Skip to main content

Rob Cross po raz drugi w karierze wygrał turniej European Championsip. Były mistrz świata z 2018 roku to jednak niespodziewany zwycięzca. W finale pokonał 11:8 Michaela van Gerwena, który w tym turnieju pokazał powrót do najlepszej formy.

Trzeba przyznać, że Rob Cross miał w tym turnieju wyjątkowo łaskawą drabinkę. W pierwszej, po bardzo słabym meczu, pokonał Keana Barry'ego, czyli młodziutkiego Irlandczyka, który w tym roku po raz pierwszy dysponuje kartą PDC. Później rozprawił się z Brendanem Dolanem, gracza który dekadę temu doszedł do trzech półfinałów wielkich imprez, ale nigdy nie należał do czołówki. Na rozkładzie miał też wyraźnie kiepsko dysponowanego Jose de Sousę i kompletnie rozsypanego Joe Cullena, który myślami był w zupełnie innym miejscu. Trzeba jednak przyznać, że do rozsypki młodszego Anglika doprowadził swoją dobrą dyspozycją, ale ten przy 0:5 przestał już myśleć o meczu i rzucał w jakieś absurdalne wartości na tarczy. Dopiero w finale Crossa czekało prawdziwe wyzwanie i udało mu się sprostać.

Finał to był najsłabszy mecz Michaela van Gerwena na tym turnieju. Holender, który jest legendą tej dyscypliny, dał prawdziwy popis w ćwierćfinale z Gerwynem Pricem. Co się działo w tym meczu, tego nie da się dobrze opisać. Obaj panowie grali na średniej powyżej 107, a więc na kosmicznym, nieosiągalnym dla innych poziomie, dając chyba najlepszy mecz w 2021 roku. Co rusz trafiali po 180 czy 140, wypracowywali sobie możliwość kończenia lega już w 10 czy 11 lotce, a później to robili. Kolejne sesje mijały, jak za pstryknięciem palców. Później van Gerwen pokonał świetnego w tym turnieju Aspinalla, choć sam doprowadził do thrillera, wypuszczając z rąk przewagę 7:1. Sytuację musiał ratować w deciderze. Finał był jego najsłabszym występem. Non stop się mylił, nie potrafiąc kończyć legów. Trafił zaledwie 8 na 35 kończących podwójnych, mając 23% skuteczności. Cross grał po prostu poprawnie i to wystarczyło.

European Championsip to ulubiony turniej Roba Crossa. Anglik po raz trzeci w tym turnieju grał już w finale. Wygrał w 2019 roku z Gerwynem Pricem. Zrewanżował się van Gerwenowi za porażkę w 2017 roku. Tamten mecz stał jednak na dużo, dużo wyższym poziomie. Holender prezentował swoje wybitne zdolności, grając jak maszyna, a Cross się do niego dostosował i dotrzymywał mu kroku, choć ostatecznie poległ. To ważne przełamanie tego zawodnika, bo dawno nie wygrał już żadnego turnieju. Rok temu był w finałach World Cup of Darts i World Series, ale to są akurat zawody nierankingowe. W tych rankingowych spisywał się bardzo słabo. Ważne też dla niego jest to, że nie stracił żadnych pieniędzy rankingowych i zachował status quo. Ranking powstaje na bazie dwóch ostatnich sezonów, a Cross przecież dwa lata temu wygrał ten turniej.

Related Articles