Skip to main content

To miał być weekend żużlowego święta w Cardiff – w sobotę zawody cyklu SGP, dzień później juniorskie zmagania w SGP 2. Wyszło jednak zupełnie inaczej. Wprawdzie jedną i drugą imprezę udało się przeprowadzić, ale było to robione mocno na siłę. Zamiast żużlowej fiesty, wyszła karkołomna próba rozgrywania zawodów na siłę.

I głównie o tym od soboty się mówi. Zawodnicy walczyli z torem i była to naprawdę trudna walka. Nawierzchnia na Principality Stadium rozsypywała się, a im dalej w zawody, tym było gorzej. Z czasem zaczynało to przypominać motocross, a nie żużel. Zawodnicy przede wszystkim starali się nie upaść, co doskonale widać po osiąganych przez nich czasach. Nie dopisała też frekwencja. Niegdyś na zawodach w Cardiff stadion wypełniał się nawet ponad 40-tysięczną widownią. Tym razem kibiców czarnego sportu było dwukrotnie mniej. Ci, którzy wybrali się na stadion, raczej nie będą wspominać tego zbyt dobrze. Dość powiedzieć, że przerwa przed półfinałami sobotniego turnieju trwała kilkadziesiąt minut (sic), bo organizatorzy musieli ratować tor, by ten nadawał się do jako takiej rywalizacji.

Sam aspekt sportowy? Tutaj największym zwycięzcą był Dan Bewley. Ostatnio Anglicy mają sporo powodów do radości – niedawno wygrana w Speedway of Nations, a teraz w Grand Prix Wielkiej Brytanii górą zawodnik gospodarzy. W swoim półfinale żużlowiec Sparty Wrocław przyjechał za plecami Patryka Dudka, ale przed Fredrikiem Lindgrenem i wykluczonym za dotknięcie taśmy Jasonem Doylem. W drugim półfinale triumfował Leon Madsen, przyjeżdżając przed Bartoszem Zmarzlikiem, Jackiem Holderem i Mikkelem Michelsenem.

Finał? Tutaj najlepszy okazał się Bewley. Zmarzlik znów był drugi, Dudek uzupełnił skład podium, a Madsen przyjechał ostatni. To bardzo dobry układ dla liderującego w klasyfikacji generalnej Zmarzlika, który powiększył przewagę nad Duńczykiem. Na cztery turnieje przed końcem cyklu dwukrotny mistrz świata ma 22 punkty więcej niż Madsen. Na podium „generalki” wskoczył Dudek, który ma 9 punktów mniej od Madsena i jedno oczko więcej niż Bewley. Dudek całkowicie przespał początek sezonu, notując trzy kolejne 5-punktowe zdobycze. Od tamtej pory w trzech turniejach docierał do finału, raz wygrywając.

Dla Zmarzlika był to również trzeci finał z rzędu, trzeci skończony na podium, ale też trzeci bez wygranej. W tym sezonie żużlowiec Stali Gorzów jest po prostu bardzo sumienny i rzetelny w zbieraniu punktów. Na Principality Stadium wygrał tylko dwa biegi, ale punktował na tyle solidnie, że ostatecznie, obok Bewleya, jest największym wygranym zawodów.

Kibice gospodarzy mieli powody do radości, związane z sukcesem Bewley’a, ale martwić mogła ich postawa pozostałych Brytyjczyków. Robert Lambert uzbierał marne 5 punktów i nie awansował do półfinału. Z kolei Tai Woffinden odczuwał dolegliwości bólowe i wycofał się z zawodów po trzech startach. Jadący z dziką kartą Adam Ellis zaliczył upadek już w pierwszym starcie, a potem zastępowali go rezerwowi, ale Leon Flint i Tom Brennan również niczego ciekawego nie pokazali. Niestety, słabo spisał się – po raz kolejny – również Paweł Przedpełski, który na 99% w cyklu SGP w 2023 już się nie pojawi.

W niedzielę tor w Cardiff opanowali juniorzy. Cóż – i tym razem tor okazał się pomyłką. Zawody ciągnęły się niemożebnie. Zawodnicy upadali, wjeżdżali w taśmę, a mijanek nie było wcale – jazda gęsiego od początku do końca. Końca, który nastąpił przedwcześnie. W 20. biegu fatalnie wyglądający upadek zanotował Mateusz Cierniak, który nie opanował motocykla. Z powtórki wykluczony został z kolei Jan Kvech. Finalnie wyścig na raty udało się rozegrać, ale organizatorzy uznali, że na tym koniec – półfinałów i finałów już nie było, więc uznano wyniki po fazie zasadniczej. Tutaj najlepszy, mimo wykluczenia w 20. biegu, okazał się Cierniak, bowiem wcześniej notował komplet trójek. Zawodnik Motoru Lublin wygrał także pierwszą eliminację w Pradze i jest na najlepszej drodze do zgarnięcia tytułu Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów.

Related Articles