Skip to main content

Bardzo ciekawy przebieg miały 101. Derby Ziemi Lubuskiej. Świetny początek gospodarzy nie wystarczył do osiągnięcia końcowego sukcesu. Stal wygrzebała się, także dzięki skutecznym rezerwom taktycznym, a w końcówce to Falubaz sięgał po ten manewr. Finalnie 50 punktów zdobytych przez gorzowian na torze odwiecznego rywala to znak, że bonus jest praktycznie rozstrzygnięty, a dysproporcja między siłą obu ekip bardzo wyraźna.

Pierwsze wyścigi mogły jednak radować serca fanów Falubazu – oczywiście tych, którzy oglądali transmisję telewizyjną, bo były to ostatnie (mamy taką nadzieję) mecze tego sezonu jeszcze całkowicie bez kibiców. Od soboty fani wrócą na stadiony w 25% ich pojemności. Lepszy rydz niż nic. Wróćmy do derbów – Falubaz po 5. biegu prowadził 20:10. To już całkiem spora zaliczka, ale od tego momentu rozpoczęła się „remontada” gości. Stalowcy już po 9. wyścigu wyszli na pierwsze w tym meczu prowadzenie, a po kolejnej gonitwie prowadzili już różnicą czterech punktów. Po 11 biegu różnica wzrosła do 8 punktów, ale trener Piotr Żyto wstrzymał się z rezerwami taktycznymi. W 12 i 13 biegu pojechał nominalny skład. Patryk Dudek i Fabian Ragus przywieźli nawet 4:2, ale po chwili para Matej Zagar – Max Fricke przyjechała za plecami duetu Bartosz Zmarzlik – Martin Vaculik. Wynik 44:34 na korzyść gości oznaczał, że jest po meczu. Nominowane biegi utrzymały 10-punktową różnicę. Dudek z debiutującym w tym meczu Janem Kvechem przywieźli 4:2, a potem Dudek w parze z Fricke przegrali 2:4 ze Zmarzlikiem i Andersem Thomsenem.
Zmarzlik rzecz jasna był liderem ekipy Stanisława Chomskiego – zdobył 17 punktów w 6 startach. Po raz drugi w tym sezonie znalazł jednak pogromcę. W meczu z Unią Leszno raz przyjechał za plecami Jasona Doyle’a, a w niedzielę raz musiał uznać wyższość Dudka. Dwukrotnie jednak w pojedynkach z „Duzersem” to on okazywał się lepszy. Po raz kolejny w Falubazie zawiódł przede wszystkim weteran, Piotr Protasiewicz, który w czterech startach przywiózł zaledwie 1 punkt, wygrywając z Wiktorem Jasińskim, juniorem Stali. Trudno pochwalić także Maxa Fricke (7 pkt) czy Mateja Zagara (3 pkt). Tak jadący Falubaz będzie głównym kandydatem do spadku.

Drugim będzie Włókniarz Częstochowa, który po raz kolejny zawiódł na swoim torze. W pierwszym niedzielnym meczu pod Jasną Górą dużo lepsi okazali się żużlowcy Sparty Wrocław. Nie jest to może niespodzianka, ale biorąc pod uwagę fakt, że wrocławianie jechali z „zetzetką” za Taia Woffindena, a przywieźli aż 52 punkty, można mówić o pogromie. Tutaj podopieczni Dariusza Śledzia prowadzili w zasadzie od początku, choć po pięciu gonitwach było to prowadzenie ledwie dwupunktowe. Sparta rozwinęła jednak skrzydła i systematycznie powiększała przewagę. Artiom Łaguta, Dan Bewley, Maciej Janowski i Gleb Czugunow jechali po 6 razy, zastępując Woffindena. Efekt? Łaguta 17 pkt, Bewley 8, Janowski 15, Czugunow 10. Łącznie 50 punktów. Dwójka juniora, Michała Curzytka, była tylko miłym dodatkiem do wyniku całego zespołu.
Najlepiej o marnej postawie gospodarzy niech świadczy fakt, że najlepiej punktującym jeźdźcem był junior – Jakub Miśkowiak. Zdobył on 11 punktów. Tymczasem teoretyczny lider drużyny, Leon Madsen, startując sześciokrotnie zdobył zaledwie 7 oczek. Nieźle spisał się Fredrik Lindgren, bo tak należy ocenić jego 9 pkt. Generalnie jednak Włókniarz rozczarował i póki co obok GKM-u i Falubazu tworzy tercet zespołów, które odstają od reszty stawki. Do finiszu ligi jeszcze bardzo daleko, ale spadkowicza należy upatrywać pośród właśnie tych ekip.

I liga miała w ten weekend wolne – wszystkie mecze zostały przełożone. Cała 5. kolejka ma zostać odjechana 13 czerwca. Zainaugurowano za to 2. Ligę Żużlową, a w niej odbył się jeden mecz. Lokomotiv Daugavpils na swoim terenie pokonał Trans MF Landshut Devils 47:42. W meczu nie wystąpił żaden Polak i jest to pierwsza taka sytuacja od 14 lat. 2 października 2007 roku w II lidze czeska Marketa Praga rywalizowała z węgierskim Speedway Miszkolc.

Related Articles