Hubert Hurkacz w ćwierćfinale Wimbledonu zdeklasował wielkiego Rogera Federera. Polak pokonał Szwajcara i to w trzech setach: 6-4, 7-6, 6-0. W trzecim wręcz zdemolował ośmiokrotnego mistrza Wimbledonu.
Wygrać z wielkim mistrzem kortów trawiastych to już duża sztuka, ale zdemolować go 3:0?! W całym spotkaniu to polski tenisista narzucał swój styl i dominował, a zdenerwowany Federer popełniał błędy. Hurkacz na Wimbledonie gra dopiero po raz trzeci. W 2018 roku odpadł w pierwszej rundzie, natomiast w 2019 w trzeciej wyeliminował go Novak Djoković. Do takiej rywalizacji może dojść w tym roku w finale, jeśli Serb pokona Denisa Shapovalova, a Polak wyeliminuje rozstawionego z numerem 9 – Matteo Berettiniego. Do tej pory mierzyli się w jednym z challengerów i tam lepszy był Włoch, ale już w dużo poważniejszym pojedynku ATP Masters 1000 w Miami – Hurkacz wygrał 6-4, 6-3.
To oczywiście życiowy sukces 24-latka, który dotychczas tylko raz w swoim życiu dotarł do… III rundy Wielkiego Szlema. Szybciutko odpadał z Australian Open czy przede wszystkim French Open, gdzie trzy razy z rzędu zatrzymał się na pierwszej rundzie, a w tym roku przegrał nawet z kwalifikantem z Holandii spoza setki rankingu, który nazywa się Botic van de Zandschulp. Hurkacz przełamał tym samym barierę, bo dojście do półfinału Wimbledonu to już nie byle co, a jeszcze trzeba spojrzeć na drogę, jaką pokonał. Z Miedwiediewem, czyli tenisistą numer 2 w rankingu – przegrywał przecież 1-2 w setach i odwrócił losy meczu. Teraz do pokonanych dorzucił swojego idola – Rogera Federera.
– To wielka rzecz dla mnie wygrać tutaj i to jeszcze z Rogerem. To dla mnie jak spełnienie marzeń – mówił Polak świeżo po meczu. Nie kryje od lat, że idolem jest dla niego właśnie król Roger i to on okazał się tego dnia lepszy od swojego mistrza. Hurkacz przyznał też, że w pojedynku bardzo mu pomogło to, że grał już wcześniej na korcie centralnym w pojedynku z Miedwiediewem. Kibice byli oczywiście po stronie Szwajcara i głośno wiwatowali po jego udanych zagraniach, ale to nie wybiło z rytmu naszego tenisisty. Do wygranej potrzebował godziny i 48 minut. Poradził sobie szybciutko. Dotychczas tylko Jerzy Janowicz dotarł do półfinału turnieju wielkoszlemowego, też miało to miejsce na Wimbledonie w 2013 roku. Hurkacz jest drugim Polakiem w historii. Za półfinał już zainkasował prawie pół miliona funtów.
Najważniejszy dla losów całego pojedynku był set numer dwa, w którym to Federer potrafił przełamać Hurkacza, ale ten się jednak nie poddał i wyrównał, a później wygrał w tie-breaku. W całym spotkaniu Polak popełnił prawie trzy razy mniej niewymuszonych błędów. Federer przeplatał świetne zagrania z prostymi uderzeniami w siatkę czy po autach i w ten sposób dawał się przełamywać. Hurkacz był uważny i wygrał niemal 80% piłek przy udanym pierwszym serwisie, a w ważnych dla siebie momentach popisywał się asami serwisowymi. Trzeci set to już deklasacja wielkiego mistrza, a skromny Hurkacz najpierw się ucieszył ze zwycięstwa, ale kiedy podszedł do Federera, to miało się wrażenie, że wręcz go za to 6-0… przeprasza. Piękny turniej dla Polaka trwa dalej. Teraz kolejna przeszkoda – Matteo Berettini. Mecz już jutro.