Skip to main content

Znowu mieliśmy emocjonować się cały weekend żużlową Ekstraligą. Niestety przed chwilą zapadła decyzja, że niedzielne spotkania, ze względu na niekorzystne prognozy pogody, zostały odwołane. W ten sposób czekają nas tylko dwa spotkania podczas długiego majowego weekendu, które odbędą się… w kwietniu.

Apator Toruń – GKM Grudziądz
Na początek derby kujawsko-pomorskiego. Faworyta nietrudno wskazać patrząc na wyniki pierwszych meczów. Apator przed tygodniem był o krok od sprawienia sensacji w Lesznie. Porażka czterama punktami na torze mistrza Polski to naprawdę niezły wynik, mimo że w tabeli nie daje jakichkolwiek punktów. Daje jednak nadzieje, że Anioły są w niezłej dyspozycji.

Przede wszystkim z roli lidera wywyiązuje się Jack Holder. Za nami, co prawda dopiero trzy kolejki, ale miejsce w TOP10 klasyfikacji indywidualnej ligi zawsze robi wrażenie. Średnia 2,235 to wynik lepszy od Patryka Dudka, Nickiego Pedersena czy Artema Łaguty! Ponadto Australijczyk ma wsparcie swojego brata Chrisa oraz duetu Paweł Przedpełski i Robert Lambert. Kluczowym zawodnikiem w tym sezonie będzie jednak Adrian Miedziński. Rozpoczął dobrze przeciwko Falubazowi u siebie. Jednak na wyjazdach we Wrocławiu i Lesznie przywiózł zaledwie 1 punkt w pięciu startach. Brak wyjazdowych punktów może być sporym utrudnieniem dla Apatora w walce o ligowe punkty. Mimo wszystko Miedziński ma obowiązek zdobycia 7-8 "oczek" na własnym torze. Tym bardziej dzisiaj, gdy przyjeżdża rywal z niższej półki.

GKM ma za sobą trzy mecze i szczęśliwe dwa punkty. Na pewno nikt nie liczył na triumf ze Spartą Wrocław, ale mieli sporo szczęścia w postaci kontuzji Taia Woffindena oraz indolencji taktycznej duetu Dariusz Śledź i Gleb Czugunow. Kłopot w tym, że dyspozycja zawodników grudziądzkich jest marna. Jedynym niezawodzącym jest Nicki Pedersen, który już zdążył odjechać 17 biegów, tak jak Przemysław Pawlicki i obaj są najlepszymi zawodnikami GKMu. Szkopuł w tym, że różnice są spore, a Pawlicki na dobre obudził się w niedzielę przeciwko Stali Gorzów.

Na ten moment brakuje punktów Kennetha Bjerre i Norberta Krakowiaka. O ile w przypadku tego drugiego trudno się dziwić, o tyle Duńczyk w ostatnich latach był jednym z liderów zespołu i zwłaszcza u siebie solidnie punktował. Teraz jest klops. Ciekawy jest także przypadek Krzysztofa Kasprzaka, który średnią zbudował na meczu ze Spartą. Tam ogrywając Bewleya, Czugunowa i juniorów zdobył 10 punktów. Warto jednak dodać, że w meczach z ekipami z lubuskiego zdobył – łącznie! – połowę tego dorobku i chyba to jest dzisiaj aktualna twarz KK-eja.

Dzisiejsze spotkanie na Motoarenie będzie też ciekawym pojedynkiem juniorów. Jedni i drudzy mieli mieć jedne z najgorszych duetów zawodników do lat 21, a tu niespodzianka. W klasyfikacji biegów młodzieżowych zajmują trzecie – GKM – oraz czwarte miejsce – Apator. Natomiast średnia punktów formacji juniorskich także zadziwia. GKM Grudziądz pod tym względem także jest trzeci w lidze! 6pkt na każdy mecz to prawie trzy razy tyle, ile w ubiegłych rozgrywkach!

Falubaz Zielona Góra – Motor Lublin
Drugi wyjazd do Lubuskiego czeka Motor. Pierwszego nie wspominają dobrze, ale od tamtej pory sporo zmieniło się, na plus, w zespole Koziołków. Przede wszystkim Dominik Kubera wskoczył za Marka Kariona i po dwóch odjechanych meczach jest trzecim zawodnikiem Ekstraligi, mimo tylko dwóch indywidualnych zwycięstw! Jednak Kubera jest jednym z tych, którzy ani razu nie przyjechali na ostatniej pozycji i zebrał też sporo – 4 – bonusów.

Trochę poniżej oczekiwań jedzie Grigorij Łaguta, jednak swoje uzupełniają Mikkel Michelsen i Jarosław Hampel. Temu drugiemu zwłaszcza należą się duże brawa za mecz przeciwko Sparcie. Dwa dni po upadku z Włókniarzem, wsiadł na motocykl i dołożył dużą cegiełkę do zwycięstwa. Jednak języczkiem u wagi byli juniorzy. Mateusz Cierniak trzyma się na podobnym poziomie: 6,5,4, ale Wiktor Lampart po fatalnej inauguracji zrobił mega wrażenie w dwóch domowych meczach. Najpierw 11 punktów z Włókniarzem, a później 7 ze Spartą. Takiego Wiktora chcieli oglądać kibice w Lublinie. Teraz jednak pytanie, czy to kwestia lepszej dyspozycji ogólnej, czy domowego toru? Dzisiaj w jakimś stopniu poznamy odpowiedź. Z drugiej strony trzeba brać poprawkę, że Lampart i Cierniak to duet zdecydowanie mocniejszy od Osyczki i Ragusa.

Piotr Żyto nie może narzekać na niedoświadczonych juniorów, bo robią, co mogą. Największy kłopot jest na pozycji U24, gdzie poza wyskokiem Damiana Pawliczaka z Grudziądzem, praktycznie mają dziurę w składzie. Wszystko stara się łatać duet Patryk Dudek i Max Fricke. Polak miał być zdecydowanie liderem Falubazu, ale Australijczyk zadziwia swoją skuteczną jazdą od początku sezonu. Widać, że pewne miejsce w składzie i zaufanie od sztabu szkoleniowego procentują. To kolejny zawodnik z grona tych, którzy nie zaliczyli jeszcze zera w tym sezonie.

Kluczem jednak w tym spotkaniu będzie inny duet. Na punkty Dudka i Fricke'a można liczyć w ciemno. Co innego w przypadku Piotra Protasiewicza i Mateja Zagara. Obaj mają za sobą wpadkę – w Toruniu. Słoweniec potem jednak był zdecydowanie bardziej skuteczny, zwłaszcza w Częstochowie, gdzie do połowy zawodów był niepokonany. Ponadto dla niego to będzie specjalny mecz. W końcu rok temu kapitalnie odbudował się w Lublinie. Szkopuł w tym, że to jego, a nie Łagutę czy Michelsena sztab wybrał do "odpalenia" wobec zmieniających się przepisów. W innym przypadku prawdopodobnie nadal Słoweniec jeździłby po drugiej stronie barykady.

W przypadku Piotra Protasiewicza mowa o jednym udanym występie – domowym z GKM-em. Wtedy zrobił dwucyfrową liczbę punktów. W Toruniu było słabo, a w Częstochowie też bez szaleństw. Niby 7 punktów, a tak naprawdę zrobił je na Worynie, Jeppesenie, juniorach czy swoich kolegach z pary. To właśnie jego postawa będzie kluczem do sukcesu – lub jego braku – dla zielonogórzan dzisiaj.

Related Articles