Podzielona na 4 i 25 czerwca pierwsza rewanżowa kolejka PGE Ekstraligi przyniosła gigantyczne zaskoczenie już w pierwszym meczu. Motor Lublin przegrał z GKM-em Grudziądz i już samo to jest niespodzianką, a rozmiary tej porażki są już absolutną sensacją. Bonus zabrał outsider ligowej tabeli. Tego nie spodziewał się nikt.
GKM Grudziądz – Motor Lublin 56:34
Oczywiście, że Motor jadący bez kontuzjowanego Dominika Kubery musiał spodziewać się ciężkiej przeprawy z walczącym o życie GKM-em. Jednak koniec końców formacja seniorska Koziołków to trzech najlepszych żużlowców obecnego sezonu SGP (Bartosz Zmarzlik, Fredrik Lindgren i Jack Holder) oraz Jarosław Hampel, którego nikomu przedstawiać nie trzeba. Do tego dokładamy mistrza świata juniorów, który w piątek zrobił pierwszy krok w kierunku obrony tego tytułu, czyli Mateusza Cierniaka. Ten skład powinien poradzić sobie z drużyną, która jako jedyna w tym sezonie nie odniosła jeszcze zwycięstwa i zamykała tabelę.
A jednak w Grudziądzu od samego początku działy się rzeczy niewytłumaczalne. Poza Zmarzlikiem w zasadzie wszyscy żużlowcy Motoru jechali tak, jakby ktoś nasypał im piachu w tryby. Snujący się na końcu stawki Lindgren czy Holder, przegrywający z juniorami GKM-u. Miotający się Hampel, który popełniał proste błędy trasie. Niby szybki Cierniak, a jednak bez efektów punktowych w drugiej części zawodów. Mimo wszystko Cierniak zanotował 9 oczek w 6 startach, a Hampel, Lindgren i Holder do spółki 10+1 (sic). Nikt nie uwierzyłby w taką punktówkę mistrzów Polski przed rozpoczęciem tego meczu.
Motor wygrał u siebie 55:35 i co jak co, ale bonus wydawał się pewny. Tymczasem w Grudziądzu lublinianie wygrali drużynowo raptem dwa biegi – oba po 4:2. I tym samym przed biegami nominowanymi kwestia punktu bonusowego była jeszcze otwarta, a po 14. wyścigu ten bonus był już bliżej GKM-u! Motor potrzebował wygranej 5:1, by przechwycić ten dodatkowy punkcik, albo 4:2, by punktu nie zgarnął nikt. Pierwsza odsłona ostatniej gonitwy zakończyła się upadkiem Nickiego Pedersena, ale sędzia uznał, że nie ma w tym niczyjej winy i zarządził powtórkę w pełnym składzie. Tutaj od startu do mety prowadził Zmarzlik, ale wolny jak Holder oglądał plecy pary gospodarzy. Max Fricke dość szybko rozprawił się na trasie z rodakiem i zapewnił tym samym czerwonej latarni PGE Ekstraligi sensacyjne 3 punkty!
Trudno wytłumaczyć zaćmienie praktycznie całej drużyny Motoru. Przez 15 biegów nie wyciągali żadnych wniosków z tego, co dzieje się na torze. Przegrywali z zawodnikami pokroju Kacpra Pludry czy Gleba Czugunowa, którzy w tym sezonie głównie wąchali dymy. Zresztą, niech przemówią liczby. Fricke 12+2, Czugunow 10+1 (sic), Wadim Tarasienko 8+2, Fredrik Jakobsen 5, Nicki Pedersen 13, Kacper Łobodziński 3+2, Kacper Pludra 5+2. Kto tu jest mistrzem kraju i jednym z faworytów ligi, a kto kandydatem do spadku?
Unia Leszno – Stal Gorzów 41:49
GKM odrobił straty z Lublina – ta sztuka nie udała się Unii Leszno. Jednak trudno się temu dziwić, skoro na leszczyńskie Byki spada jakaś hekatomba. Chris Holder kontuzjowany, Nazar Parnicki kontuzjowany, Grzegorz Zengora kontuzjowany. Jakby tego było mało, w niedzielnym meczu Oskar Paluch wjechał z dużym impetem w Janusza Kołodzieja. Popularny „Kołdi” nie był zdolny do dalszej jazdy. Wprawdzie próbował jeszcze oszukać organizm i pojawił się na torze w jednym z biegów, ale jechał na pół gwizdka, daleko w tyle, dowożąc skromny punkcik na Mateuszu Bartkowiaku. Tym samym Unia musiała radzić sobie do końca bez swojego lidera. Nie wiadomo jeszcze, czy Kołodziej będzie w pełni sprawny na zbliżający się mecz Unii w Częstochowie.
W buty lidera wszedł więc Bartosz Smektała. 15 pkt „Smyka” w 6 startach to świetny wynik. Jako tako spisali się też Jaimon Lidsey i Damian Ratajczak. To jednak trochę za mało na Stal, w szeregach której szalał zwycięzca sobotniej rundy GP w Pradze, czyli Martin Vaculik (14 pkt). Dwucyfrówki wykręcili również Anders Thomsen (11), Szymon Woźniak (10+3) i Oskar Fajfer (10+2). Formacja młodzieżowa i U-24, niemal jak zwykle, nie dorzuciły do dorobku gorzowian prawie nic.
Jak już wspomnieliśmy, dokończenie kolejki za trzy tygodnie. W międzyczasie żużlowcy pojadą już 9. i 10. serię spotkań.