Skip to main content

Sobotnia gala UFC Fight Night w Las Vegas zapowiadała się na papierze na solidne widowisko – i takim też się okazała.

W walce wieczoru stający do najważniejszego pojedynku w karierze, który mógł stanowić dla niego przepustkę do ścisłej czołówki wagi średniej, Abus Magomedov od początku ruszył ostro na doświadczonego Seana Stricklanda. Amerykanin spokojnie jednak dał się niemieckiemu Dagestańczykowi wystrzelać, już w końcówce rundy pierwszej wyraźnie przejmując stery walki w swoje ręce.

W drugiej odsłonie karty w oktagonie zdecydowanie rozdawał Strickland. Okrutnie już wymęczony Magomedov słaniał się w okolicach ogrodzenia, starając się podwójną gardą powstrzymywać ataki rywala. W końcówce rundy Amerykanin posłał w końcu wycieńczonego rywala na deski, dzieła zniszczenia dopełniając uderzeniami z góry.

Odniósłszy drugie z rzędu zwycięstwo, Sean Strickland celuje w mistrzowskie starcie z Israelem Adesanyą, którego szyderczo nazywa “pierwszym chińskim mistrzem”, kpiąc z promowania Chin przez Nigeryjczyka sprzed kilku lat.

– Chcę pas mistrzowski – powiedział Sean. – Chcę walczyć z pierwszym i jedynym chińskim mistrzem. Zróbmy to.

– Musi dojść do tej walki – dodał podczas konferencji prasowej po gali. – Wiemy, że Izzy leci już z odtworzenia. Spróbowali przepchnąć do czołówki Abusa. Tak to widziało UFC. „W wadze średniej panuje stagnacja. Ściągnijmy tu Abusa. Może pokonać Seana”. Tak, od razu. Zobaczycie, jak to się skończy.

W co-main evencie wydarzenia doskonałą formą błysnął Grant Dawson, który na pełnym dystansie sponiewierał zapaśniczo Damira Ismagulova, odnosząc najcenniejsze zwycięstwo w dotychczasowej karierze, najprawdopodobniej katapultujące go do czołowej dziesiątki kategorii lekkiej. Co ciekawe, Amerykanin był niewielkim bukmacherskim uderdogiem w drodze do gali.

Niespodzianek – by nie rzec: sensacji – było zresztą w Las Vegas więcej. W karcie wstępnej gremialnie skreślany Elves Brener po wojnie na wyniszczenie znokautował w trzeciej rundzie Gurama Kutateladze, podczas gdy w karcie głównej mocno faworyzowany Ismael Bonfim poległ przez poddanie w pierwszej rundzie z Benoitem Saint-Denisem, który po zwycięstwie – już trzecim z rzędu – rzucił wyzwanie… Mateuszowi Gamrotowi! Francuz chciałby zmierzyć się z Polakiem podczas wrześniowej gali w Paryżu, zapowiadając, że “urwie mu głowę”.

Related Articles