Skip to main content

Za nami Drużynowy Puchar Świata, a także cyrk podczas niedoszłej trzeciej rundy finałów IMP. Teraz czas na finał rundy zasadniczej Ekstraligi. Dwie najlepsze oraz jedno najgorsze miejsce już mamy obsadzone. Teraz czas na konkrety przy okazji pozostałych miejsc. Już w niedzielny wieczór powinniśmy poznać trzy pary pierwszej rundy play-off.

Piątek, 18:00 Stal Gorzów – Apator Toruń
Pierwszy mecz ostatniej kolejki i spotkanie drużyn, które pojawią się w fazie play-off. Gospodarze już znają swojego przeciwnika, a jedyną niewiadomą dla nich jest rozkład meczów – dom-wyjazd – z Włókniarzem Częstochowa. Jeśli Stal przynajmniej zremisuje piątkowe spotkanie, wówczas pozostanie na trzeciej pozycji w tabeli. Dzięki temu rewanż z Lwami odbyłby się właśnie na Jancarzu. Wydaje się, że nie powinno być z tym kłopotów, tym bardziej że Stal jest bardzo mocnym zespołem na własnym torze i poza głównymi kandydatami do tytułu – Spartą i Motorem – nikt nie był w stanie im zagrozić w Gorzowie. Siłą gospodarzy będzie wyrównana formacja seniorska, gdzie jest trzech liderów często wspieranych przez Oskara Fajfera. Tak było m.in. ostatnio w Grudziądzu, gdy Fajfer zgarnął 11+3, tracąc tylko jeden punkt przez cały mecz. Wówczas słabszy dzień miał Szymon Woźniak, którego znakomicie wymienił w punktowaniu Wiktor Jasiński. Wychowanek Stali odjechał najlepsze zawody w sezonie zgarniając 8+1.

Torunianie jeszcze nie znają swojego rywala na otwarcie fazy play-off. Na ten moment pozycje wskazują, że pojadą dwumecz z Motorem Lublin. O ile mistrz kraju pozostanie na drugiej lokacie, o tyle Anioły wcale nie muszą skończyć na piątej pozycji. Wszystko dlatego, że przed nimi trudny mecz w Gorzowie, a swoje punkty może zgarnąć przecież Unia Leszno. Jeżeli Apator nie przywiezie bonusa – minimum 44 punkty – wówczas przy wygranej Unii Leszno w Krośnie, spadnie na szóstą pozycję w tabeli. To oznaczałoby dwumecz ze Spartą. Nie wiemy, co jest gorsze w obecnej sytuacji, gdyż oba scenariusze raczej nie dają nadziei na bycie lepszym w dwumeczu.
Torunianie jednak mogą patrzeć w przyszłość z nieco podniesioną głową. Dlaczego? Mowa tutaj o formie swoich liderów. Patryk Dudek doszedł do ładu i składu ze sprzętem i teraz będzie dużym wzmocnieniem na końcówkę sezonu. Emil Sajfutdinow trzyma poziom, podobnie jak Robert Lambert. Na tych trzech nazwiskach można już budować pewne nadzieje. Jednak nadal bardzo dużo zależy od duetu Polaków: Paweł Przedpełski oraz Wiktor Lampart. Z Wilkami Krosno dwa tygodnie temu odjechali dobre zawody, ale tam klasa rywala niewiele mogła powiedzieć o ich realnej dyspozycji. Spotkanie w Gorzowie zdecydowanie będzie bardziej miarodajne. Warto jednocześnie dodać, że potwierdziły się informacje o zwolnieniu Roberta Sawiny z roli trenera drużyny. Do niedawna Sawina był zawieszony w tej roli, a teraz już oficjalnie pierwszym szkoleniowcem do końca sezonu będzie Jan Ząbik.

