Skip to main content

W Speedway Ekstralidze za nami pierwsze mecze rewanżowe. Okazję do rewanżu wykorzystały Unia Leszno i Włókniarz Częstochowa. O krok od wygranej była też Sparta Wrocław, ale skończyło się remisem 45:45 z Motorem. Dla lublinian była to pierwsza w sezonie strata punktów.

Unia Leszno – GKM Grudziądz 47:43
Przed meczem można było przewidywać pewne i wysokie zwycięstwo leszczyńskich Byków. GKM powinien zadowolić się 7. miejscem i utrzymaniem w Ekstralidze po barażu, bo zapewne taki scenariusz nakreśliło wielu ekspertów. Szczególnie, że do końca sezonu grudziądzanie radzić sobie muszą bez Nickiego Pedersena. Z drugiej strony póki co Unia jedzie bez Piotra Pawlickiego, który tydzień temu w tym samym wypadku z udziałem Pedersena również doznał kontuzji. A zatem jedni i drudzy z Z/Z, a na torze zaczęło się wręcz sensacyjnie, bo po dwóch biegach goście prowadzili 10:2! Unia dogoniła GKM dopiero w 7. biegu, ale po chwili przyjezdni znów wygrali podwójnie. Po raz drugi Byki wróciły do stanu remisowego w 11. gonitwie, a dwa biegi później fani na „Smoczyku” po raz pierwszy mogli cieszyć się z prowadzenia swoich ulubieńców. Pojawiła się nawet malutka szansa na bonus, ale potrzeba było dwóch podwójnych zwycięstw w biegach nominowanych. Zamiast tego było dwa razy po 3:3. Unia wygrała czterema punktami, ale już sam fakt, że GKM zgarnął punkt bonusowy to duża niespodzianka.

A indywidualnie? Tradycyjnie nie zawiódł Janusz Kołodziej. Zdobył 15 punktów w 6 startach. Pięć trójek i jedno wykluczenie. Nieźle punktował Jason Doyle, ale mecz zaczął fatalnie – od dwóch zer. Potem w czterech biegach zdobył 10 punktów. Z kolei po stronie GKM-u pod nieobecność Pedersena sprawy w swoje ręce wzięli Krzysztof Kasprzak (12+1 pkt w 6 startach) oraz Frederik Jakobsen (11+1 w 6 startach). Z dobrej strony nieoczekiwanie pokazał się też Kacper Pludra (8+1 w 4 startach).

Ostrovia Ostrów Wlkp. – Stal Gorzów 34:55
Łowcy sensacji raczej nie szukali jej w meczu Ostrovii ze Stalą Gorzów. Niewiele brakowało a mecz zakończyłby się tradycyjnym wynikiem dla beniaminka – porażką 35:55. „Zgubił się” jednak jeden punkt, bowiem 4. bieg zakończył się wynikiem 3:2. Niemniej jednak zbyt wielkich emocji na torze w Ostrowie nie uświadczyliśmy. Goście przyjechali jak po swoje i swoje wywieźli.

W drużynie gospodarzy żaden z zawodników nie zdobył nawet dwucyfrówki. Najbliżej tego był Chris Holder (9+1 pkt) oraz Oliver Berntzon (9 pkt w 6 startach). Szwed jako jedyny pokonał w tym meczu Bartosza Zmarzlika. Zareagował na to tak entuzjastycznie, jakby właśnie wygrał milion w totka. Oprócz Zmarzlika w ekipie Stali na wyróżnienie zasługują Martin Vaculik (10+2 pkt w 4 startach) oraz Szymon Woźniak (11 pkt).

Włókniarz Częstochowa – Apator Toruń 50:40
Ekstraligowa niedziela nie zawiodła naszych oczekiwań. Włókniarz pragnął rewanżu za sześciopunktową porażkę sprzed tygodnia, poniesioną na Motoarenie. Już po dwóch biegach punkt bonusowy był bliżej Lwów, które wygrały podwójnie te gonitwy. Częstochowianie prowadzenia nie oddali do końca meczu, ale zaciekła walka o punkt bonusowy trwała do samego końca. Mecz obfitował w dużo walki na torze. Były mijanki, były biegi epickie. Oglądało się to znakomicie i duży szacun dla gospodarzy za dobre przygotowanie toru. Od biegu 10. wszystkie kolejne kończyły się remisami 3:3 i utrzymywało się 10-punktowe prowadzenie Włókniarza. Oznaczało to, że przed ostatnim biegiem Apator mógł jeszcze doprowadzić do remisu w dwumeczu, który nie przyznawałby bonusu żadnej ze stron. Torunianie musieliby wygrać podwójnie i spod taśmy duet Patryk Dudek – Robert Lambert faktycznie wyszedł na 5:1, ale po chwili Leon Madsen po szerokiej objechał parę Aniołów z taką prędkością, że nie pozostawił złudzeń. Ściganie Duńczyka było praktycznie niewykonalne. Torunianie obronili się przed Kacprem Woryną, dowieźli 3:3, ale do domu wrócili z pustymi rękami. Włókniarz zabrał 3 oczka.

