Skip to main content

Omal nie doszło do sensacji, kiedy Kanadyjczycy przegrali trzy pierwsze mecze w grupie. Prześlizgnęli się do dalszej fazy, a później nie zatrzymał ich już nikt. Ani Rosja, ani USA ani też Finlandia w finale. Kanadyjczycy wygrali 3:2 po dogrywce.

To mistrzostwo świata numer 27 dla "ojczyzny hokeja na lodzie", jak mówi się o reprezentacji Kanady. To oni seryjnie zdobywali kolejne tytuły, kiedy ten sport się popularyzował. Pierwsze mistrzostwa świata odbyły się przecież aż ponad 100 lat temu – w 1920 roku. Do 1960 roku turnieje na igrzyskach liczyły się za jednym razem jako mistrzostwa świata. Tak było właśnie w 1920 roku, choć co dziwne, były to letnie igrzyska olimpijskie w Antwerpii, a oprócz zawodów w hokeju odbyła się też rywalizacja w łyżwiarstwie figurowym. W tym historycznym turnieju, który uznaje się za pierwsze mistrzostwa świata, Kanadyjczycy zmiażdżyli w finale Szwedów, wygrywając aż 12:1. To był dream team aż do lat 60. i dominacji Związku Radzieckiego.

Wieloletni rekordzista, jeśli chodzi o występy w NHL to przecież Kanadyjczyk – Gordie Howe, nazywany "Mister Hockey". Zaczynał grać po drugiej wojnie światowej, a skończył w 1980 roku. Wyśrubowałby pewnie jeszcze większe rekordy, gdyby nie fakt, że przez sześć lat grał w konkurencyjnej dla NHL lidze hokeja, czyli World Hockey Association istniejącej przez całe lata 70. Rekord Howe'a w liczbie występów pobił dopiero w tym roku Patrick Marleu, dwukrotny mistrz olimpijski z 2010 i 2014 oraz mistrz świata z 2003 roku – oczywiście kolejny Kanadyjczyk. Z kolei rekord Howe'a w postaci 801 goli, 1049 asyst i łącznie 1850 punktów utrzymał się, dopóki nie został pobity przez Wayne'a Gretzky'ego, notabene także Kanadyjczyka i kolejną legendę tego sportu, której nie trzeba nawet przedstawiać laikom.

Kanada tytuły mistrzowskie zdobywa regularnie. Ostatnie mistrzostwo to rok 2016. Mundial jest co rok, dlatego można było trochę tych tytułów "natrzepać". Wróćmy jednak do obecnego turnieju. Ojcowie tego sportu przegrali najpierw z Łotwą 0:2, potem dali się rozbić USA aż 1:5, a na dokładkę dołożyli im jeszcze Niemcy. Po trzech meczach Kanada wisiała już na włosku, jak jakiś zespół, który przyjechał tutaj zagrać tylko fazę grupowę. Ograli jednak Norwegów, Kazachstan i słabiutkich Włochów, a później jeszcze Finów po rzutach karnych. 10 punktów dało im awans z grupy, choć o mały włos, bo przesądziła tylko bezpośrednia wygrana z Kazachami.

Kanada zwyciężyła po męczarniach z Rosją w ćwierćfinale, gdzie dopiero Andrew Mangiapane w dogrywce zdobył bramkę, którą w futbolu kiedyś nazwalibyśmy "złotą", bo kończyła mecz. W półfinale zrewanżowali się Amerykanom za porażkę w grupie i pokonali ich 4:2. W finale znów potrzebowali do rozstrzygnięcia dogrywki, gdzie z kolei zwycięstwo dało trafienie Nicka Paula, skrzydłowego Ottawa Senators. W klasyfikacji kanadyjskiej, czyli właśnie takiej, którą swoją nazwę zawdzięcza hokejowi – najlepszy okazał się Connor Brown, reprezentant zwycięzców turnieju. Zdobył tylko dwie bramki, ale za to aż 14 razy asystował. Może to aż 27. mistrzostwo Kanady, ale zdobyte w niesamowitych okolicznościach. Po tym, jak już ich skreślono po trzech meczach, po karnych w fazie grupowej, po dwóch bramkach w dogrywkach, a także po rewanżu na Stanach Zjednoczonych.

 

Related Articles