Skip to main content

Do niedzieli pięć reprezentacji wygrywało World Cup of Darts. Australia jest szóstym zwycięzcą tego turnieju. Simon Whitlock i Damon Heta na pewno nie byli faworytami, ale potrafili pokonać rozstawionych z jedynką Anglików i rozstawionych z dwójką Walijczyków i zasłużenie zgarnęli puchar. Brylował zwłaszcza Whitlock.

Wydawało się, że Simon Whitlock najlepsze czasy w PDC ma już za sobą. To już nie był ten “The Wizard”, który w 2012 roku wygrywał European Championship, a w kilku innych turniejach docierał do finału. Brał też udział w latach 2010-2014 w Premier League, a to wyróżnienie tylko dla najlepszych. Swego czasu znajdował się nawet na trzecim miejscu w rankingu. Później wpadł w dwuletni kryzys, ale znów wrócił do TOP10, tym razem już nie do ścisłej czołówki, ale na zaplecze tuż za plecami najlepszych. W mistrzostwach świata zawsze rozczarowywał, ale w innych turniejach potrafił robić pojedyncze dobre wyniki. W kilku ostatnich latach to już bardziej zawodnik TOP20, a w tej chwili nawet zajmuje 25. miejsce w rankingu. Bardziej na fali jest Damon Heta. Aż w sześciu podłogówkach PC dotarł do półfinału, jeden z nich wygrał. Na razie w tym sezonie takich turniejów było 17. Heta był też w w ćwierćfinale dużego turnieju UK Open i dwóch półfinałach turniejów European Touru – w Monachium i Stuttgarcie.

Mimo tego, że jeden z Australijczyków jest na fali wznoszącej, a drugi wyraźnie schodzi ze sceny, to dominował właśnie ten starszy – Simon Whitlock, który popisał się fenomenalnym występem zwłaszcza w półfinale, gdzie zmiażdżył Jamesa Wade’a 4:0. 53-latek grał tak kapitalnie, że nie pozwolił Anglikowi nawet na jedno podejście do double’a. To był istny nokaut, deklasacja. W całym turnieju World Cup of Darts zagrał cztery singlowe spotkania i żadnego z nich nie przegrał – pokonał Johana Engströma ze Szwecji, Kima Huybrechtsa z Belgii, Jamesa Wade’a z Anglii i Jonny’ego Claytona z Walii. To był najlepszy Whitlock od dawna. Damon Heta jednak dwa singlowe mecze przegrał, a Whitlock na przykład musiał ratować sytuację w ćwierćfinale z Belgią.

To pierwsze zwycięstwo Australijczyków w historii tego turnieju. Simon Whitlock przez ostatnie lata miał różnych partnerów, w tym między innymi świętej pamięci Kyle’a Andersona, z którym raz dotarł do półfinału. Anderson był Australijczykiem, który słynął z tego, że grał w barwnych, kolorowych koszulach. Zmarł bardzo niespodziewanie rok temu w wieku 33 lat. Anderson w latach młodzieńczych przyjaźnił się właśnie z Hetą, z którym nawet razem chodził do szkoły. W zeszłorocznym World Cup of Darts australijski duet złożył hołd zmarłemu koledze, mając koszulki z nazwiskiem Andersona w meczu z Włochami. Heta nie krył smutku w wywiadach, przyznał, że odczuwa pustkę, zorganizował też specjalne darterskie aukcje, przekazując później dochód rodzinie zmarłego. Tegoroczne zwycięstwo oczywiście także i jemu zadedykowali.

World Cup of Darts to turniej nierankingowy, ale wywołujący bardzo duże emocje. Dwóch zawodników reprezentuje w nim swój kraj, mając wyjątkowe koszulki w barwach narodowych. Peter Wright specjalnie farbuje wtedy włosy w szkockie barwy, walijczycy mają bardzo fajne zielono-czerwone stroje. To na pewno weekend wyjątkowy w całym kalendarzu, bo są tu też mecze deblowe. Finał wyjątkowo gra się nie do dwóch, a do trzech zwycięstw, zatem dwa wygrane single nie wystarczą. Tak było właśnie w meczu Walijczyków z Australijczykami. Heta i Whitlock wygrali swoje spotkania, ale później musieli jeszcze stanąć do debla, gdzie przegrali o włos, marnując lotki meczowe. Wtedy jednak Damon Heta, po bardzo słabym deblowym występie, udowodnił, że potrafi udźwignąć presję i pokonał Jonny’ego Claytona. Australia zasłużenie zgarnęła tytuł, a Simon Whitlock to na pewno MVP całego turnieju.

Related Articles