Piątek, 20:30 Włókniarz Częstochowa – GKM Grudziądz
Jedni i drudzy jeszcze się łudzą. Przy czym to łudzenie odbywa się w kompletnie odmiennych nastrojach. Włókniarz po cichu liczy na trzecie miejsce, które stracił na rzecz Stali Gorzów. Z kolei GKM ma nadzieję na fazę play-off. Ten drugi przypadek wydaje się być beznadziejny. Grudziądzanie mają dwa punkty straty do Unii Leszno i w zasadzie marginesu błędu tutaj nie ma. Koniecznie muszą wygrać w Częstochowie, co wydaje się pierwszym scenariuszem science-fiction. Drugi może być jeszcze trudniejszy, a mowa tutaj o porażce Unii w Krośnie. Krótko mówiąc trzeba liczyć na cud.

Takim cudem mogłaby być w końcu dobra postawa wyjazdowa Nickiego Pedersena. Duńczyk na wyjazdach to inny człowiek, niż u siebie przy Hallera. Skompromitował się niedawno temu w Lesznie, gdy przywióźł trzy defekty, za każdym razem udając, że nie może już jechać, gdy był na czwartej pozycji w wyścigu. To właśnie był jeden z głównych powodów, dlaczego tej ekipy prawdopodobnie, na 99%, nie zobaczymy po raz kolejny w fazie play-off. Trudno mieć bowiem pretensje do reszty składu, mimo że przecież każdy ma coś na sumieniu. Jeśli lider ma tyle wtop, to jednak pojawia się ogromny kłopot. Tym bardziej że kolejny raz Pedersen jest ustawiany na wyjeździe pod numerem piątym, co budzi coraz większe wątpliwości.

Włókniarz ma dobry mecz na przełamanie. Po trzech kolejnych porażkach – Sparta, Stal i Motor – w których nie zdobywali 40 punktów, teraz czas na wygraną. Lwy potrzebują tego przed play-offami, które rozpoczną na pewno od dwumeczu ze Stalą Gorzów. Nie wiadomo jeszcze czy w Częstochowie, czy w Gorzowie. Może tak się zdarzyć, że w momencie rozpoczęcia spotkania ostatniej kolejki, już będą jechać o pietruszkę. Jednak wielu zawodników musi walczyć o odzyskanie ligowej formy. W Lublinie z dobrej dyspozycji pokazali się dwaj Duńczycy. Na tym jednak pozytywy w drużynie się skończyły. Spore kłopoty są z punktowaniem od dłuższego czasu, co nieco pokazuje rzeczywisty obraz ekipy oraz obecną ich siłę.

Niedziela, 16:30 Wilki Krosno – Unia Leszno
Początek obiecujący, ale później już nie mieli czego szukać. Wilki Krosno lecą z hukiem do I ligi, ale na zakończenie będą mieli mecz, w którym mogą nieco namieszać. Długo wydawało się, że to może być mecz o awans do fazy play-off. Później łudzono się w Krośnie, że przynajmniej na walkę o utrzymanie. Tymczasem już jest jasne, że w mieście szkła po roku ponownie zawita I liga. Dodatkowo pojawiła się informacja, że z klubu odejście Jason Doyle, zasilając GKM Grudziądz. Prawdopodobnie można spodziewać się także odejścia Andrzeja Lebiediewa. Z obecnej ekipy pozostanie Vaclav Milik oraz juniorzy, chociaż też nie wszyscy.

Na ostatni mecz sezonu ponownie w składzie Wilków pojawił się Lars Skupień, który zastępuje Krzysztofa Kasprzaka. Możliwe jednak, że znowu były zawodnik ROW-u Rybnik zakończy swój udział w meczu po pierwszym wyścigu. Podobnie może być z Mateuszem Świdnickim, który w tym sezonie doszczętnie się skompromitował i w niedzielne popołudnie czeka go pożegnanie z klubem oraz Ekstraligą na długi czas. Po takim sezonie przecież były mistrz Polski juniorów może mieć kłopot ze znalezieniem klubu nawet na poziomie I ligi.

