Skip to main content

Środowymi zaległościami z deszczowej niedzieli zakończyła się runda zasadnicza PGE Ekstraligi. Na koniec Motor Lublin dość niespodziewanie wygrał we Wrocławiu z tamtejszą Spartą, zdobywając nawet punkt bonusowy. Mimo tego wyniku, to Sparta wygrała tę część rozgrywek i jako lider przystępuje do fazy play-off. Co działo się w piątek i w niedzielę? Oto nasze resume.

Stal Gorzów – Apator Toruń 45:45
Spotkanie w Gorzowie było szalenie wyrównane. Najwyższa przewaga jednej z drużyn wynosiła 4 punkty. Jednak przez większą część rywalizacji mieliśmy albo remis, albo dwupunktowy dystans, przez co niemożliwe było robienie rezerw taktycznych. O tym, jak wyrównany był to mecz, świadczy też dobrze fakt, że żaden zawodnik nie zdobył w tym meczu więcej niż 10 punktów. Dychę wykręcili Marcin Vaculik, Patryk Dudek, Robert Lambert i Emil Sajfutdinow. Ten ostatnio z jednym bonusem. W zespole Stali na pewno rozczarował trochę Anders Thomsen. Od Duńczyka można było oczekiwać czegoś więcej niż 7 punktów. Stal dopisała sobie punkt, a Apator dwa – za remis i bonus. Tym samym torunianie zaklepali sobie 5. miejsce i ćwierćfinał z Motorem Lublin. Jeśli pojadą z takim zaangażowaniem i wiarą w sukces, jak zrobili to w Gorzowie, to być może trochę postraszą ekipę Koziołków, w której prawdopodobnie zabraknie kontuzjowanego Jacka Holdera.

Włókniarz Częstochowa – GKM Grudziądz 45:45
Początek meczu w Częstochowie był szokujący. Po trzech biegach mieliśmy rezultat 14:4 dla gości! Lwy otrząsnęły się po falstarcie i systematycznie odrabiały stratę, ale dopiero po 11. gonitwie na tablicy wyników po raz pierwszy mieliśmy remis. Po biegu nr 13 gospodarze prowadzili już czterema punktami i wydawało się, że wszystko zakończy się zgodnie z przewidywaniami, czyli sukcesem Włókniarza. Nic z tego. Pierwszy z nominowanych wyścigów zakończył się wynikiem 4:2 dla gości. Po raz kolejny w tym meczu rozczarował Mikkel Michelsen. Duńczyk zakończył mecz ze skromnym dorobkiem 7 oczek, co jak na jednego z liderów drużyny jest wynikiem sporo poniżej oczekiwań. W ostatnim biegu parę gospodarzy stanowili Maksym Drabik i Jakub Miśkowiak. Goście wystawili Maxa Fricke i Nickiego Pedersena. Australijczyk był tego dnia niemal bezbłędny i dowiózł kolejne 3 punkty. Pedersen był lepszy od Miśkowiaka i tym samym kolejne 4:2 na korzyść GKM-u ustaliło wynik tego meczu na 45:45. W dwumeczu 90:90! To był piątek pod znakiem remisów w PGE Ekstralidze. Grudziądzanie w niezłym stylu pożegnali się z sezonem 2023. Włókniarz zajął 4. miejsce po rundzie zasadniczej i w ćwierćfinale pojedzie dwumecz ze Stalą Gorzów. Szykuje się arcyciekawa rywalizacja.

