Za nami weekend ze speedwayem w Lublinie. Dwa turniej Grand Prix miały dość podobny przebieg, ale finalnie innych zwycięzców. W klasyfikacji generalnej wciąż na czele jest Polak, ale już nie Maciej Janowski, a Bartosz Zmarzlik. Obrońca tytułu musi mieć się jednak na baczności, bo mocno o detronizację króla stara się Artem Łaguta.
W piątek w Lublinie pogoda nie dopisywała, ale dzięki ochronnej plandece pożyczonej z Wrocławia, tor udało się uchronić, a zawody bez problemu odjechać. Niestety, mijanek na trasie było mało i fani zgromadzeni na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich nie oglądali pokazu żużla jak choćby w GP przed tygodniem – notabene we Wrocławiu. Gdy nie cieszy sama jazda, można pocieszyć się wynikami, a te były po myśli fanów z Lublina. Jadący z dziką kartą zawodnik miejscowego Motoru, Dominik Kubera, od samego początku prezentował znakomitą formę i świetne spasowanie z torem. Tak samo dobrze wyglądał oczywiście Zmarzlik. Dużo gorzej spisywali się dwa pozostali Polacy. O ile w przypadku Krzysztofa Kasprzaka to w zasadzie tradycja, o tyle Maciej Janowski znów przeżywa to, co niemal co roku. Kryzys wyników, który może go kosztować nie tylko utratę marzeń o mistrzostwie świata, ale być może po raz kolejny także o medalu. Magic zdobył raptem 5 punktów, a do klasyfikacji generalnej za piątek zapisał sobie marne 4 oczka… Gorsi byli tylko Kasprzak, Anders Thomsen i Oliver Berntzon.
Do finału weszli Zmarzlik, Kubera, Łaguta i Fredrik Lindgren. Bieg finałowy był popisem mistrza świata, który rozegrał go na swoich warunkach, nie przejmując się zbytnio tym, co za jego plecami. A za jego plecami znalazł się Kubera! To była naprawdę udana dzika karta. Duet Polaków przywiózł za plecami Fredkę, a poza podium znalazł się współlider klasyfikacji generalnej, Łaguta. W efekcie stracił ten status na rzecz Zmarzlika.
Sobota? Pogoda dużo ładniejsza, kibiców na stadionie sporo więcej, ale zawody dość podobne. Wystarczy powiedzieć, że skład finału był identyczny, a i półfinały różniły się składem nieznacznie. Znów kompletną klapą okazał się występ Janowskiego, który najwyraźniej nie zaprzyjaźnił się z lubelskim owalem. Tym razem Magic był lepszy jedynie od marniutkiego Berntzona, co zaowocowało fatalnym dorobkiem 2 punktów do klasyfikacji generalnej. Tak przegrywa się sezon…
Fanów znów czarował Zmarzlik, który w fazie zasadniczej stracił raptem punkt. Świetnie śmigał także Kubera. Tym razem Polacy w finale musieli jednak uznać wyższość Łaguty. Rosjanin co zaskakujące wybrał trzecie pole startowe, wiedząc, że Zmarzlik zdecydował się na drugie. Zawodnik Sparty Wrocław musiał być pewny swojego momentu startowego. Co jednak najciekawsze – Łaguta wygrał start, ale na dojeździe do pierwszego łuku sprawy po swojemu rozegrał Zmarzlik. Łaguta musiał gonić dwójkę Polaków, bo skorzystał na tym jadący z pierwszego pola Kubera. I tu rosyjskiemu zawodnikowi należy oddać duży szacun – z Kuberą poradził sobie bardzo łatwo, a i Zmarzlika minął na trasie zaskakująco szybko. To była prawdziwa torpeda! Aktualny mistrz świata nie był w stanie dogonić pędzącego po 20 punktów Artema. Polacy musieli więc zadowolić się dwoma niższymi miejscami na podium. Kubera zresztą stoczył o to niesamowity bój i wyprzedził Lindgrena na mecie o przysłowiowy błysk szprychy. Gdyby wyścig potrwał jeszcze jedno okrążenie, niemal na pewno to Szwed byłby trzeci. Tak czy owak – jadący z dziką kartą zawodnik w dwóch turniejach stawał na podium, gromadząc łącznie 34 punkty w klasyfikacji. To więcej niż jadący po sześć turniejów Berntzon, Kasprzak i Matej Zagar!
Na czele stawki jest Zmarzlik, ale tylko punkt mniej ma Łaguta. Jesteśmy za połową rywalizacji i można wnioskować, że losy mistrzostwa rozstrzygną się pomiędzy tą dwójką. Podium uzupełnia w tym momencie Lindgren, który traci do Łaguty aż 20 punktów, czyli dokładnie tyle, ile dostaje się za zwycięstwo. Punkt za Fredką jest Emil Sajfutdinow, który w Lublinie przygodę kończył na półfinałach. Dopiero na 5. miejsce spadł Janowski. Do Zmarzlika traci już prawie 30 punktów. Magic o weekendzie na Lubelszczyźnie będzie chciał jak najszybciej zapomnieć.