Najpierw kilka miesięcy fikcji, by później przez dwa tygodnie z dumą ogłaszać transfery. Za nami jesienne okienko transferowe i pierwsze rozdanie przez sezonem Ekstraligi 2021. Kto się wzmocnił, a kto osłabił? To mniej więcej już wiadomo, a pełne składy możecie znaleźć TUTAJ. Czy Unia Leszno utrzyma dominację w lidze?
Gdy wydaje się, że Byki nie mogą być już mocniejsze, wtedy wchodzi prezes Piotr Rusiecki i trener Piotr Baron dorzucając kolejne piekielnie mocne ogniwo do składu mistrzowskiej drużyny. To oczywiście o formacji seniorskiej. Miejsce Bartosza Smektały zajął Jason Doyle i nie ma wątpliwości, że tutaj Unia nic nie straciła, a jeszcze zyskała pod kątem czysto sportowym. Nieco gorzej wygląda formacja juniorska, bo musi tak wyglądać. Rok temu Smektała, teraz Kubera i Szlauderbach skończyli wiek młodzieżowca i zostali już "dorosłymi" zawodnikami. Kto ich zastąpi? Pewniakiem wydaje się być Kacper Pludra, który zadebiutował w Ekstralidze w 14. biegu finałowego rewanżu i zgarnął trójkę! Oczywiście teraz popsuje sobie statystyki i średnią, ale na wielką biedę Unia nie powinna narzekać w tej formacji. Zwłaszcza, że wszyscy czekają na 16. urodziny Damiana Ratajczaka. Mówi się, że to ogromny talent, co pokazywał w wielu juniorskich imprezach, gdzie walczył jak równy z równym, a czasem wygrywał, z dużo bardziej doświadczonymi przeciwnikami.
Stal Gorzów już nie będzie mogła korzystać z Jacka Holdera jako gościa, więc trzeba było dziurę jakoś zasypać. Udało się kapitalnie. Martin Vaculik wraca do Gorzowa i nie ma wątpliwości, że takiego zawodnika do bycia drugim liderem – po Bartku Zmarzliku – brakowało na Jancarzu. Do tego nadal niedoceniany Anders Thomsen oraz Szymon Woźniak, który pod koniec sezonu odpalił tak, że aż trafił do reprezentacji na SoN. Pozycja zawodnika U24 nie tak mocna, jak w Lesznie, ale też i tu gorzowianie nie powinni narzekać. W końcu Marcus Birkemose pokazuje, że łatka ogromnego talentu nie jest przypadkowa. Choć nic pewnego, że to akurat Duńczyk będzie jeździł w podstawowym składzie, bo na to samo chrapkę ma Rafał Karczmarz, a po niezłym – ostatnim – sezonie w roli młodzieżowca ma pewne atuty. Pytanie kto stworzy parę juniorską jest zasadne, w końcu do zdrowia po fatalnej kontuzji wrócił Mateusz Bartkowiak, a Wiktor Jasiński objeżdżony w Ekstralidze także nie będzie chciał oddać miejsca. Komu? Na przykład Kamilowi Nowackiemu, który wraca do Gorzowa po całym sezonie w Rybniku.
We Wrocławiu, gdyby nie perypetie z Maksymem Drabikiem, zapewne wszyscy zacieraliby ręce na walkę o mistrzostwo Polski. Teraz pewnie też są podobne nadzieje, ale jednak brakuje jakiejkolwiek głębi składu. Każda kontuzja może okazać się sporym kłopotem. Na plus na pewno najmocniejszy duet zawodników, którzy mogą jeździć na pozycji U24, czyli Gleb Czugunow i Dan Bewley. Dotychczasowych liderów w osobach Woffindena i Janowskiego wspierać będzie kolejna armata Artiom Łaguta. Krótko mówiąc, jeśli młodsi zawodnicy wytrzymają ciśnienie, to może w końcu Andrzej Rusko spełni marzenia o innym kolorze medalu niż srebrny czy brązowy. Zwłaszcza, że formacja juniorska na tle całej ligi wygląda solidnie. Przemysław Liszka już trochę pojeździł w Ekstralidze, a Michał Curzytek także ma za sobą pierwszy sezon na przetarcie, więc teraz powinni być wartością dodaną dla ekipy, choć to nie będzie moc porównywalna do Czugunowa z 2020 czy Drabika z 2019.
