Skip to main content

Tylko dwie kolejki oglądaliśmy w maju. Głód jazdy dla zawodników oraz głód oglądania dla kibiców jest duży. W nagrodę teraz pięć kolejnych weekendów będziemy oglądać Ekstraligę. Przerwa nastąpi dopiero w drugi weekend lipca. To dobry znak dla fanów speedwaya.

Piątek, 18:30 Stal Gorzów – Ostrovia
Pierwszy mecz kolejki tradycyjnie z udziałem Ostrovii. Na wielkie ściganie nie mamy, co liczyć. Jadą do Gorzowa, jak na ścięcie. Za Grzegorza Walaska nadal będzie stosowane zastępstwo zawodnika. Dodajmy do tego fakt, że poobijany po Szwecji będzie Oliver Berntzon. Na pozycjach juniorskich nie skorzystają z usług Jakuba Poczty, który złamał rękę. On zapewne i tak by nie pojechał, ale to tylko pokazuje, jakie fatum krąży nad klubem z Wielkopolski. Jaka jest nadzieja gości przed podróżą do Gorzowa? Chris Holder oraz Tomasz Gapiński. Ten drugi przecież trochę czasu na Jancarzu spędził, więc może przypomni sobie pewne sprawy i pozwoli uniknąć kompromitacji.

Stal Gorzów u siebie nie będzie miała wyjścia. Zapewne zdemoluje rywala. Możliwym jest jednak, że każdy z seniorów odda po biegu np. dla Wiktora Jasińskiego. Tego można oczekiwać od Bartosza Zmarzlika w nominowanych, a może jeszcze ktoś się zdecyduje na taki manewr lub zostanie wprowadzony odgórnie. Idealna okazja na zbicie nieco wyniku finansowego, a także okazje dla młodego zawodnika na kolejne występy w Ekstralidze. Warto dodać, że w zespole debiutu może się doczekać Oskar Hurysz. 17 lat skończy dopiero we wrześniu, ale już teraz prezentuje się znacznie lepiej niż Oliwier Ralcewicz czy wypożyczony Jakub Stojanowski. W jego przypadku kłopotem była kontuzja na początku sezonu. Warto jednak dodac, że Hurysz raczej długo się nie najeździ. W przyszłym tygodniu 16. urodziny obchodzi Oskar Paluch, na którego w Gorzowie bardzo czekają. Jego debiut przypadnie prawdopodobnie już na wyjazd do Ostrowa na rewanż. Co ciekawe Paluch jeszcze przed urodzinami… został nominowany na drugiego rezerwowego turnieju Grand Prix w Gorzowie. Pierwszym będzie Jasiński, a dzika karta przypadła Szymonowi Woźniakowi.

Piątek, 20:30 Apator Toruń – Włókniarz Częstochowa
O ile w Gorzowie mecz do jednej bramki, o tyle w Toruniu powinno nas czekać ciekawe widowisko. Gospodarze już w znacznie lepszej formie, niż kilka tygodni temu. Mówimy tutaj o całym zespole. Byli bliscy punktów w Lesznie i Gorzowie, wygrali w Grudziądziu. To duży plus. Martwić może jedynie postawa zawodników w niedawnym Grand Prix w Pradze. Holder 10., Dudek 12., Lambert 13. i Przedpełski 15. Słabo, ale to GP, a liga to przecież inna rzeczywistość. Tym bardziej gdy trzeba pojechać na swoim torze. Swoją drogą torunianie wracają na domowy obiekt aż po miesięcznej przerwie. 1 maja odjechali mecz z Motorem i od tamtej pory ścigali się tylko na wyjazdach.

Włókniarz też obudził się po słabszym początku. Miał też szczęście w postaci nieobecności Nickiego Pedersena, co pozwoliło im na rozjechanie GKM-u Grudziądz. Bez tego i tak by wygrali, ale tak już zapewnili sobie punkt bonusowy na przyszłość. Trudno jednak za miarodajną uznać dyspozycje z tamtego meczu, gdy mieli znacznie słabszych od siebie rywali. Warto jednak przypomnieć sobie o występie częstochowian sprzed roku na MotoArenie. Wtedy kapitalnie pojechał Madsen, Jeppesen czy Miśkowiak. Dwóch ostatnich zawodzi w tym sezonie, ale może nawierzchnia tamtego toru będzie pomocna w zdobyciu wyjazdowych punktów dla drużyny. Ciekawym przypadkiem dwanaście miesięcy temu był Mateusz Świdnicki. Dostał jedną szansę od trenera i… wygrał swój bieg.

