O ile piątkowe mecze Ekstraligi nie przyniosły większych emocji, o tyle niedzielna wynagrodziła to fanom speedway’a z nawiązką. Rozstrzygnięcia? Motor zapewnił sobie wygraną w fazie zasadniczej, a Ostrovia przypieczętowała już swój spadek.
Włókniarz Częstochowa – Ostrovia Ostrów Wielkopolski 68:22
Zaczynamy od rekordowego pogromu w tym sezonie. Rozpędzający się Włókniarz, który staje się bardzo poważnym kandydatem do zdobycia mistrzostwa, nie dał najmniejszych szans zamykającemu tabelę beniaminkowi. W zasadzie nie ma specjalnie o czym mówić. Aż 10 z 15 biegów zakończyło się wynikiem 5:1, trzy wygranymi Lwów 4:2 i tylko dwa remisami. To efekt „trójek” Grzegorza Walaska i Tomasza Gapińskiego.
Żaden z zawodników gospodarzy nie przyjechał w tym meczu do mety jako ostatni. Piętnaście „zerówek” na koncie Ostrovii. To prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy. Płatny komplet zanotowali Leon Madsen, Kacper Woryna i Jakub Miśkowiak. Tym samym Ostrovia spada z ligi i najpewniej będzie to spadek „okraszony” kompletem 14 porażek…
GKM Grudziądz – Motor Lublin 35:55
Nogi z gazu nie zdejmuje Motor Lublin. Lubelskie Koziołki już po dwóch biegach meczu z GKM Grudziądz prowadziły 10:2. Ta przewaga potem jeszcze urosła do ostatecznych rozmiarów 20 punktów. Gospodarze muszą radzić sobie bez Nickiego Pedersena i idzie im to średnio. W tym meczu tylko Przemysław Pawlicki (raz) i Norbert Krakowiak (raz) przecięli linię mety jako pierwsi. Pozostałe wygrane biegowe padały łupem żużlowców Motoru.
Najwięcej punktów przywiózł Mikkel Michelsen – 16 w 6 startach. 15+1 pkt dorzucił Dominik Kubera, 10+1 Jarosław Hampel. Z formacji seniorskiej Motoru dwucyfrówki nie zdołał skompletować tylko Maksym Drabik. Po stronie GKM-u najlepszy wynik to 9+1 Norberta Krakowiaka w 6 startach.
Apator Toruń – Stal Gorzów 47:43
Piątkowe mecze to była tylko rozgrzewka, a kawał fantastycznego speedway’a zobaczyliśmy w niedzielę. Stal Gorzów broniła w Toruniu czteropunktowej zaliczki z pierwszego meczu, ale celem był nie tylko punkt bonusowy, ale wygrana meczowa. Nie może być inaczej, gdy po pierwszej serii startów prowadzisz na Motoarenie 16:8! Jednak druga seria była już wyraźnie dla odradzających się gospodarzy, którzy zniwelowali stratę do dwóch punktów. Taki stan rzeczy utrzymał się po trzeciej, a fani w Toruniu oglądali naprawdę wyborne ściganie. Nic dziwnego, w akcji oglądaliśmy prawie pół stawki stałych uczestników cyklu Grand Prix. Po biegu 11. torunianie po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Para Robert Lambert – Paweł Przedpełski przywiozła podwójnie parę Szymon Woźniak – Patrick Hansen. W 12. biegu lekka kontra gości, wynik 2:4 i remis 36:36. Bieg 13. i 14. kończyły się remisami, więc przed ostatnią gonitwą meczu na tablicy wyników był rezultat 42:42.
Ważyło się zatem nie tylko zwycięstwo meczowe, ale także punkt bonusowy. Anioły straciły szansę na bonus, ale mogły jeszcze wytrącić go z rąk Stali i doprowadzić do remisu w dwumeczu. Od startu na prowadzeniu zameldował się toruński duet, co niemal gwarantowało emocje, bo za plecami Patryka Dudka i Lamberta szalał Bartosz Zmarzlik. Lider Stali nie zwykł przyjeżdżać w lidze dopiero jako trzeci, gdy dwójka rywali jest z przodu. Kąsał Lamberta przez cztery kółka, a na metę wpadli niemal równocześnie. Ale to Anglik był o błysk szprychy szybszy. Tym samym Zmarzlik nie zdołał uratować bonusowego punktu dla gorzowian. Apator 47, Stal 43, a w dwumeczu po 90.