Mam kłopot z Falubazem Zielona Góra. Ekipa z Myszką Miki na kevlarach już w ubiegłym sezonie wydawała mi się zbyt słaba, by wejść do play-offów. To jednak im się udało, a zostawili w tyle mocnego Włókniarza i – chyba – nieco solidniejszy Motor. Jakie zmiany? Dość znaczące. Przede wszystkim odszedł Martin Vaculik. Jego miejsce zajmie Matej Zagar. Teoretycznie wszystko w porządku, w końcu Słoweniec był słabszy od Słowaka ledwie o 0,1pkt/bieg i mowa o zawodniku z TOP10 tego sezonu. Z drugiej strony Zagar zaliczył pierwszy taki sezon od dawien dawna i pytanie czy będzie w stanie to powtórzyć? A może był to jednorazowy wyskok… Co poza tym? Max Fricke za Michaela Jepsena Jensena. Tutaj w cyferkach lepszy był Australijczyk, ale różnica mniej więcej podobna, jak między Zagarem a Vaculikiem. No i ostatnia seniorska pozycja. Antonio Lindbaeck nie znalazł miejsca ani w Zielonej Górze, ani u innych ekstraligowych klubów, więc postanowił… zakończyć karierę. No cóż – nie jest to powód do płaczu, gdyż w ostatnich latach Szwed raczej większych emocji nie dostarczał. Jego miejsce zajmie ktoś z trójki zawodników szykowanych na U24, choć mogących równie dobrze zająć miejsce rezerwowego U23. Jan Kvech, a poza tym dwójka dotychczasowych juniorów – Mateusz Tonder i Damian Pawliczak. Hierarchia na dzisiaj wydaje się być taka, że to Czech jest w niej najwyżej. Z drugiej strony Tonder przez ostatni rok zrobił ogromny postęp. Sezon zakończył ze średnią na poziomie niemal 1,2. Może to nie jest topowy wynik, ale taki sam osiągnął Wiktor Trofimow, a gorsze Rafał Karczmarz czy Wiktor Lampart, a każdy z tej trójki raczej był i jest oceniany jako zawodnik o większych umiejętnościach od Tondera. Zjeszcze kwestia zielonogórskiej młodzieży. Tutaj straty ogromne. Tonder i Pawliczak to jedno, ale wiek seniorski osiągnął też Norbert Krakowiak, a on był zdecydowanym liderem tej formacji. Teraz pozostaje 21-letni Jakub Osyczka, który chwilę pojeździł w II lidze, młodziutki Fabian Ragus oraz zawodnicy, którym bliżej – mimo młodego wieku – do końca kariery. Przykłady to Nile Tufft czy Damian Boduch. Posucha duża i może to wyglądać niczym ROW Rybnik w obenym roku.
Wydaje się, że Włókniarz zrobił kolejne kroki w kierunku medalu. Jakiego? To zależy od tego, ile będzie kombinowania przy torze… Zupełnie serio to jest dobrze. Lindgren i Madsen zostali, ale odszedł Doyle. Jednak największym plusem powinien być Bartosz Smektała, który wielokrotnie wspominał, że ma specjalny silnik na tor w Częstochowie. Do tego Kacper Woryna oraz kolejna duńska nadzieja Jonas Jeppesen, który na fali meczu z Apatorem w minionym pierwszoligowym sezonie, teraz ma wejść do najpowazniejszego speedwaya. Juniorzy ci sami, więc tutaj nadal powinno tych punktów być sporo, a może jeszcze więcej, skoro wielu uznanych młodzieżowców z innych klubów przeszło na pozycje seniorskie.
