Skip to main content

Weekend skoków w Willingen faktycznie stał pod znakiem kłopotów z pogodą. Finalnie udało się jednak rozegrać dwa konkursy, choć cykl Willingen Six zamienił się w Willingen Four. W niedzielę zamiast kwalifikacji i normalnych zawodów na siłę przeprowadzono bowiem jednoseryjny konkurs. Weekend zdominował Halvor Egner Granerud. Lider Pucharu Świata wygrał dwa konkurs i cały cykl, umacniając się także w wyścigu o Kryształową Kulę. Nas ucieszyły miejsca Polaków na podium.

Granerud już tydzień temu pokazywał, że jest w znakomitej formie. W Willingen to potwierdził. Wprawdzie w kwalifikacjach w piątek lepszy był Andrzej Stękała, ale Norweg był tuż za jego plecami. W sobotę nie było już wątpliwości. Granerud prowadził po pierwszej serii, a w drugiej powiększył przewagę nad swoim rodakiem, Danielem-Andre Tande.

Prawdziwą petardę Granerud odpalił w niedzielę. Mimo, że konkurs został ograniczony do jednej serii, to trwał dłużej niż większość klasycznych konkursów z dwoma seriami i przerwą między nimi. Mało który zawodnik miał szczęście usiąść na belce i od razu skoczyć. Większość schodziła z belki raz, czasem dwa, niektórzy trzy… Wiatr wzmagał się i wiał z różnych stron. Jedni zawodnicy otrzymywali duże rekompensaty za wiatr w plecy, innym odejmowano punkty gdy wiało pod narty. Nie była to generalnie najlepsza reklama skoków narciarskich.

Nas jednak długo w napięciu utrzymywali Polacy na prowadzeniu. Przez więcej niż pół konkursu liderem był Klemens Murańka, który ma za sobą słodko-gorzki weekend. W piątek został sensacyjny rekordzistą skoczni (153 metry!), w sobotę nie załapał się po drugiej serii, a w niedzielę otarł się o podium. Otarł, bo w końcu zajął 4. miejsce. Najpierw wyprzedził go Żyła. Potem dwóch Polaków na czele rozdzielił Markus Eisenbichler. I teraz możemy wrócić do Graneruda. To on zamykał konkurs. Gdyby nie wytrzymał presji, mielibyśmy triumf Żyły, a być może także dwóch Polaków na podium. Niestety, Granerud nie tylko wytrzymał presję, ale pokazał, że aktualnie skacze w innej lidze. Jednym skokiem wypracował sobie 19 pkt przewagi nad drugim zawodnikiem! Coś niesamowitego! Żyła musiał zadowolić się drugim miejscem, a Murańka najlepszym w karierze czwartym. Czyżby Klimek zasygnalizował wzrost formy? W kontekście walki o miejsce w reprezentacji Polski na zbliżające się Mistrzostwa Świata to bardzo ważne.

Co z pozostałymi Polakami? Kamil Stoch ucieszył nas w sobotę. Był drugi w serii próbnej, a swoją dobrą dyspozycję potwierdził zajmując 3. miejsce w konkursie. Niestety, w niedzielę był gorzej i Stoch wylądował na dalekim, 27. miejscu. Równiejszy był Dawid Kubacki – w sobotę 5., a w niedzielę 10. Drugi w niedzielę Żyła dzień wcześniej zajął 9. miejsce. Rozczarował nieco zwycięzca piątkowych kwalifikacji. Stękała w sobotę zajął ledwie 20. miejsce, a dzień później 21. Punkty PŚ zdobywał jeszcze Jakub Wolny (17. i 18. miejsce). Aleksander Zniszczoł swojego skromnego dorobku nie powiększył. Tym samym za tydzień w Klingenthal go zabraknie. Jego miejsce zajmie Tomasz Pilch.

Po słabym konkursie w Lahti, weekend w Willingen był dużo bardziej udany dla biało-czerwonych. Dwa miejsca na podium i życiowe sukcesy Murańki to coś godnego odnotowania. Kryształowa Kula jest już w sferze nierealizowalnych marzeń, bowiem Granerudowi trzeba oddać co cesarskie – skacze po prostu fenomenalnie. Gdyby Kamil Stoch był w optymalnej formie, jak podczas Turnieju Czterech Skoczni, byłby w stanie nawiązać walkę z Norwegiem. Ale zamiast tej formy są póki co tylko przebłyski.

 

Related Articles