Skip to main content

W niedzielę wielkanocną rozpoczęliśmy sezon 2021 w Ekstralidze. Trzeba przyznać, że był to start z wysokiego "C". Oba mecze przyniosły emocje, choć powtórka finału była po prostu na genialnym poziomie. Dzisiaj ruszamy z drugą kolejką i oby dalej towarzyszyły nam ogromne emocje.

Falubaz Zielona Góra – GKM Grudziądz
Na początek dwa piątkowe mecze i dwóch wyraźnych faworytów. W Zielonej Górze bardzo ważne spotkanie pod kątem utrzymania w lidze. Oczywiście można mówić, że to za wcześnie na takie dywagacje, ale raczej trudno się spodziewać walki o play-offy ze strony Falubazu i GKM-u. Pierwszy mecz KSF pokazał, że największym kłopotem będzie równa jazda całego zespołu. Max Fricke i Patryk Dudek nie zawiedli, a pozostali seniorzy po prostu byli na MotorArenie i tyle. Matej Zagar miał dwa przebłyski, ale tylko jeden przez cztery okrążenia. W drugim zabrakło chłodnej głowy i zamiast dwóch punktów straty przed nominowanymi, było osiem i przegrany mecz. Nielicznym pozytywem była nieoczekiwana trójka w biegu juniorskim Fabiana Ragusa. Teraz jednak mecz domowy i rywal w teorii najsłabszy. Ale o formie grudziądzan nie możemy nic powiedzieć.

Inauguracja ze Spartą przełożona i dopiero dzisiaj rozpoczną ligowe ściganie. Kluczem w Zielonej Górze będzie postawa kilku zawodników. Mateusz Bartkowiak wielokrotnie jeździł tam podczas zawodów młodzieżowych, więc powinien dać przewagę na pozycjach juniorskich. Z kolei Norbert Krakowiak ostatnie lata spędził przy W69, więc także goście powinni na niego liczyć. Tyle że ich punkty będą wtórne wobec liderów z Danii i najbardziej chimerycznego duetu polskich seniorów w lidze. Przemysław Pawlicki i Krzysztof Kasprzak mogą zarówno zdobyć dwucyfrowe zdobycze, jak i… nie zdobyć nic.

Sparta Wrocław – Apator Toruń
We Wrocławiu Sparta po raz pierwszy ma pokazać swoją siłę. Jak wielką? Wydaje się, że sprowadzenie Artioma Łaguty ma być decydującym krokiem uzupełniającym tercet liderów z Janowskim i Woffindenem. Wszystko jednak muszą uzupełnić młodzi gniewni – Gleb Czugunow i Dan Bewley. W dodatku trzeba pamiętać o braku wielkiego wsparcia z pozycji juniorskich. Z drugiej strony Liszka i Curzytek przy obecnej mizerii młodzieżowej w wielu klubach, wcale nie muszą zostawać w tyle. Powinni poradzić sobie ze swoimi vis a vis z Torunia. Chociaż tutaj przed tygodniem była spora sensacja. Wszyscy liczyli na punkty Karola Żupińskiego, a tymczasem błyszczał ledwie 16-letni Krzysztof Lewandowski. Wynik 4+1 od debiutanta to więcej niż przyzwoitość, skoro w swoim drugim biegu ograł Piotra Protasiewicza. Skorzystał na błędzie Pepe, ale trzeba pamiętać, że w 2005 roku, gdy Lewandowski przychodził na świat, to Protasiewicz mając… 30 lat sięgał po złoto Drużynowego Pucharu Świata!

Na plus z pewnością w Toruniu obaj Polacy. Postawa Przedpełskiego nie była zaskoczeniem, ale już Adriana Miedzińskiego jak najbardziej. "Miedziak" do Ekstraligi wrócił z przytupem i nawet, gdy nie wygrywał, był bllisko za plecami Patryka Dudka. To fatalna informacja dla Tobiasza Musielaka, którego ostatni mecz mocno przybliżył w kierunku… wypożyczenia. Na pewno sporym zawodem dla kibiców Apatora była jazda Roberta Lamberta. Z numerem 16 miał być straszakiem, a swoją formą raczej siebie i swoich kibiców przestraszył.

Stal Gorzów – Motor Lublin
W niedzielę do gry przystępują dwa kolejne kluby bez jazdy w tym sezonie. Pierwszym z nich jest Motor, wybiera się do Gorzowa. Przed rokiem, właśnie w meczu z lublinianami Stal rozpoczęła drogę w kierunku finału Ekstraligi. Kapitalny comeback i jazda Rafała Karczmarza dały – wówczas – niespodziewaną wygraną nad Motorem. Teraz to Stal będzie faworytem. W końcu ograli mistrza na jego torze. I to była kapitalna zespołowa robota. Duże punkty od Zmarzlika czy Vaculika to jedno, ale Thomsen pokonał przecież Doyle'a, Woźniak Sajfutdinowa i nawet Karczmarz dorzucał cenne oczka, a te najważniejsze zrobił w 13. biegu. Kamil Nowacki także pokazał się z dobrej strony, zaś Wiktor Jasiński dwukrotnie ograł Sadurskiego, czyli wykonał plan minimum. Nikt nie zawiódł!

Motor ma jednak kłopot. Przegląd Sportowy pisał o ciężkim przebiegu koronawirusa u Jarosława Hampela, który znalazł się w awizowanym składzie. Wiele także jest o słabej formie Buczkowskiego u progu sezonu, a nie zapominajmy o braku Dominika Kubery. Wobec tego postawa dwóch duetów będzie kluczowa. Pierwsza to liderzy – Grigorij Łaguta i Mikkel Michelsen, a druga to juniorzy. Jeśli Lampart i Cierniak pojadą na miarę swoich możliwości, powinno być wyrównane spotkanie. Mimo wszystko znacznie więcej atutów wydają się mieć gospodarze.

Włókniarz Częstochowa – Unia Leszno
Na koniec mecz z wieloma podtekstami. W końcu dwóch zawodników spotka się ze swoimi byłymi pracodawcami. Bartosz Smektała opuścił rodzinne gniazdo i wybrał się do Częstochowy. Trudno sie dziwić, skoro od lat osiągał tam kapitalne rezultaty podczas meczów wyjazdowych. Teraz to będzie jego domowy tor. Na dzień dobry jednak przyjdzie pojechać przeciwko klubowi, w którym się wychował. Unia Leszno przyjeżdża do Częstochowy z… Jasonem Doylem. Australijczyk trzeba przyznać, że pod Jasną Górą zawodził i raczej bez żalu pożegnali się z nim działacze Lwów. Jednak spore nadzieje są z nim wiązane w nowym miejscu. Zresztą udowodnił w pierwszym meczu, że może być tym liderem.

Unia po pierwszej kolejce będzie miała coś do udowodnienia, zwłaszcza tercet Janusz Kołodziej, Piotr Pawlicki i Jaimon Lidsey. To ich postawa zadecydowała, że Stal Gorzów wywiozła ze Smoczyka komplet punktów.

Related Articles