Unia Leszno po powrocie kontuzjowanych zawodników idzie jak burza. Jednak nadal nie może być w 100% pewna awansu do fazy play-off. Może się jednak zdarzyć tak, że już w piątkowy wieczór, dwa dni przed swoim meczem, będzie mogła świętować miejsce w TOP6. Wydaje się, że w obecnej formie nie powinni mieć kłopotów nawet, jeśli będą potrzebowali zwycięstwa. W świetnej formie wrócił Grzegorz Zengota, który w meczach przeciwko GKM-owi oraz Sparcie zdobywał 10+1(4 starty) oraz 9+1. Niemal bezbłędny – 13+1 oraz 14 – był Janusz Kołodziej jadący ponownie na bardzo wysokim poziomie. W formie sa także pozostali, czyli Jaimon Lidsey oraz Bartosz Smektała. Dodajmy do tego Chrisa Holdera i mamy naprawdę bardzo solidnie wyglądający zespół, który jako jedyny w tym sezonie dotychczas pokonał Spartę Wrocław. W tym momencie jest duża szansa, że lada moment Byki spotkają się ponownie ze Spartą w pierwszej rundzie play-off. Stanie się tak, jeśli pozostaną na szóstym miejscu. Jednak w przypadku wygranej, mogą przeskoczyć o jedną lokatę i pojechać do Lublina. Paradoksalnie to nie musi być dobre rozwiązanie dla ekipy Piotra Barona, gdyż leszczynianom na torze przy Alejach Zygmuntowskich idzie fatalnie, czego najlepszym przykładem postawa zespołu w tym sezonie. Nie ma jednak wątpliwości, że nie będzie mowy o odpuszczaniu, bowiem Unia nabiera rozpędu i nie powinna mieć kłopotów z wygraną w Krośnie, patrząc przez pryzmat formy obu ekip.

Niedziela, 19:15 Sparta Wrocław – Motor Lublin
Ostatni mecz fazy zasadniczej i dla wielu próba przed finałem, który odbędzie się we wrześniu. Stawką wyłącznie prestiż oraz przewaga psychologiczna przed play-offami. Już od dawna wiadomo, że Sparta wygrała rundę zasadniczą, zaś Motor będzie drugi. Póki co jednak obie ekipy nie znają swoich rywali w pierwszej rundzie play-offów.

Wydawało się, że to goście do tego spotkania przystąpią w mocniejszym zestawieniu. Sparta nadal bez Piotra Pawlickiego, ale sytuacja się wyrównała po urazie Jacka Holdera. Wydaje się, że nawet lublinianie ucierpieli bardziej patrząc na średnie obu zawodników. Co ciekawe goście dokonali jeszcze ciekawego zabiegu przy okazji awizowanego składu. Brakuje w nim… Mateusza Cierniaka. Mistrz świata juniorów jednak jest zdrowy i pojedzie w niedzielnym spotkaniu. Maciej Kuciapa chciał jednak większej dozy tajemniczości pod względem ustawienia taktycznego. Cierniak może pojawić się albo pod 6, albo pod 7 i to nieco zmieni rozkład jego biegów. Poza tym jest możliwość także wystawienia tego zawodnika pod numerem seniorskim, choć wówczas możliwości taktyczne solidnie spadają lublinianom. Jedynym plusem takiego rozwiązania byłoby objeżdżenie Cierniaka na tej pozycji w kontekście następnego sezonu, gdy będzie już występował na pozycji U24 jako senior.

Sparta przez dwanaście kolejek była niepokonana, aż przyszła kontuzja Piotra Pawlickiego. Chwilę po niej najgorszy mecz wrocławian w Lesznie, gdy poza Artiomem Łagutą oraz Bartłomiejem Kowalskim pozostali liderzy w mniejszym lub większym stopniu zawiedli na Smoczyku. Gdy Maciej Janowski jechał – trzy dwójki na otwarcie – to fatalnie zaczynał Bewley – jeden punkt w tym samym czasie. Potem zawodnicy zamienili się rolami, a to była woda na młyn dla gospodarzy. Dla Sparty taka porażka to w teorii żaden problem. Wygrali rundę zasadniczą, teraz przed nimi ostatni mecz, który i tak niewiele zmienia. Jednak cel będzie jasny – wygrać i nie dopuścić do powstania serii porażek, która mogłaby nieco zachwiać zespołem przed najważniejszym momentem sezonu.

Related Articles