęście obawy o Świątek póki co można wyrzucić do śmietnika, bo wiceliderka WTA właśnie wygrała turniej rangi 1000 w Pekinie!
Turniej w Chinach zgromadził naprawdę zacną obsadę – nie zabrakło Aryny Sabalenki, Eleny Rybakiny, Jessiki Peguli, Marii Sakkari, „Coco” Gauff i jeszcze kilku świetnych tenisistek. Zapowiadała się więc znakomita rywalizacja. Na tym etapie sezonu to jeden z ważniejszych turniejów podprowadzających pod WTA Finals, który rozpocznie się za trzy tygodnie.
Iga zaczęła od zwycięstwa 6:4; 6:3 z Sarą Sorribes Tormo z Hiszpanii. Specjalnego zachwytu grą Polki jednak nie było – bardziej była to dalsza część kłopotów z Tokio niż nowe otwarcie. Większych problemów nie było w kolejnej rundzie, gdzie Świątek mierzyła się z reprezentującą Francję Warwawą Graczową. Tym razem Polka wygrała 6:4; 6:1 i tym samym polscy kibice doczekali się konfrontacji z Magdą Linette.
Obie panie nigdy nie zmierzyły się ze sobą w tourze, więc był to dodatkowy smaczek. Oczywiście, faworytka takiego meczu była oczywista, ale pamiętajmy, że w tegorocznym Australian Open to Linette zaszła dalej, sensacyjnie meldując się w półfinale imprezy. W Pekinie jednak żadnych wątpliwości nie było. Świątek oddała rodaczce raptem po jednym gemie w każdym secie. Mecz potrwał niewiele ponad godzinę i można było odnieść wrażenie, że gdyby Iga potrzebowała zwycięstwa 6:0; 6:0, to Linette wróciłaby z kortu „rowerkiem”.
Najbliżej pożegnania się z turniejem w Pekinie Iga była w kolejnej rundzie, gdzie jej rywalką była doskonale znana Caroline Garcia. W zeszłym roku to właśnie Francuzka wyeliminowała Igę z turnieju WTA w Warszawie. Mecz Świątek z Garcią w Pekinie był kapitalnym widowiskiem – zarówno na płaszczyźnie poziomu sportowego, jak i samych emocji. W pierwszym secie obie zawodniczki utrzymywały swój serwis i doszło do tie-breaka. Garcia prowadziła już 5:2, a potem 6:4, ale Iga zagrała swój najlepszy tenis i wyszła na 7:6. Wydawało się, że domknie seta, ale wtedy nastąpił kolejny zwrot akcji. Finalnie to Garcia zwyciężyła 10:8 i zapisała tę partię na swoje konto. Ale na szczęście był to jedyny set w Pekinie przegrany przez Igę Świątek. Jednak druga odsłona tego meczu to kolejny dreszczowiec. Świątek prowadziła z Garcią już 4:1, a tymczasem znów skończyło się na tie-breakiem. Tu kolejne palpitacje serca dla kibiców Polki, która prowadziła 5:1, by roztrwonić przewagę. Garcia wyrównała na 5:5 i była dwie piłki od meczu. Na szczęście Iga poradziła sobie z tą nerwową sytuacją i dwie kolejne piłki zapisała na swoim koncie. 7:5 dla wiceliderki. Garcia grała na niezwykle dużej intensywności i musiała w końcu zapłacić za to słoną cenę. W trzecim secie wyraźnie opadła z sił, a Polka dominowała na korcie bezapelacyjnie. Tym razem bez większych zwrotów akcji – pewne i zasłużone 6:1, które wprowadziło raszyniankę do półfinału.
Tam Iga zmierzyła się z „Coco” Gauff. Amerykanka jest w życiowej formie – do meczu przystępowała z serią 16. z rzędu zwycięstw. Mało tego – na 22 ostatnie mecze, Gauff miała 21 zwycięstw. Składało się na to m.in. zwycięstwo w US Open. Ale tu nie było żadnej większej historii – Polka wygrała nadspodziewanie łatwo 6:2; 6:3. Spodziewaliśmy się trudnej przeprawy, a tymczasem po 75 minutach sprawa była załatwiona i Iga mogła czekać na finałową rywalkę. Tą była koniec końców Ludmiła Samsonowa, która w półfinale 2:0 ograła Rybakinę.
Sam finał przypominał trochę mecze z Linette czy Gauff. Pełna dominacja czterokrotnej zwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych, która ograła Samsonową 6:2; 6:2. Wielkiej dyskusji tutaj nie było. Tym razem wystarczyło 70 minut na korcie i można było się udać do kasy po czek na sporą sumkę, a przede wszystkim odświeżyć ranking WTA, gdzie wpadło 1000 punktów. Tym samym jest już pewne na 100%, że turniej Finals w tym roku będzie też turniejem o 1. miejsce w rankingu. Sabalenka nie może być jeszcze pewna, że zakończy rok w roli liderki.
A dla Igi to piąty wygrany w tym roku turniej. I mamy nadzieję, że nie ostatni…