Wilki Krosno – Unia Leszno 47:43
Pierwszy z dwóch „sparingów” odbył się w Krośnie, które cieszy się ostatnio złą sławą z uwagi na perypetie przy organizacji trzeciego finału IMP. I tym razem nie obyło się bez problemów, ale w końcu mecz udało się odjechać, choć z 45-minutowym opóźnieniem. Wilki żegnają się z Ekstraligi w marnym stylu z punktu widzenia organizacyjnego, ale w dobrym, patrząc wyłącznie na aspekt sportowy. Krośnianie pokonali Unię Leszno, choć było to wyłącznie zwycięstwo na otarcie łez. Gdyby leszczyńskim Bykom zależało na lepszym wyniku, to pewnie Janusz Kołodziej i Chris Holder nie zakończyliby udziału w tym meczu po dwóch wyścigach. Obu jechało się jednak kiepsko, a są przecież po kontuzjach, więc obaj uznali, że dadzą pojeździć leszczyńskiej młodzieży. Damian Ratajczak, Antoni Mencel i Hubert Jabłoński we trzech uzbierali nawet 16 punktów, co jest niezłym prognostykiem przed fazą play-off. Zwycięstwo krośnianom zapewnił przede wszystkim duet Jason Doyle – Andrzej Lebiediew. Obaj zdobyli po 13 punktów. Łotysz dodatkowo z jednym bonusem. Po 7 pkt dorzucili Vaclav Milik oraz obaj juniorzy, czyli Krzysztof Sadurski i Denis Zieliński. Był to więc dobry mecz żużlowej młodzieży.

Sparta Wrocław – Motor Lublin 41:49
W pierwszej kolejce niespodziewanie Motor Lublin przegrał u siebie ze Spartą różnicą dwóch punktów, a Bartosz Zmarzlik zanotował jeden najsłabszy ligowy mecz od wielu, wielu lat. Na rewanż lubelskie Koziołki przyjechały bez kontuzjowanego Jacka Holdera, który urazu nabawił się podczas finału DPŚ. Australijczyk przeszedł już operację dłoni, ale kiedy wróci do jazdy? Tego nie wiadomo. Motor nie ma jednak powodów do obaw, bo nawet bez swojego Kangura zdołał zdobyć Stadion Olimpijski we Wrocławiu i wyszarpać bonus! Przewaga psychologiczna przed prawdopodobnym finałem wyrobiona.

Sam mecz był dość dziwny. Przewidywanie kolejności na mecie było zadaniem trudnym, skoro jednym razem Maciej Janowski w fenomenalnym stylu objeżdża zarówno Dominika Kuberę, jak i Bartosza Zmarzlika, zdobywając trzy punkty, a potem przegrywa np. z Bartoszem Bańborem! Zresztą, junior mistrzów Polski objechał w tym meczu również Dana Bewley’a. Wiele wskazuje na to, że gdy do zdrowia wróci Holder, to Bańbor zajmie miejsce Kacpra Grzelaka w wyjściowym składzie Motoru. Dziś jechali obaj, a Holdera zastępował jadący z pozycji rezerwowego Mateusz Cierniak. Mistrz świata juniorów zrobił swoje – 8 pkt to wynik, którym na torze we Wrocławiu nie można pogardzić.

Motor wygrał, bo był równiejszy. Poza wspomnianym Grzelakiem (1 pkt), każdy dorzucał solidną zdobycz. Tylko w pięciu na piętnaście biegów na ostatnim miejscu przyjeżdżał żużlowiec gości. Sparta nie wygrała żadnego z biegów podwójnie. Janowski po świetnym początku zgasł. Piotr Pawlicki fatalnie zaczął, potem się przebudził, ale w biegu nr 15 znów nie poszalał. Po raz kolejny kiepsko spisał się Tai Woffinden. Fani wrocławskiej ekipy pretensji nie mogą mieć w zasadzie tylko do Artioma Łaguty, który zdobył 12 pkt – cztery trójki i jedno zero.

Wynik tego meczu nie miał większego znaczenia – i tak Sparta pojedzie w ćwierćfinale z Unią Leszno, a Motor z Apatorem Toruń. No i pewnie ostatecznie i tak jednych i drugich zobaczymy w finałowym dwumeczu. Tam już każdy punkt będzie więcej niż cenny.

Related Articles