Do pierwszego finału Ekstraligi pozostały dwa dni. W związku z tym dzisiaj trochę o Unii, jutro o Stali, a w piątek zapowiedź spotkania.
Patrzę na to, co się dzieje w Lesznie i mam nieodparte wrażenie, że jednak Byki mogą teraz się nieco mylić w jednej kwestii. Mianowicie chodzi o budowę składu na kolejny sezon. Wiemy, że Piotr Pawlicki i Emil Sajfutdinow zostają, a teraz to samo ogłosił Janusz Kołodziej. Domyślam się, że zostanie także Bartosz Smektała, a i trudno będzie zrezygnować z Jaimona Lidseya, skoro wcześniej dla niego poświęcono Jarosława Hampela i Brady'ego Kurtza. Ktoś powie, że utrzymają skład, który lada moment ma dużą szansę obronić złoto po raz kolejny. Tylko brakuje tutaj jednego nazwiska.
Oczywiście chodzi o Dominika Kuberę. Wicemistrz świata juniorów kończy wiek młodzieżowca, co oznacza spore zmiany. Jego poziom jest na tyle wysoki, że z pewnością nie zgodzi się na numer 8/16, bo w takim klubie jak Unia to może być czekanie na szansę do… wiadomo jakiej śmierci. No chyba, że wszyscy dogadaliby się na jazdę po cztery razy w meczu, ale to scenariusz science-fiction, rodem z żużlowego menadżera braci Mańskich…
Unia nie dość, że lada moment będzie budować nową formację młodzieżową, to jeszcze może stracić jeden ze swoich diamentów. Oliwy do ognia dodał sam zainteresowany, który po jednym ze spotkań powiedział, że nie zawsze się jeździ, tam gdzie się chce. Coraz głośniej więc słychać, że Kubera miałby odejść. Czy na pewno to byłby dobry pomysł? Moim zdaniem zdecydowanie nie! Unia powinna trzymać się Pawlickiego, Smektały czy Kubery bardzo mocno. Podobnie jak Falubaz Dudka czy Stal Zmarzlika. Oczywiście "Smyk" i "Domin" to jeszcze nie ten poziom, co nasi medaliści mistrzostw świata, ale mają potencjał, by nimi kiedyś zostać.
Wiem, że żużel jest sportem, w którym można jeździć długo. Udowadniało i udowadnia to wielu zawodników. Unia ma młody skład, wszak w ich ekipie jest zaledwie dwóch zawodników z trójką z przodu. Emil Sajfutdinow skończy za trzy tygodnie 31 lat, a Janusz Kołodziej w tym roku obchodził 36. urodziny. Poza tym Pawlicki czeka na 26-te, a Lidsey to rówieśnik Kubery i Szlauderbacha, którzy są rok młodsi od Smektały.
Do niedawna taki Kubera byłby łakomym kąskiem dla wszystkich klubów, ale wobec nowinek w przepisach, o których niedawno pisałem, lada moment będzie – obok Roberta Lamberta – numerem jeden na liście wszystkich klubów. A może nawet wyżej. W końcu, jeśli masz obcokrajowca poniżej 24. roku życia, to już jeden aspekt wypełniłeś. Ale brakuje ci Polaka do podstawowego składu? To bierzesz Kuberę. Krótko mówiąc Kubera nawet, jeśli nie chce odchodzić, to w tym momencie jest w super sytuacji. Mimo bardzo młodego wieku będzie rozchwytywany, bo wszyscy wiedzą, że to nie jest tylko wypełnienie regulaminu, ale bardzo solidny zawodnik ze sporym – jak na wiek – objeżdżeniem.
Kogo bym poświęcił? Bardzo trudno kogokolwiek. Nie lubię Pawlickiego i nie będę tego krył, gdyż dla mnie jest arogantem i narcyzem. Emil jest liderem, Lidsey może być gwiazdą na lata, Smyk to wychowanek, na którego trzeba dmuchać i chuchać. Zostaje zatem najstarszy – Janusz Kołodziej. Tyle że to wybór "mniejszego zła", niczym często w głosowaniach podczas wyborów w polityce.
Na szczęście to nie ja, ale Piotr Baron decyduje. Dla Unii byłaby to spora strata, gdyby chłopak z regionu odszedł. Przecież lada moment mogliby jeździć z pięcioma wychowankami w składzie, mimo że obecne cztery już robią spore wrażenie na tle większości armii zaciężnych.
Kłopot wśród młodzieżowców chwilowy?
Pozostaje jeszcze kwestia pozycji juniorów. W tym momencie dość ubogo wygląda zestawienie młodzieżowców. Wchodzimy na stronę Unii, a tam na przyszły sezon do tego grona załapią się Kacper Pludra (2002) oraz Krzysztof Sadurski (2003), którzy zdobywają doświadczenie w barwach klubu filialnego z Rawicza. Obaj nie zbawią formacji juniorskiej Byków, ale nie ma wątpliwości, że wszyscy czekają na 16. urodziny Damiana Ratajczaka. Te już w przyszłym roku. Teraz mówi się o wielkim talencie tego chłopaka, który ma być następcą Smektały czy Kubery. Czy będzie? Tego życzymy, bo czego jak czego, ale sukcesów i medalów, a także wychowanków wszyscy Unii zazdroszczą.