Skip to main content

Wimbledon był jedynym wielkoszlemowym turniejem w 2020 roku, który przez pandemię nie odbył się wcale. Po rocznej przerwie najlepsi tenisiści powracają na korty All England Lawn Tennis and Croquet Club. Dziś rozpoczyna się 134. edycja najstarszego tenisowego turnieju na świecie.

Polacy oczywiście trzymają kciuki za Igę Świątek, która jest w gronie faworytek. Zawodniczka z Raszyna, choć jest triumfatorką juniorskiej edycji Wimbledonu sprzed trzech lat, to nie kryje, że nie czuje się jeszcze pewnie na trawiastej nawierzchni. Miesiąc temu była główną faworytką French Open, bo świetnie czuje się na kortach ziemnych. Dziś eksperci widzą w niej jedną z wielu – wyżej stoją notowania Ashleigh Barty, Sereny Williams czy Aryna Sabalenki. Polka rozstawiona jest z numerem 7. Walkę na wimbledońskiej trawie rozpocznie dziś, meczem z doświadczoną Tajpejką, Hsieh Su-Wei. 35-letnia zawodniczka nigdy nie była wiodącą siłą światowego tenisa, a największe osiągnięcie w turniejach wielkoszlemowych zanotowała… w tym roku. Był to ćwierćfinał w Australian Open. Na londyńskiej trawie trzy lata temu dotarła do czwartej rundy.

Drugą z Polek, która rozpocznie rywalizację w Wimbledonie 2021 jest Magda Linette. Zmierzy się ona z niżej notowaną w rankingu Amerykanką, Amandą Anisimową.

Z turnieju wycofała się Naomi Osaka. Japonka już w trakcie French Open zrezygnowała z występów, protestując przeciwko obowiązkowi udzielania wypowiedzi w mediach. Teraz przyznała, że zmaga się ze stanami depresyjnymi. Ponoć celuje w powrót na Igrzyska Olimpijskie, gdzie będzie mogła zagrać przed własną publicznością.

W turnieju kobiet faworytek jest sporo i żadna nie góruje nad pozostałymi. Zupełnie inaczej jest w singlu mężczyzn, gdzie murowanym kandydatem do zwycięstwa jest Novak Djoković. Serb dwa tygodnie temu wygrał French Open, detronizując Rafę Nadala. Hiszpan został pokonany w półfinale, a w finale Nole ograł Stefanosa Tsitsipasa, choć to Grek prowadził w setach 2:0! Tym samym Djoković ma już dwie wielkoszlemowe wiktorie w tym sezonie, a wiele wskazuje na to, że za niecałe dwa tygodnie może mieć trzy! Jeśli tak się stanie, to po pierwsze zrówna się w liczbie wielkoszlemowych zwycięstw z Rogerem Federerem i Nadalem (po 20), a po drugie we wrześniowym US Open będzie walczył o Klasycznego Wielkiego Szlema (kalendarzowego). To nie udało się nikomu w męskim tenisie od ponad 50 lat – ostatnim gigantem był Rod Laver w 1969 roku. Mało tego, Djoković może okrasić cztery wiktorie zdobyciem olimpijskiego złota w Tokio, bo prawdopodobnie wybiera się na igrzyska.

Ale nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Novak będzie faworytem w każdej z tych imprez, bo jest po prostu w niesamowitej formie. Nie oznacza to jednak, że nie ma z kim przegrać. Do grona najpoważniejszych konkurentów dla 5-krotnego zwycięzcy Wimbledonu zaliczyć trzeba Daniła Miedwiediewa i Tsitsipasa, czyli panów, których ogrywał w finałach tegorocznych turniejów wielkoszlemowych. Zabraknie Rafy Nadala, który wycofał się zarówno z wimbledońskiej rywalizacji, jak również z Tokio.

Jest jeszcze Roger Federer, czyli król Wimbledonu, powszechnie uwielbiany przez miejscową publiczność. Szwajcar to jednak wielka niewiadoma. Powrócił do tenisa po ponad rocznej przerwie i celował właśnie w szczyt formy na przełom czerwca i lipca. Wygląda jednak na to, że 40-letniego ciała nie da się oszukać. Federer odpadł niedawno już na drugiej przeszkodzie trawiastego turnieju w Halle, który wygrywał w swojej karierze aż 10 razy! Wcześniej Szwajcar ograł trzech przeciwników we French Open, ale przed IV rundą sam się wycofał, uznając, że jego organizm nie jest gotowy na większe przeciążenia podczas tego turnieju. Gdyby Federer był w optymalnej formie, to on byłby głównym rywalem Djokovicia, z którym zresztą stoczył tu w 2019 roku epicki bój w finale, który trwał ponad 5 godzin. O wyniku decydował tie-break piątego seta, który grany jest dopiero przy stanie 12-12 w gemach! Wydaje się jednak, że Król Roger po kilku operacjach kolana nie jest w stanie wspiąć się na takie wyżyny swojej maestrii.

W turnieju panów mamy jednego Polaka – Hubert Hurkacz na kort wychodzi jutro i zagra z Lorenzo Musettim. Włoch w niedawnym French Open postraszył Djokovicia, urywając mu dwa sety, ale Serb mimo że 15 lat starszy, rozniósł rywala fizycznie i zdemolował w trzech kolejnych partiach.

 

Related Articles