W Lublinie duet Miesiąc i Jamróg wymieniono na Krzysztofa Buczkowskiego. Zobaczymy jak sobie poradzi, ale to może być jedna z ostatnich szans dla popularnego Buczka na pozostanie w elicie. Kolejny słabszy sezon może będzie oznaczał zejście o poziom niżej. Poza tym trzeba było zrobić miejsce dla zawodnika U24. Udało się pozyskać jedengo z najmocniejszych na tej pozycji. Dominik Kubera w miejsce Mateja Zagara to naprawdę niezła wymiana, choć gdyby nie przepis o młodzieżowcu, to pewnie Zagar zostałby w Lublinie. Podobnie na pozycji juniorskiej. Motor wygrał walkę z całą żużlową Polską o Mateusza Cierniaka i wydaje się, że w Lublinie będzie najmocniejsza para młodzieżowa. Ale na "wydaje się" pozostajemy, bo już w 2020 miało tak być, a była duża klapa, głównie z powodu formy Lamparta, choć i drugi z Wiktorów jechał ciut poniżej swojego potencjału. Tak czy siak – w Kozim Grodzie znów celują w playoffy, ale konkurencja jest duża, a brak absolutnego "pewniaka" w guście Zmarzlika, Janowskiego czy Sajtutdinowa to problem lubelskiej drużyny.
Przy Hallera w Grudziądzu co roku mówi się o wzmocnieniach, a nic z tego nie wychodzi. Teraz skład jest osłabiony. Śmiem twierdzić, że zatęsknią nawet za Buczkowskim, bo u siebie był solidnym ogniwem. Najbardziej jednak żal będzie Artioma Łaguty. Rosjanin był drugim najlepszym zawodnikiem ligi i zdecydowanym liderem. W średnich przewaga była kolosalna. Nad drugim w drużynie Pedersenem to było ponad 0,4pkt/bieg, a trzeci Bjerre tracił prawie 0,7pkt/bieg! To jest przepaść. W wielu meczach Rosjanin był ratunkiem dla grudziądzan. W jego miejsce przychodzi Krzysztof Kasprzak po kolejnym katastrofalnym sezonie w Gorzowie i… z perspektywą jazdy w Grand Prix. Został Przemysław Pawlicki, ale w zasadzie nie wiemy po co… Przyszedł jeszcze Norbert Krakowiak i jeśli będzie się rozwijał, jak przez ostatni rok, to może być wzmocnieniem na pozycji U24. Tylko czy to wystarczy na utrzymanie? Może być trudno, bo jak zwykle formacja juniorska pozostawiona sama sobie. Denis Zieliński, Damian Lotarski niczego nie gwarantują. Być może szanse będzie dostawał Kacper Łobodziński, bo debiutanckie wyścigi dają nadzieję, że za rok czy dwa może w końcu i w Grudziądzu doczekają się porządnego juniora.
Na koniec jeszcze beniaminek, choć dziwnie tak mówić o utytułowanym Apatorze Toruń. Zmiany regulaminowe mocno pokrzyżowały szyki w Grodzie Kopernika. Wydawało się, że tercet australijski jest pewny, a tu klops. Zostali bracia Holderowie, a Doyle poszedł do Leszna. Jednak na pozycje U24 udało się ściągnąć Roberta Lamberta. Jeśli powtórzy dyspozycję z minionego sezonu to będzie bardzo dobrze, ale kłopot Apatora jest taki, że tutaj nie widać wyraźnego lidera, podobnie jak w Lublinie. Jest dużo solidności, ale bez błysku. "Wesoło" będzie między Polakami. Dwóch wychowanków oraz Tobiasz Musielak. Coś czujemy, że będzie ciągła rotacja, ale głównie pomiędzy Musielakiem a Miedzińskim – coś jak Jamróg z Miesiącem w Motorze 2020. Przedpełski po jeździe w Częstochowie wszedł już chyba półkę wyżej. Na plus z pewnością zadbanie o dobrego juniora. Karol Żupiński może okazać się języczkiem u wagi, zwłaszcza w kontekście walki z lokalnym rywalem na dole tabeli. Na dole, bo jednak bez Doyle'a nie widzimy Apatora w walce o play-off. Inna sprawa, że sport żużlowy potrafi zaskakiwać, a często kluczem są kontuzje, a więc największymi wygranymi mogą się okazać ci, którzy ich unikną, bądź ci, którzy mają godnych zastępców w odwodzie.
Do startu sezonu jeszcze bardzo daleko, ale już jaramy się jak dzieci na myśl o emocjach Ekstraligi 2021. Oby przy pełnych trybunach!