Skip to main content

Weekend w PGE Ekstralidze za nami. Odjechano trzy z czterech zaplanowanych meczów. Pogoda pokrzyżowała szyki w Lublinie, a mecz Motoru ze Stalą Gorzów rozegrany zostanie dopiero w najbliższą niedzielę o 19:15. Największym zaskoczeniem są rozmiary zwycięstwa Sparty Wrocław na torze w Toruniu.

O tym, że Spartę stać na zwycięstwo na Motoarenie było wiadomo przed meczem. Wrocławianie wyrastają na głównego faworyta do zdobycia DMP. W poprzednich dwóch meczach drużyna trenera Dariusza Śledzia zdobywała po 63 punkty! Najpierw w Zielonej Górze, a następnie u siebie w meczu z GKM Grudziądz. I najwyraźniej Sparta nie wytraciła impetu. W piątek z Torunia przywiozła 54 punkty. Bezbłędny był Maciej Janowski, a swoje dwucyfrówki dorzucili także Tai Woffinden i Artiom Łaguta. Liderzy nie zawiedli. W przeciwieństwie do tych z Torunia. W zespole Aniołów jako jedyny dwucyfrówkę zrobił Paweł Przedpełski (11). Bracia Holder do spółki uzbierali 8 oczek i 2 bonusy. Na przyzwoitym poziomie pojechał Robert Lambert (8+1). Generalnie jednak wynik jest druzgocący i obrazujący różnice jakie zrobiły się w Ekstralidze, nazywanej przez niektórych „ligą dwóch prędkości”.

Ciekawie było w drugim piątkowym meczu. Włókniarz Częstochowa udowodnił, że ma wysokie aspiracje, sięgające walki o medale. Zespół Lwów walczył w Lesznie z Unią jak równy z równym. Ba, przed ostatnim wyścigiem na tablicy wyników widniał remis. Dopiero podwójne zwycięstwo pary Janusz Kołodziej – Jason Doyle przyniosło zwycięstwo Bykom. Leon Madsen i Jonas Jeppesen od startu do mety oglądali plecy rywali. Summa summarum gości trzeba jednak pochwalić. Sumiennie punktował cały zespół. Żaden z zawodników nie dobił do 10 punktów, ale aż czterech miało 8 lub 9 oczek. Tradycyjnie sporo dorzuciła formacja juniorska – Jakub Miśkowiak 6 i Mateusz Świdnicki 2. W zespole gospodarzy znów rozczarował Emil Sajfutdinow, który ma wyraźne problemy. W pierwszych czterech biegach przywiózł raptem cztery jedynki. Potem dorzucił do tego wygraną. Na minus także Piotr Pawlicki – 3 punkty w czterech startach to wynik dużo poniżej oczekiwań. Na szczęście dla kibiców mistrzów Polski na dobrym poziomie pojechali pozostali – Kołodziej, Doyle oraz Jaimon Lidsey. To ich punkty przesądziły o zwycięstwie.

W niedzielę odbył się tylko jeden mecz. Falubaz zdobył bardzo cenny punkt oraz bonus, remisując w Grudziądzu. O trudnej sytuacji GKM-u pisaliśmy już zresztą w oddzielnym tekście TUTAJ. Remis Falubazu jest tym bardziej zaskakujący, że ani jednego punktu nie zdobył Mateusz Tonder, który w poprzednich meczach był objawieniem zielonogórskiej drużyny. Wynik pociągnęli przede wszystkim Matej Zagar, Patryk Dudek i Piotr Protasiewicz.

Trzy mecze odjechano także na zapleczu Ekstraligi. W piątek ROW Rybnik wysoko pokonał Unię Tarnów (55:35). Dwa pozostałe mecze kończyły się minimalnymi zwycięstwami gości. Arged Malesa Ostrów wygrała w Łodzi, a prawdziwą niespodzianką można określić wynik wczorajszego meczu. Lider tabeli, Wilki Krosno, uległy Wybrzeżu Gdańsk. Mecz rozstrzygnął się już w zasadzie przed biegami nominowanymi, w których gospodarzom udało się odrobić sześć z ośmiu punktów straty.

Tradycyjnie rzucamy okiem także na drugą ligę, gdzie zanotowaliśmy dwa zwycięstwa gospodarzy. Kolejarz Rawicz pokonał 49:40 Stal Rzeszów, a Kolejarz Opole rozbił w proch i pył Wolfe Wittstock 69:21!

Related Articles