To był pracowity weekend dla żużlowców Motoru Lublin, który odjechali dwa mecze w ciągu dwóch dni. Obydwa wygrali z bonusami i są już pewni miejsca w play-off. O ostatnie korespondencyjnie powalczy Unia Leszno i Włókniarz Częstochowa. Większe szanse mają aktualni mistrzowie kraju. Ale po kolei…
Żużlowy weekend zaczął się w piątek, gdy Unia rozgromiła GKM Grudziądz. W tym meczu niespodzianki nie było i być nie mogło. Byki uzbierały 56 punktów, a najbardziej partycypowali w tym Jason Doyle (14+1), Emil Sajfutdinow (11+1) i Janusz Kołodziej (11+2). W drużynie gości żaden zawodnik nie zdobył choćby 8 punktów! Po 7 przywieźli Nicki Pedersen i Norbert Krakowiak, a po 6 Przemysław Pawlicki i Krzysztof Kasprzak. Bida z nędzą…
Nieco bardziej wyrównany przebieg miał drugi z piątkowych meczów. Jeśli ktoś liczył, że w Derbach Ziemi Lubuskiej Stal wysoko ogra Falubaz, to srogo się rozczarował. Goście z Zielonej Góry postawili się, ale na Jancarzu o punkty jest bardzo trudno. Dobra postawa Patryka Dudka (13), Mateja Żagara (10) i Maxa Fricke (9) pozwoliła jednak przegrać derby z honorem. Wynik 48:42 wstydu nie przynosi, ale punktów również. Walka o utrzymanie wciąż jeszcze trwa, ale bez wątpienia w najgorszym położeniu jest GKM, któremu pozostał już tylko jeden mecz… W Stali blisko kompletu zakręcił się Bartosz Zmarzlik, ale w ostatnim starcie przegrał z Dudkiem.
Również 48:42 swój mecz wygrał drugi z kandydatów do złota – Betard Sparta Wrocław. Rywalem wrocławian w niedzielne popołudnie był Włókniarz Częstochowa, dla którego punkty były tutaj na wagę ewentualnych playoffów. Na początku Lwy potrafiły nawet prowadzić, głównie dzięki świetnej postawie juniorów. Z czasem gospodarze opanowali jednak sytuację, ale nie potrafili odskoczyć. Przed nominowanymi biegami mieli ledwie dwa oczka przewagi. Jednak w 14. gonitwie para Woffinden-Bewley podwójnie pokonała polski duet Smektała-Woryna. Ostatni bieg nie miał więc już takiego ładunku emocjonalnego i skończył się remisem 3:3. W Sparcie błyszczeli „trzej tenorzy”. Tai Woffinden, Artem Łaguta i Maciej Janowski zdobyli zgodnie po 12 pkt i jednym bonusie. We Włókniarzu znakomity był Leon Madsen, który zgromadził 14 punktów i przegrał tylko raz – w swoim pierwszym starcie z Janowskim.
Hitem kolejki okazał się drugi niedzielny mecz, w którym Apator Toruń podejmował Motor Lublin. Starcie było ekscytujące i trzymało w napięciu do samego końca. Na torze nie brakowało mijanek i znakomitych akcji w defensywie. Była to świetna reklama żużla. Po 13 gonitwach Motor prowadził różnicą dwóch punktów. Jednak świetnie dysponowany Wiktor Lampart nie mógł już pojechać, a para Dominik Kubera – Jarosław Hampel mimo fantastycznego startu, przegrała podwójnie swój bieg. Tym samym przed ostatnim biegiem to torunianie prowadzili! Jednak tym razem to lubelska para pokazała klasę na dystansie. Grigorij Łaguta i Mikkel Michelsen wzięli prowadzącego Jacka Holdera w kleszcze i objechali z obu stron. Potem pomknęli we dwójkę do mety, przywożąc Motorowi bezcenne zwycięstwo. Motoarena nie mogła uwierzyć.
Ta wygrana niemal na 100% zagwarantowała Koziołkom półfinał DMP. W poniedziałek lubelski zespół postawił kropkę nad „i”, pokonując u siebie GKM Grudziądz w meczu rozgrywanym awansem. Zgodnie z przewidywaniami grudziądzanie nie zagrozili gospodarzom, a jedynym ich jasnym punktem był Kenneth Bjerre – zdobywca 13 punktów w 6 startach. W Motorze godny odnotowania był dobry występ Hampela (13+1), który zrehabilitował się za katastrofę z Torunia.
Tym razem I liga miała wolne, a w II lidze odjechano raptem jeden mecz. Lokomotiv Daugavpils przegrał na własnym torze z Kolejarzem Rawicz 42:47. Najwyraźniej rawiczanie nie rezygnują z walki o awans.