Skip to main content

Bartosz Zmarzlik nie ma jeszcze 30 lat, a już dziś może wyrównać rekord Jasona Crumpa, który wygrał w karierze 23 turnieje cyklu Grand Prix. Polak ma 22 zwycięstwa, tyle samo ile Tomasz Gollob. Czy Cardiff okaże się szczęśliwe dla lidera cyklu i obrońcy mistrzowskiego tytułu?

Zmarzlik pewnie zmierza po czwarty tytuł mistrza świata. Ma już 22 punkty przewagi nad drugim Fredrikiem Lindgrenem, notabene klubowym kolegą z Motoru Lublin. Oznacza to, że mógłby odpuścić jeden turniej Grand Prix, a i tak utrzymałby prowadzenie w klasyfikacji. Zmarzlik wygrał już cztery eliminacje w tym sezonie – w Gorican, w Teterowie, w Gorzowie Wlkp. i ostatnio w Rydze. W żadnych zawodach nie był poza półfinałami. Niewiele wskazuje, by w Cardiff cokolwiek w tej kwestii miało się zmienić.

Zwłaszcza, że Zmarzlik zna już smak zwycięstwa na Principality Stadium (znanym też jako Millennium Stadium) – wygrał tu w 2018 roku. Rok temu był drugi, w 2016 i 2019 roku był trzeci. Wprawdzie wyniki wczorajszych kwalifikacji nie są zbyt optymistyczne – Zmarzlik zajął w nich 10. miejsce – to jednak przywykliśmy już do tego, że kwalifikacje są raczej mało miarodajne w stosunku do turnieju głównego. Nawiasem mówiąc, lider cyklu mimo niskiej pozycji i tak był najlepszym z Polaków, bowiem Maciej Janowski uplasował się na 12. pozycji, a Patryk Dudek na 14. „Magic” i „Duzers” raczej muszą się pogodzić z faktem, że w przyszłym roku w Grand Prix ich nie zobaczymy. No chyba, że „zlitują się” organizatorzy, przyznając stałą dziką kartę. Prawdę mówiąc obaj panowie niespecjalnie zasłużyli w tym sezonie na taki prezent. Wracając do kwalifikacji – wygrał je Lindgren, a kolejne miejsca zajęli Robert Lambert i Kim Nilsson.

Jeśli chodzi o Zmarzlika to wszystko wskazuje na to, że już niebawem zdobędzie swój czwarty tytuł mistrza świata. Może to nastąpić już za dwa tygodnie w Vojens, o ile Polak utrzyma przynajmniej 21 punktów przewagi nad wiceliderem. Żużlowiec Motoru Lublin może za kilka lat zostać rekordzistą również w tej klasyfikacji, bijąc Tony’ego Rickardssona, który był czempionem globu sześciokrotnie. Bo że rekord Crumpa już niedługo padnie – co do tego nie mamy wątpliwości.

Do rywalizacji po kontuzji ręki powraca Jack Holder. Australijczyk był na podium cyklu, ale nieobecność w Rydze spowodowała, że spadł na 5. pozycję. Chce jednak walczyć z Martinem Vaculikiem o brąz, odpierając ataki Jasona Doyle’a i Dana Bewley’a, którzy również są w tej grze. Byłoby dość niezwykłą historią, gdyby na koniec sezonu podium cyklu SGP stanowili wyłącznie żużlowcy Motoru – Zmarzlik, Lindgren i Holder. To wciąż prawdopodobny scenariusz.

W zeszłym roku Grand Prix Wielkiej Brytanii, ku uciesze miejscowej publiczności, wygrał Bewley. Podium uzupełnili wtedy Zmarzlik i Dudek. Aż pięć razy na tym potężnym obiekcie triumfował Crump, który dziś zapewne nie będzie trzymał kciuków za lidera cyklu. Rekordzistą tego stadionu pod względem liczby podiów jest Greg Hancock, który aż 13 razy stał na „pudle”.

Początek ścigania w Cardiff dziś o 18:00.

Related Articles