Pora na drugą eliminację tegorocznego cyklu Speedway Grand Prix. Żużlowcy od wczoraj są już w Warszawie, a wypełniony po brzegi Stadion Narodowy w Warszawie będzie dziś areną zmagań o punkty i o przełamanie swoistej klątwy. Do tej pory Grand Prix Polski na tym obiekcie nie wygrał żaden Polak, a dziś podwójnie zmobilizowany powinien być Bartosz Zmarzlik.
Zmarzlik broni tytułu i jest głównym faworytem do piątego w karierze złotego medalu. Ba, niektórzy wręcz uważają, że lider lubelskiego Motoru nie ma godnego siebie rywala w 15-osobowej stawce SGP. W zeszłym sezonie Zmarzlik prowadził w klasyfikacji przejściowej od samego początku, do samego końca, pomimo że nie został dopuszczony do udziału w przedostatnich zawodach w Vojens. Wygrał pięć turniejów, a w żadnym nie wypadł poza półfinał. Zresztą, na tym polega właśnie niezwykła przewaga Zmarzlika nad resztą stawki – jest regularny. Od turnieju w Pradze w 2019 roku, zawsze wchodzi do najlepszej ósemki zawodów. Wyjątkiem było zeszłoroczne Vojens, ale tam został zdyskwalifikowany za użycie złego kewlaru podczas kwalifikacji. Tym samym nie wystartował w zawodach i fizycznie nie mógł w nich wejść do półfinału.
Czy zatem sezon 2024 będzie kolejnym lekkim, łatwym i przyjemnym pokazem siły Zmarzlika na tle reszty? Ciężko wyciągać wnioski po jednych zawodach, ale tak być nie musi. Zmarzlik nie wygrał w Gorican – w inauguracyjnym turnieju zajął 4. miejscu. Jakby nie patrzeć, musi więc odrabiać straty – wprawdzie nieduże, ale zawsze. Mało tego, wczoraj rozegrany został pierwszy w historii Grand Prix sprint – nowy format, wiążący się z dodatkowymi punktami do klasyfikacji generalnej mistrzostw. Z grubsza chodzi o to, że zawodnicy ścigali się w czterech grupach (po czterech jeźdźców) na czas. Chodziło o wykręcenie najlepszego czasu jednego okrążenia. Zwycięzca z każdej grupy wchodził do finału, a tam czwórka zawodników ścigała się już normalnie na cztery okrążenia spod taśmy. Zmarzlika zabrakło w tym finałowym wyścigu – przegrał w swojej grupie z Danem Bewley’em, który potem wygrał również finał sprintu. Tym samym Bewley zainkasował 4 pkt do klasyfikacji generalnej, drugi Leon Madsen 3 pkt, trzeci Tai Woffinden 2 pkt, a czwarty Robert Lambert 1 pkt. Cała reszta niczego dodatkowego do klasyfikacji nie uzyskała. A wyglądało to tak: LINK.
Zmarzlik dostał więc małego pstryczka w nos. Wprawdzie nikt nie powiększył nad nim przewagi, bo cała czwórka z piątkowego sprintu na Stadionie Narodowym była za plecami mistrza świata, ale to zawsze działa na wyobraźnie, gdy dominatora nie ma wśród najlepszych. Generalnie jednak czołówka SGP się nie zmieniła:
1. Jack Holder 20 pkt
2. Jason Doyle 18 pkt
3. Fredrik Lindgren 16 pkt
4. Bartosz Zmarzlik 14 pkt
Nieźle w serii kwalifikacyjno-sprinterskiej zaprezentował się również Dominik Kubera. Klubowy kolega Zmarzlika rok temu na tym obiekcie doznał poważnej kontuzji, która wykluczyła go ze startów na kilka tygodni. Wczoraj też upadł, ale zupełnie niegroźnie. Spowodował jednak utrudnienie w jeździe dla Mikkela Michelsena. Duńczyk zaprotestował i wywalczył sobie powtórkę tej serii, a w niej najlepszy czas w tej grupie wykręcił Robert Lambert, dystansując prowadzącego do tej pory Kuberę. „Domin” w Gorican wszedł do półfinału, w lidze prezentuje się dobrze, więc można liczyć, że i on będzie chciał powalczyć o przełamanie polskiej niemocy w warszawskiej rundzie SGP.
Dotychczas na tym obiekcie rozegrano siedem turniejów – wygrywali je: Matej Zagar, Tai Woffinden, Fredrik Lindgren, znów Woffinden, Leon Madsen, Max Fricke i znów Lindgren, triumfator sprzed roku. Szwed czuje się tutaj jak ryba w wodzie i wydaje się być dziś jednym z głównych faworytów do wygranej.
Obok Zmarzlika i Kubery występować będzie jeszcze dwóch Polaków – tu oczekiwania mamy jednak ciut mniejsze. To Szymon Woźniak, który w Gorican zdobył 6 pkt do klasyfikacji generalnej oraz startujący z dziką kartą Mateusz Cierniak, kolejny żużlowiec lubelskiego Motoru, których w Warszawie będzie aż pięciu (Zmarzlik, Kubera, Holder, Lindgren, Cierniak). Rezerwę stanowią Bartłomiej Kowalski i Damian Ratajczak.
Zawody rozpoczną się o godzinie 19:00. Jeśli Zmarzlik potraktuje wyniki z Gorican i z piątkowego sprintu bardzo osobiście, to może zapewnić fanom na Stadionie Narodowym mnóstwo frajdy, bo podrażniony mistrz świata potrafi wyczyniać na motocyklu najróżniejsze, bardzo efektowne, a przy tym bezpieczne harce. Oby tak było!