Skip to main content

Czy Bartosz Zmarzlik sięgnie po trzeci z rzędu tytuł mistrza świata? A może Artiom Łaguta zdobędzie swój pierwszy? Wszystko rozstrzygnie się podczas dwóch ostatnich turniejów Grand Prix w tym sezonie. W piątek i sobotę światowa elita speedway’a zmierzy się z Toruniu na Motoarenie.

Ten sezon to typowy wyścig dwóch koni. Na dwa turnieje przed końcem rywalizacji Polak i Rosjanin odjechali reszcie stawki na ponad 30 punktów w klasyfikacji generalnej. Zmarzlikowi nie poszło tylko w Pradze. Na Markecie as Stali Gorzów dwukrotnie odpadał w półfinałach. Od tamtej pory na zmianę zajmuje 1. lub 2. miejsce. Wygrał cztery turnieje, a w trzech był drugi. Imponujące.

Cóż jednak z tego, skoro jeszcze lepszy jest Łaguta. Rosjanin także nie popisał się w pierwszym turnieju, ale na drugi dzień w Pradze był już najlepszy i od tamtej pory zawsze jest w finale. Wygrał trzykrotnie, w tym dwa ostatnie turnieje – w Togliatti i Vojens. Dwa razy był drugi, raz trzeci, raz czwarty. Dało mu to 158 punktów w „generalce”. Zmarzlik ma oczko mniej. Ta rywalizacja jest szalona i naprawdę nikt nie zdziwi się, jeśli w Toruniu znów to ci dwaj żużlowcy zajmować będą dwa czołowe miejsca – zarówno w piątek, jak i sobotę.

Zmarzlik lubi tor w Toruniu. Trudno żeby było inaczej – przecież to tutaj zapewniał sobie złote medale w 2019 i 2020 roku. Rok temu mistrzostwo świata okrasił zresztą zwycięstwem na Motoarenie. Zmarzlik pięć razy dochodził do finałowego biegu zawodów w Toruniu, a tylko raz ta sztuka mu się nie udała. To naprawdę dobre statystyki. W tym sezonie także w meczu ligowym z Apatorem spisał się wybornie, zdobywając 17+1 pkt w siedmiu startach. Do kompletu 20+1 zabrakło odrobiny szczęścia, bo na drodze stanął defekt.

Ale i Rosjanin potrafi śmigać po toruńskim owalu. W 2018 roku wygrywał wszystkie biegi zawodów, a pomylił się dopiero w finale, gdzie zajął 2. miejsce. Do finału dochodził jeszcze raz, ponadto dwukrotnie do półfinałów. W lidze na Motoarenie zdobył w tym sezonie 13 pkt dla Sparty Wrocław. Trudno więc powiedzieć, by tor miał być atutem Zmarzlika, choć oczywiście może on liczyć na doping polskich kibiców.

Za plecami Łaguty i Zmarzlika w toruńskich turniejach toczyć się będzie też rywalizacja o brąz. Emil Sajfutdinow ma dwa oczka więcej niż czwarty w klasyfikacji Fredrik Lindgren. To praktycznie żadna przewaga. Daleko z tyłu są już niedawno koronowani drużynowi mistrzowie kraju ze Sparty Wrocław, Tai Woffinden i Maciej Janowski. Im na 99% przypadną w udziale miejsca 5-6. Dla Magica to kolejny sezon rozczarowania. Zaczął od fenomenalnej jazdy w Pradze, gdzie najpierw wygrał, a na drugi dzień był drugi. Potem jeszcze podczas pierwszego turnieju we Wrocławiu zdołał zająć miejsce na środkowym stopniu podium, ale z każdym kolejnym turniejem było gorzej.

Zacięta może być też walka między Krzysztofem Kasprzakiem i Oliverem Berntzonem. Jej stawka? Uniknięcie ostatniego miejsca. Obaj zawodnicy spisują się po prostu fatalnie. Obecnie to Kasprzak jest na niechlubnym ostatnim miejscu wśród stałych uczestników, wyprzedzając w tabeli tylko kilku zawodników startujących jako dzikie karty lub rezerwowi.  

Z dziką kartą na Motoarenie pojedzie Paweł Przedpełski, zawodnik miejscowego Apatora, który de facto wywalczył sobie prawo startu w przyszłorocznym cyklu Grand Prix. Będzie to więc dla niego dobre przetarcie przed rywalizacją w SGP 2022. Oby poszło mu podobnie, jak Dominikowi Kubrze w lubelskich turniejach. Zawodnik Motoru zajmował wtedy 2. i 3. miejsce.

Related Articles