Kończący sezon SGP weekend w Toruniu jeszcze kilka tygodni zapowiadał się znakomicie. Rywalizacja o mistrzostwo świata zarówno wśród seniorów, jak i juniorów, walka o medale, walka o pozostanie w cyklu. Fani zacierali ręce na myśl o piątkowych i sobotnich emocjach na Motoarenie. Niestety, wiele wskazuje na to, że wielkich porywów i dramaturgii nie będzie. Będzie za to Mazurek Dąbrowskiego. I to pewnie kilka razy.
Bartosz Zmarzlik już zapewnił sobie piąty w karierze tytuł mistrzowski. W Vojens zajął 2. miejsce, co wystarczyło do wypracowania sobie ponad 20-punktowej przewagi nad wiceliderem. W Danii słabiutko spisał się dotychczasowy wicelider, czyli Fredrik Lindgren, przez co nie tylko stracił szansę na przegonienie Zmarzlika, ale stracił też pozycję wicelidera. Teraz najbliżej srebrnego medalu jest Robert Lambert, który ma 10 punktów więcej od Szweda, ale jednocześnie 22 punkty mniej od Polaka, który równie dobrze mógłby w Toruniu w ogóle nie pojechać.
Zmarzlik oczywiście pojawi się na torze, chcąc powiększyć swoją kolekcję zwycięstw w pojedynczych turniejach SGP, choć już dziś jest liderem tej klasyfikacji wszech czasów. Zdystansował Jasona Crumpa i wszystkich innych gigantów speedway’a. Poza Zmarzlikiem kibice na toruńskiej Motoarenie w sobotni wieczór będą mogli dopingować jeszcze czterech Polaków. Stałymi uczestnikami cyklu są Dominik Kubera i Szymon Woźniak. Ten pierwszy walczy o jak najwyższe miejsce i utrzymanie w rywalizacji na kolejny sezon. Ten drugi spisuje się kiepsko i raczej ciężko liczyć na nagły wystrzał formy. Dla niego będzie to raczej punktowany trening przed rywalizacją o brązowy medal DMP z Apatorem Toruń. Stawkę biało-czerwonych uzupełnią Maciej Janowski, który wskoczył do cyklu jako rezerwowy po kontuzji Taia Woffindena, a także Patryk Dudek. Zawodnik toruńskich Aniołów pojedzie jako dzika karta w kończącym sezon SGP. Forma „Duzersa” w ostatnich tygodniach była wysoka, więc można liczyć na to, że powalczy minimum o półfinał.
O co toczy się gra? O medale? Niekoniecznie. Przewaga Lamberta nad Lindgrenem spora, Szweda nad czwartym Vaculikiem jeszcze większa. O TOP6 i pozostanie w cyklu? Już bardziej – Kubera chce przegonić będącego w dość kiepskiej formie Jacka Holdera. Australijczyk ma jednak aż 9 punktów więcej, więc szansa jest mikra. Jeśli Kubera wjedzie jednak do finału zawodów na Motoarenie, może wygrać swoisty jackpot – przeskoczyć zarówno Holdera (o ile ten odpadnie w fazie zasadniczej) oraz Mikkela Michelsena, który jest… botem. Duńczyk po kraksie z Bartoszem Zmarzlikiem w Rydze zakończył już sezon. W Toruniu dorobku nie powiększy, a nad Kuberą ma 13 punktów przewagi. Za 4. miejsce w turnieju otrzymuje się 14 punktów, więc dla Kubery awans do finału jest kluczem. Inna sprawa, że nawet jeśli nie wskoczy do TOP 6, ma i tak spore szanse na udział w przyszłorocznym cyklu – albo przez Grand Prix Challenge, albo otrzymując stałą dziką kartę od organizatorów.
Jeśli w sobotę nie możemy liczyć na wielkie emocje, to może chociaż w piątek podczas SGP2, czyli rywalizacji juniorów? Też niekoniecznie, choć tutaj kwestia tytułu nie jest jeszcze w 100% rozstrzygnięcia. Liderujący Wiktor Przyjemski ma 38 punktów, czyli prawie komplet – wygrał w Malilli i zajął 2. miejsce w Rydze. Osiem oczek mniej ma triumfator z Łotwy, Nazar Parnicki. Ukrainiec nie tylko musi pojechać w Toruniu doskonale, ale i liczyć na potknięcie najlepszego juniora PGE Ekstraligi. Scenariusz skrajnie mało realny. Za plecami Parnickiego (30 pkt) ciasno – Mikkel Andersen ma 28 pkt, Sebastian Szostak 25, a Bartosz Bańbor 23, podobnie jak Mathias Pollestad. 22 oczka ma Philip Hellström Bängs. Rywalizacja o srebro i brąz może być zacięta.
Piątkowe SGP2 rozpoczyna się o 19:00, podobnie jak sobotnia walka seniorów. Patrząc na to, ile biletów na żużlowy weekend w Toruniu można kupić z „drugiej ręki”, widać wyraźnie, że kibicuje nie czują mrowienia w brzuchu na myśl o tych zawodach.