Magda Linette pokonała piątą rakietę świata, czyli Elinę Switolinę i to w dwóch setach – 6:3, 6:4. Polka awansowała do trzeciej rundy Wimbledonu, wyrównując życiowy sukces na tym prestiżowym wielkoszlemowym turnieju.
Magda Linette wyszła na kort mocno nakręcona i to ona dyktowała tempo gry w starciu II rundy ze Switoliną. Zdominowała "piątkę" światowego rankingu ("trójkę" na turnieju), grając agresywnie i pewnie. Na korcie spędziła niewiele ponad godzinę. Zdecydowanie przewyższyła przeciwniczkę w piłkach kończących, wygrywając w tym elemencie aż 28-8, co wcale też przesadnie nie przełożyło się na niewymuszone błędy, bo tych obie panie miały mniej więcej po równo. Częściej Magda Linette jednak celnie trafiała. Tylko raz dała się Ukraince przałamać. Nie było też widać większej różnicy przy pierwszym i drugim serwisie Polki, bo po pierwszym wygrała aż 74% punktów, a po drugim 70%. Ten drugi wynik brzmi szczególnie imponująco, jeśli spojrzeć na zaledwie 29% wygranych piłek przy swoim drugim serwisie przeciwniczki. Jak tylko Switolina serwowała lżej, to Linette natychmiast z tego korzystała.
Polska tenisistka zaczęła nerwowo i została błyskawicznie przełamana, ale pierwszy gem był jednocześnie jej najsłabszym w całym spotkaniu. Błyskawicznie nadrobiła przełamanie w kolejnym męczącym gemie, w którym wykorzystała czwartego break pointa. Za chwilę drugi raz z rzędu przełamała przeciwniczkę, miała więc nad nią przewagę. Swój serwis w całym pierwszym secie wygrywała gładko, a Ukrainka musiała się z kolei przy swoim nieźle napocić. Udało jej się raz jakimś cudem obronić przed wynikiem 1-5, ale co się odwlecze, to nie uciecze i Magda poradziła sobie przy swoim serwisie, a to wystarczyło do wygrania pierwszego seta. Zaprezentowała w nim sporo piłek kończących, a kiedy już szła do siatki, to za każdym razem skutecznie.
W drugim secie Linette nie popisała się żadnym asem serwisowym, ale to nie przeszkodziło jej w końcowym tryumfie. Set był szybki, nie było praktycznie żadnych break pointów, oprócz tego bardzo ważnego, obronionego przez Polkę, który pozwolił jej wyjść z opałów i zremisować 4-4 w setach przy swoim serwisie oraz tego tuż w kolejnym gemie, w którym doszło do przełamania Ukrainki. Linette utrzymała swój serwis, wygrywając do 0 i ostatecznie zwyciężyła 6-4, meldując się w trzeciej rundzie Wimbledonu. - Udowodniłam sobie, że umiem wygrywać z tak wysoko rozstawionymi tenisistkami i jestem szczęśliwa, że udało mi się wygrać z kimś, kto zajmuje znacznie wyższą pozycję niż ja – stwierdziła po spotkaniu. A przecież również w tym roku na kortach Rolanda Garrosa udało jej się pokonać Ashleigh Barty, a więc liderkę światowego rankingu.
W 2017 roku Elina Switolina pozbawiła Polkę złudzeń w III rundzie French Open. Po czterech latach Polka jej się zrewanżowała w Wielkim Szlemie i wyrzuciła ją z Wimbledonu. Taki wynik na pewno możemy uznać za niespodziankę. Magda powtórzyła osiągnięcie z 2019 roku, kiedy to również dotarła do tego etapu Wimbledonu i została w łatwy sposób wyeliminowana przez Petrę Kvitovą. Teraz ma na pewno większą szansę. Polka zmierzy się w sobotę z Paulą Badosą Gibert, a więc rakietą numer 33. To będzie pierwszy pojedynek tych tenisistek. Linette powalczy o to, żeby ustanowić swój rekord na Wimbledonie. W czwartej rundzie jeszcze nigdy nie była.