Poniedziałek nie był dobrym dniem dla Polaków na igrzyskach w Tokio. Trzeci dzień zostanie przez nas zapamiętany głównie z łez Igi Świątek. Wcześniej płakała także nasza reprezentantka w judo – Julia Kowalczyk.
Zacznijmy od tego, co pozytywne. Julia Kowalczyk to brązowa medalistka mistrzostw świata z 2019 roku w judo w kategorii do 57 kg. Wywalczyła medal dwa lata temu dokładnie w tym samym miejscu – w Tokio. W takich dyscyplinach jak judo, zapasy czy taekwondo od lat rozdaje się po dwa brązowe krążki. Żeby go zdobyć – można przegrać po drodze i powalczyć później w repasażu. Kowalczyk dwie pierwsze walki wygrała – najpierw z Hedvig Karakas, mistrzynią Europy z 2020 roku i sportsmenką poprzedniego roku na Węgrzech. Później pokonała dużo mocniejszą Telmę Monteiro – brązową medalistkę IO z Rio, wielokrotną złotą medalistkę mistrzostw Europy. Walka była wycieńczająca, bo trwała ponad dziewięć minut – podstawowe cztery i ponad pięć minut dogrywki. Monteiro otrzymała trzy kary shido.
Później zadanie było już piekielnie trudne, naprzeciwko liderka światowego rankingu – Kanadyjka Jessica Klimkait, mistrzyni świata sprzed miesiąca. Przegrana na tym etapie gwarantowała repasaż. Mistrzyni świata potrzebowała koło dwóch minut na kończącą akcję, czyli ippon, w tym przypadku trzymanie rywalki przez 20 sekund. Kowalczyk musiała wygrać repasaż, żeby przystąpić do walki o brąz. W pełni zdominowała swoją rywalkę. Gruzinka Liparteliani była już blisko trzech kar i porażki, ale niespodziewanie udało jej się wykonać akcję ocenioną na waza-ari, a w dogrywce pierwsze punkty oznaczają koniec walki. Kowalczyk nie wytrzymała i się rozpłakała, wiedząc, że przecież miała tę walkę pod całkowitą kontrolą.
Najbardziej liczyliśmy oczywiście na siatkarzy, którzy w pierwszym spotkaniu niespodziewanie przegrali z Iranem. Tym razem się zrehabilitowali, a nerwowo było tylko w mocno rwanym drugim secie, granym na przewagi. Udało się wygrać z Włochami 3:0, a więc za pełną pulę punktów. Dużo lepsziej funkcjonowała pierwsza akcja po przyjęciu, nie było aż tyle błędów przy zagrywce. W pierwszym secie Leon i Kurek do naszej puli dokładali czasami po asie i wygraliśmy ją 25:20, drugi był mocno nierówny, ze sporą liczbą błędów, ale także przechylony na naszą korzyść. Trzeci był już bez historii. Godnym odnotowania fakt, że przy stanie 22:14 na boisku pojawił się Kubiak, który nadal ma swoje kłopoty zdrowotne.
Teraz niestety już cała seria wiadomości negatywnych… po pierwsze porażka Igi Świątek z Hiszpanką Paulą Badosą. Przebiegowi tego spotkania poświęciliśmy osobny tekst. Nasza tenisistka przegrała 3:6, 6:7, głównie przez fatalny pierwszy serwis, ale i świetną formę mocnej Hiszpanki, która grała przebojowo i ofensywnie. W pewnym momencie Świątek krzyknęła do trenera: "ona tutaj niczego nie psuje". Rzadko bywa tak, że to przegrana zawodniczka zostaje dłużej na korcie. Hiszpanka zeszła, a Polka siedziała na krześle, zakryła się ręcznikiem i płakała. Eliminacje skeetu zakończyła też Aleksandra Jarmolińska, lądując na 19. pozycji. Nie było szans na awans do finału, bo tam trafiało tylko sześć najlepszych.
Startowała także Joanna Łochowska w podnoszeniu ciężarów w kategorii do 55 kg. Była jednak w grupie B, tej dla słabszych, i tę rywalizację wygrała. Wyprzedziły ją później wszystkie rywalki z grupy A i zajęła 10. pozycję. Łochowska zdjęła buty po ostatnim podrzucie, co oznacza zakończenie sportowej kariery. Bartłomiej Wawak rywalizację w kolarstwie górskim zakończył na 19. pozycji. Na pływalni wystąpiło dwóch Polaków – Jakub Majerski i Krzysztof Chmielewski, obaj na 200 metrów stylem motylkowym. Pierwszy zajął w eliminacjach 27. miejsce i odpadł, a drugi z ostatniej pozycji przebił się na czwartą w swojej stawce i z 13. czasem awansował do półfinału. Bardzo rozczarowała Quian Li, która już w swoim pierwszym meczu uległa Jian Fang Lay z Australii, a więc zawodniczce, która zajmuje 156. pozycję w rankingu i za chwilę będzie miała na karku 50 lat.
Grzegorz Hedwig w Rio był 12., a dziś skończył zawody na 14. pozycji. Polski kajakarz przebrnął przez eliminacje na 14. miejscu, ale nie poprawił swojej pozycji w drugim przejeździe, otrzymał punkty karne i nie awansował do finałowej 10. Od kilku dni rywalizują także nasi żeglarze i tu znów nie ma dobrych informacji. Zofia Noceti-Klepacka, która zajmowała pozycję w czołówce – spadła dużo niżej. W trzech wyścigach była kolejno: 16., 16. i 9., lądując na 9. miejscu w klasyfikacji generalnej. Z całej czołówki w swojej kategorii spisała się najsłabiej. Lepiej szło Piotrowi Myszce, który dziś najpierw zajął 4., potem 6. pozycję, ale w trzecim wyścigu dopłynął już 13. To sprawiło, że z miejsca tuż za podium trafił na 6. lokatę ze sporą stratą do brązowego medalu. Magdalena Kwaśna po swoich wyścigach w klasie Laser:Radial zajmuje ogólnie 14. pozycję.
Rozczarowali nas bardzo mocno koszykarze 3×3. . Mierzyli się z najsłabszymi w grupie (teoretycznie) Chinami i wypuścili znaczną przewagę. Wygrywali 19:15 i wystarczyły tylko dwa punkty do zwycięstwa. Polacy próbowali jednak na siłę rzucać za dwa, zamiast prostych akcji za jeden punkt. Do tego w kluczowej akcji nikt nie podszedł do krycia i jeden z zawodników rywali spokojnie z czystej pozycji trafił za dwa punkty. Chińczycy wygrali 21:19, nasi tę końcówkę totalnie zawalili. Z Holandią grali już bardziej zespołowo, było więcej akcji dwójkowych, ale w kluczowym momencie Przemysław Zamojski popełnił bardzo prosty błąd przy wznowieniu i Holendrzy wygrali ten mecz 22:20. Zaczynamy więc się martwić o miejsca 3-6 dające ćwierćfinał. Nasz bilans to dwie wygrane, cztery porażki i 7. pozycja w grupie. Trzeba oglądać się na innych…