Ojcowie toruńskiego sukcesu to przede wszystkim para z 15. biegu. Obaj startowali po 6 razy i obaj zdobyli 12+1 pkt. 9+3 dołożył Paweł Przedpełski, a 10 Jack Holder. Seniorzy generalnie nie zawiedli. Ciut gorzej wygląda to po stronie Stali. Zmarzlik 10+1, Martin Vaculik 10, Anders Thomsen 8+2, Szymon Woźniak 7+1. Różnica jest taka, że seniorzy Stali jeździli po 5 razy, bo drużyna Stanisława Chomskiego nie może stosować “zetzetki”.
Unia Leszno – Sparta Wrocław 44:46
Do ostatniego biegu ważyły się też losy meczu Unii Leszno ze Spartą Wrocław. Przed kolejką spekulowano, że całkiem prawdopodobny jest jeszcze wariant, w którym w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego rzutem na taśmę GKM Grudziądz wyprzedzi mistrzów Polski i sensacyjnie Sparty zabraknie w playoffach. Wrocławianie zabrali się więc do roboty, by nie martwić się o swój los do samego końca.
Wszystkie cztery pierwsze wyścigi kończyły się remisami. Później na minimalne prowadzenie wyszli goście. I… utrzymali je do końca! W pewnym momencie przewaga wrocławian wynosiła już 6 punktów, Unia skontrowała w biegu 10, wygrywając podwójnie. Wydawało sie, że Byki, które były faworytem tego meczu, w końcu zameldują się na prowadzeniu. Guzik z pętelką! W biegu 13. para Maciej Janowski – Tai Woffinden wygrała podwójnie z duetem Piotr Pawlicki – Janusz Kołodziej. Kibice na Smoczyku przecierali oczy ze zdumienia. Ale w tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o Woffindenie, który w wielu ostatnich meczach spisywał się katastrofalnie. W niedzielę w akcji zobaczyliśmy jednak “Tajskiego” w trybie trzykrotny mistrz świata. W pierwszym biegu przyjechał za plecami Jasona Doyle’a i był to ostatni raz w tym meczu, kiedy oglądał plecy zawodnika z Leszna na mecie!
Ale 6 punktów przewagi gości przed biegami nominowanymi nie oznaczało końca emocji w tym meczu. Byki odgryzły się podwójnym zwycięstwem w biegu nr 14. Kołodziej w parze z Pawlickim zrehabilitowali się za poprzedni wyścig. A więc przed ostatnim biegiem tego spotkania mieliśmy dwupunktową przewagę gości z Wrocławia i – co równie ciekawe – remis w dwumeczu! Walka toczyła się więc o pełną pulę.
Po wyjściu ze startu każde z rozstrzygnięć było możliwe, ale gdy Woffinden przedarł się na pierwsze miejsce, można było sądzić, że mechanicy zamontowali mu jakieś turbodoładowanie w motocyklu. Przemknął obok trójki pozostałych zawodników jak ferrari obok trabanta. Ani się obejrzeliśmy, a Woffinden miał z 30 metrów przewagi nad całą stawką i mknął do mety, by zapewnić Sparcie dwa punkty. Zawiódł Janowski. Magic szarpał się z parą Unii, ale w końcu spadł na ostatnie miejsce, które przez kolejne okrążenia nie zdołał odzyskać. Zbliżał się do Jaimonsa Lidsey’a, ale w finalnym momencie dostał potężną szprycę i marzenia o wywalczeniu bonusu trzeba było odłożyć. 46:44 dla gości i kolejne 90:90 w dwumeczu. Ta niedziela była jak film, ale na pewno nie taki, klasy B.
Woffinden 15+2 w 6 biegach, Janowski i Bewley po 11, również w 6 gonitwach. W ekipie gospodarzy najwięcej dał Jason Doyle – pojechał 6 razy i zdobył 11+3 pkt. Pawlicki i Lidsey dołożyli 9+2 w 5 startach, a 9 pkt zdobył również Kołodziej. Totalnie zawiódł David Bellego – Francuz w trzech próbach uzbierał zaledwie punkt.
Co nam mówi tabela? Motor niezagrożony na prowadzeniu i bez porażki. Na drugim miejscu Włókniarz z 10-punktową stratą do Koziołków i punktem przewagi nad Stalą Gorzów. Unia Leszno dwa punkty za gorzowianami, ale punkt przed Apatorem. Dwa meczowe punkty zdobyte na Smoczyku pozwoliły Sparcie oderwać się od GKM-u na różnicę trzech punktów, zatem na 99% playoffy zagoszczą w stolicy Dolnego Śląska. W ostatnich dwóch kolejkach sezonu zasadniczego najbardziej interesująca będzie walka o podział miejsc 2-6, co wyłoni ćwierćfinałowe pary.