Niedziela, 16:30 GKM Grudziądz – Unia Leszno
Miała być długa pauza, tymczasem Nicki Pedersen już jest na torze. Duńczyk na początku tygodnia ogłosił powrót do ścigania. W Polsce nie pojedzie z marszu, bo miał już przetarcie w Danii. Efekt? Gdyby nie defekt, zabrakłoby mu punkty do kompletu. Jedenaście oczek w czterech pozostałych startach robi wrażenie. Może rywale nie byli z najwyższej półki – Bjerre, Patrick Hansen czy Francis Gusts – ale na przetarcie idealni. Teraz będzie kluczowym zawodnikiem dla grudziądzan. Ci rozpoczęli ligę dobrze, ale od czterech meczów czekają na jakiekolwiek zdobycze punktowe. Bez Nickiego nie byłoby o czym marzyć, a tak szansa na pewno będzie, chociaż przyjeżdża wicelider, który przegrał tylko raz – z Motorem w Lublinie.

GKM Grudziądz to nadal głównie Pedersen. Reszta jeździ bardzo nierówno. W Częstochowie z niezłej strony pokazał się Przemysław Pawlicki, który zawalił poprzednie mecze. Krzysztof Kasprzak miał jeden pozytywny występek i nic więcej. Znacznie gorzej wyglądali także Fredrik Jakobsen czy Norbert Krakowiak. Jeżeli znowu zbyt wielu seniorów będzie miało gorszy dzień, to znowu może być niewesoło. Nowa forma play-offów otwiera przez GKM-em duże możliwości, ale muszą zacząć znowu wygrywać. Przynajmniej u siebie.

Niedzielny mecz będzie szczególny także dla Kacpra Pludry. Wychowanek Unii Leszno przed sezonem został poświęcony na rzecz nowej gwardii. Da niego to pierwsza okazja pokazać macierzystemu klubowi, że się mylili w jego przypadku. Pojedynek juniorów zresztą to będzie języczek u wagi tego meczu. Po drugiej stronie przecież będzie Damian Ratajczak.

Nie ma jednak wątpliwości, że niedzielny mecz będzie przede wszystkim okazją na starcie drugiego i trzeciego zawodnika Ekstraligi. O Nickim Pedersenie już była mowa, ale warto poświęcić trochę miejsca dla Janusza Kołodzieja. Średnia 2,571 i tylko Bartosz Zmarzlik jest lepszy. 28 biegów, z których aż 25 kończył na pierwszej lub drugiej pozycji (16 do 9 na korzyść zwycięstw) i zaledwie jedno zero w dotychczasowych spotkaniach. Bilans robi wrażenie, a jazda jeszcze bardziej. Mijanie przeciwników wychodzi mu z ogromną łatwością. Jednak kolejni liderzy muszą jechać znacznie lepiej. Jason Doyle i Piotr Pawlicki nie przekraczają średniej dwóch punktów na bieg. Pewien progres u obu zawodników może oznaczać, jeszcze lepsze występy Unii, która zadziwia w tym sezonie swoją postawą. Miała walczyć o play-offy, a tymczasem w roli wicelidera spisuje się nadspodziewanie dobrze.

Niedziela, 19:30 Motor Lublin – Sparta Wrocław
Wicemistrz kontra mistrz. Wrocławianie jako jedyni w ubiegłym sezonie nie przegrali w Lublinie. Oba zespoły straciły braci Łagutów z wiadomych względów. Różnica jest taka, że Grigorij w Lublinie jest persona non grata, a Artiom jest nadal oklaskiwany we Wrocławiu.

Hit na Lubelszczyźnie, ale głównie z racji otoczki, a nie obecnego poziomu sportowego. Sparta ostatnio zaczęła wygrywać i pokonała Stal u siebie. Głównie za sprawą Macieja Janowskiego, gdyż pozostali zawodnicy nie pojechali już na takim poziomie, jak powinni. Mimo tego udało się ograć mocnego rywala. Teraz jednak będzie znacznie trudniej. Przede wszystkim Motor ma zawodników, którzy nie zawodzą. Jarosław Hampel po słabszym początku, obudził się i jest mocnym punktem. Wszyscy wrócili do zdrowia, wszyscy są w dobrej dyspozycji i jadą u siebie. Tutaj lublinianie nie mają pół powodu, by przerwać swoją kapitalną serię. Wszystko wskazuje zatem na zakończenie pierwszej rundy z kompletem punktów.

Szczególnym wydarzeniem tego spotkania będzie występ Maksyma Drabika przeciwko Sparcie. To w barwach wrocławskiego klubu został złapany na dopingu. Po powrocie z dyskwalifikacji pokazuje, że nie zapomniał, jak się jeździ. Średnia 2,29 i miejsce tuż za Maciejem Janowskim, na siódmej lokacie w lidze pośród najbardziej skutecznych zawodników. Liczby robią wrażenie, podobnie jak procent biegów zakończonych z przodu. 26 z 35. ukończył na pierwszej lub drugiej pozycji.

Related Articles