Skip to main content

Ryga po raz drugi w historii będzie gospodarzem zawodów Speedway Grand Prix. W piątek w stolicy Łotwy zobaczymy rywalizację juniorów w SGP2, a główna impreza oczywiście w sobotę. Do końca sezonu coraz mniej czasu.

Zacznijmy więc chronologicznie od juniorów – Ryga to drugi z trzech przystanków najbardziej utalentowanej żużlowej młodzieży, walczącej o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów. Tytuł… zarezerwowany dla Polaków. To oczywiście pół żartem, ale całkiem serio jest fakt, że od 2013 roku tylko Max Fricke w 2016 i Jaimon Lidsey w 2020 roku byli w stanie pokonać Polaków. Pozostałe złote medale zgarniali biało-czerwoni – dwa ostatnie Mateusz Cierniak, który jako pierwszy wygrywał je już pod szyldem rywalizacji w SGP2. Jeszcze bardziej dojmująca dla reszty żużlowego świata jest statystyka medali. Od 2013 Polacy zdobyli 22 medale na 33 możliwe. Raptem 11 krążków trafiło do reprezentantów innych państw. To jest miara dominacji Polski w speedway’u.

I nie będzie żadną niespodzianką, jeśli cykl SGP2 w tym sezonie również wygra któryś z Polaków. Po pierwszej eliminacji, czyli zawodach w szwedzkiej Malilli, dokładnie na to się zanosi. Czołowa trójka tamtego turnieju? Wiktor Przyjemski, Bartosz Bańbor i Sebastian Szostak. Finałową stawkę uzupełnił Philip Hellstrom Bangs ze Szwecji. Jak będzie to wyglądało dziś w Rydze? Początek zawodów już o 16:00.

Większość kibiców czeka jednak na zawody SGP, czyli sobotnią rywalizację seniorów. Do końca pozostały jeszcze trzy turnieje – poza Rygą żużlowcy zmierzą się w Vojens (14 września) i Toruniu (28 września). Na czele klasyfikacji ten, który miał być na jej czele – główny faworyt, obrońca tytułu, zmierzający po swoje piąte złoto w karierze Bartosz Zmarzlik. Ale ostatnie tygodnie to kilka rys na szkle – pierwszy od ponad pięciu lat brak awansu do półfinału podczas zawodów w Cardiff i co najwyżej przeciętny występ we Wrocławiu, zakończony na półfinale. Dla takiego dominatora, jakim jest Zmarzlik, to wyniki słabe. Zresztą – w sezonie 2023 gwiazdor Motoru Lublin wygrał pięć eliminacji cyklu SGP. W tym roku ma tylko jedno zwycięstwo i nawet gdyby wygrał wszystko do końca, skończyłby z gorszym rezultatem niż przed rokiem.

Dla Zmarzlika ważna jest jednak inna statystyka – liczba punktów w klasyfikacji generalnej, która dzieli jego od rywali. A ta, mimo słabszej formy mistrza świata, wciąż jest spora – 15 punktów nad Fredrikiem Lindgrenem nie daje jeszcze komfortu, ale to dość bezpieczny dystans. Jeśli Zmarzlik nie wygrzebie się z kryzysu, wówczas może być jeszcze ciekawie. Ale czy on w ogóle jest w kryzysie? Dwumecz ćwierćfinałowy Ekstraligi z Falubazem Zielona Góra zadał kłam tej tezie. Zmarzlik na wyjeździe zdobył 12 punktów, a u siebie 13.

Rok temu podczas pierwszych zawodów w Rydze w historii Speedway Grand Prix to właśnie żużlowiec z Gorzowa triumfował, zostawiając w pokonanym polu w biegu finałowym Lindgrena, Martina Vaculika i Taia Woffindena. Wcześniej ośmiokrotnie Grand Prix Łotwy odbywało się w Daugavpils. Łotwa niegdyś leżała Gregowi Hancockowi (trzy triumfy), a ostatnio rządzą tu Polacy – w 2014 roku wygrał Krzysztof Kasprzak, w 2015 Maciej Janowski, w 2017 Piotr Pawlicki, a przed rokiem Zmarzlik.

Sobotnie zawody startują o 18:00. Jeśli chodzi o dziką kartę wybór padł na Daniiła Kołodinskiego, dla którego awans do półfinału byłby gigantycznym sukcesem i sensacją zarazem. Większe szanse ma na to inny Łotysz, 10. w klasyfikacji przejściowej cyklu Andrzej Lebiediew.

Related Articles