Wspomniany Madsen był najlepszym jeźdźcem Lwów – zdobył 15 pkt. Praktycznie cała drużyna dorzucała jednak coś do wspólnego dorobku. W Apatorze wyglądało to inaczej. Drużynę przy życiu utrzymywali Patryk Dudek (16+1 pkt w 7 startach) oraz Robert Lambert (15+1 w 7 startach). Obaj zebrali 31 z 40 punktów zespołu! Sześć dołożył Paweł Przedpełski, a totalnie zawiódł Jack Holder. Od uczestnika cyklu Grand Prix można oczekiwać dużo więcej niż dwóch punktów w 4 startach. Juniorzy tradycyjnie słabiutko. Lewandowski i Zieliński – nazwiska dużo znaczące w polskiej piłce, ale nie w żużlu.

Sparta Wrocław – Motor Lublin 45:45
Kolejkę kończył szlagierowy mecz mistrza z wicemistrzem. Przed tygodniem lublinianie na swoim torze wygrali różnicą 10 punktów. Sparta mogła więc liczyć na zwycięstwo meczowe, a przy bardzo dobrych wiatrach na bonus. Jednak od początku na wysokie zwycięstwo gospodarzy się nie zanosiło. Początkowo prowadził Motor, potem w 7. biegu wrocławianie po raz pierwszy wyszli na skromne +2. W 9. biegu Motor wyrównał, a być może kluczowa dla losów meczu była gonitwa nr 11. Mikkel Michelsen po małej wyprzedzał Gleba Czugunowa. Obaj zderzyli się ze sobą, a na tor upadł rosjanin z polskim paszportem. W efekcie wykluczony został Michelsen, a gospodarze wygrali powtórkę 4:2. Po meczu nawet Czugunow przyznał, że spodziewał się, że sędzia Artur Kuśmierz wykluczy jego samego. Specjalista od ligowych kontrowersji Leszek Demski w pomeczowych magazynie Ekstraligi także przyznał, że bliżej mu do takiej interpretacji tej sytuacji niż do tej zastosowanej przez arbitra.

Dlaczego ta sytuacja była tak ważna? Ano dlatego, że wszystko rozstrzygało się w ostatnim biegu spotkania. Motor do biegów nominowanych przystępował na dwupunktowym debecie, więc w teorii możliwy był jeszcze wynik 50:40, który oznaczałby brak punktu bonusowego. Dominik Kubera w 14. biegu rozdzielił wrocławską parę Dan Bewley – Tai Woffinden, dzięki czemu jasne stało się, że Sparta nie przegra tego meczu, ale Motor nie straci bonusu. W ostatnim biegu Koziołki mogły już tylko marzyć o remisie. Potrzebne było podwójne zwycięstwo pary Jarosław Hampel – Mikkel Michelsen nad duetem Maciej Janowski – Gleb Czugunow. Brzmiało to trochę jak science-fiction, bowiem Janowski momentami fruwał po torze Stadionu Olimpijskiego. A jednak! Jeśli Michelsen ma do wykonania jakieś zadanie w 15. biegu, to w tym sezonie po prostu je wykonuje. Hampel wystrzelił spod taśmy pierwszy, a Duńczyk po szerokiej napędził się i za moment dołączył do kolegi. Potem parą pojechali do mety, zapewniając Motorowi utrzymanie statusu drużyny niepokonanej. Uciekł jedynie pierwszy punkt w sezonie.

Na koniec punktówka ze szlagieru. W Sparcie bardzo solidnie zapunktowali Janowski (13 pkt w 6 startach) oraz Czugunow (10 pkt w 6 startach) i Bewley (11+2 pkt w 6 startach). Rozczarował Woffinden (7+1 w 6 startach). W Motorze brylował Kubera (14+2 pkt w 6 startach). Michelsen był świetny w końcówce, dzięki czemu zdobył 10+1 w 6 startach. Oczko lepiej punktował Hampel. Tym razem bez błysku formacja juniorska. Maksym Drabik wrócił na tor we Wrocławiu, na którym spędził wiele pięknych dni, ale wynikiem 6+1 nie rzucił na kolana.

Related Articles