Skip to main content

Po dwóch konkurach w Ruce w polskich kibicach walczą ze sobą ambiwalentne uczucia. Z jednej strony jest dużo lepiej niż w Wiśle, a z drugiej widać wyraźnie, że przeskoczenie Markusa Eisenbichlera i Halvora Egnera Graneruda w tym sezonie może być bardzo trudne. To właśnie do tej dwójki należał fiński weekend na kole podbiegunowym.

Niemiec to zdecydowany dominator pierwszych konkursów. Wygrał w Wiśle, wygrał pierwsze zawody na Rukatunturi, a w drugich był drugi. Granerud, choć w treningach, kwalifikacjach i seriach próbnych wypadał świetnie, dopiero w niedzielę stanął na podium – i to od razu na najwyższym jego stopniu – wcześniej dwukrotnie zajmował 4. miejsce. Ten duet prowadzi oczywiście w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i jak na razie wywołuje nasz strach. Za pasem MŚ w lotach w Planicy. Na dziś Eisenbichler i Granerud prezentują wyborną formę. Nieco gorszy skok Niemca w drugiej próbie niedzielnego konkursu w Ruce pokazuje jednak, że nawet herosi mają ludzką twarz.

Najlepiej z polskich zawodników fiński "dwumecz" wspominać będzie Dawid Kubacki – w obu konkursach był trzeci. W sobotę dzielił podium z Eisenbichlerem i Piotrem Żyłą. W niedzielę Żyła pokpił sprawę i skończył na 23. miejscu. Kubacki był tylko za Norwegiem i Niemcem. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata także jest trzeci, oczywiście za tym duetem, a przed Karlem Geigerem i Żyłą. 

Do pierwszej dziesiątki Pucharu Świata awansował Kamil Stoch, który z konkursu na konkurs zalicza lepsze wyniki. W Wiśle 27., a w Ruce kolejno 12. i 7. Progres zauważalny gołym okiem, ale gołym okiem widać też brak stabilizacji.  W treningach i kwalifikacjach Stochowi zdarzają się skoki genialne, a potem w konkursach co najwyżej poprawne. Do optymalnej formy mistrza brakuje jeszcze sporo, a czasu coraz mniej. Ten najbliższy zostanie poświęcony na trening, bowiem zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami biało-czerwoni nie lecą do Niżnego Tagiłu na najbliższe zawody Pucharu Świata. A raczej lecą, ale nie ci, do których się przyzwyczailiśmy. W Rosji reprezentować będą nas Stefan Hula, Maciej Kot, Tomasz Pilch, Paweł Wąsek, Jakub Wolny i Aleksander Zniszczoł. Kubacki, Żyła, Stoch, Murańka i Stękała potrenują w kraju.

Na ten moment wygląda zresztą na to, że Murańka i Stękała mają największe szanse uzupełnić skład ekipy trenera Michala Doleżala na konkurs drużynowy w Planicy. Murańka jest 16. w "generalce", ale w niedzielę nie przebrnął kwalifikacji. Stękała ma dwa raptem oczka mniej w Pucharze Świata. Jeśli nikt szczególnie nie błyśnie w rosyjskich konkursach, to trzeba zakładać, że to właśnie Murańka albo Stękała dołączą do Stocha, Kubackiego i Żyły, walcząc o medal dla Polski.

Początek sezonu potwierdza, że Polacy wciąż należą do światowej czołówki, ale brakuje nam błysku, który mają Eisenbichler i Granerud. Najbliżej takiej formy jest chyba Kubacki. Bardzo dobra dyspozycja niemieckich skoczków (także Paschke, Geiger czy Freund) pokazuje z kolei jak dobrym trenerem jest Stefan Horngacher. Wiedzieliśmy o tym doskonale, a teraz to się tylko potwierdza.

Gdy bez formy jest Kobayashi, a Kraft traci cały początek sezonu, to w ciemno można zakładać, że dwaj obecni liderzy wyścigu o Kryształową Kulę, pozostaną w nim do końca. Ciekawe jakie decyzje personalne przed Niżnym Tagiłem podejmą szkoleniowcy Niemiec i Norwegii. Polacy poświęcili punkty, ale unikną dalekich podróży i zwiększonego ryzyka złapania koronawirusa.

 

Related Articles