Pora na trzeci turniej w tym sezonie, żużlowe Grand Prix Niemiec. W kalendarzu SGP obecność zawodów u naszych zachodnich sąsiadów nie jest żadnym novum – to już 13. turniej w Niemczech, ale dopiero drugi w bawarskim Landshut. Mało tego, pierwszy i jedyny odbył się… 27 lat temu. Wygrał wówczas Hans Nielsen, wyprzedzając rodaka, Briana Andersena i Grega Hancocka. Bartosz Zmarzlik… miał wtedy niecałe dwa latka.
Nikt z obsady tamtego Grand Prix w Landshut nie jest dziś już aktywnym żużlowcem, co w sumie nie może dziwić, minęło wszakże prawie 27 lat. Od tamtej pory Niemcy byli gospodarzami zawodów SGP na torach w Pocking, Berlinie, Gelsenkirchen i Teterowie. Najczęściej w tej ostatniej lokalizacji, gdzie rozegrano sześć ostatnich turniejów. Przed rokiem najlepszy był tam Bartosz Zmarzlik. Zresztą, Teterow generalnie był szczęśliwy dla biało-czerwonych. W 2022 roku wygrał tam Patryk Dudek, a wcześniej w 2019 – Maciej Janowski. Trzy ostatnie turnieje GP Niemiec to zatem trzy zwycięstwa Polaków. Mało tego, Zmarzlik w 2019 i 2022 roku zajmował 2. miejsce, podobnie jak jeszcze wcześniej, w 2016 roku, gdy Teterow debiutował w cyklu.
Wtedy zawody wygrał Jason Doyle, który jest też triumfatorem ostatniego Grand Prix – przed tygodniem Australijczyk wygrał w Warszawie, nawiasem mówiąc właśnie przed Zmarzlikiem. Podobnie przedstawia się obecnie klasyfikacja przejściowa cyklu – niespodziewanie prowadzi Doyle, a na drugim miejscu jest Zmarzlik, ex aequo z innym „Kangurem”, Jackiem Holderem. Strata tej dwójki do lidera wynosi 6 punktów. Na tak wczesnym etapie trudno o wyciąganie daleko idących wniosków, ale póki co Zmarzlikowi rzucono rękawicę. Poprzednie mistrzostwo świata zdobył lekko, łatwo i przyjemnie. Wygrał 5 z 9 turniejów, w którym wystąpił, a tytułu nie odebrała mu nawet dyskwalifikacja z udziału w przedostatniej eliminacji, w Vojens.
Czy ten sezon będzie inny? Na razie za wcześnie na takie wnioski. Zmarzlik dwukrotnie wjechał do finału i choć żadnego nie wygrał, to robi swoje. Dokładnie dzięki temu nie ma sobie równych w stawce – dzięki regularności. Nigdy nie wypada poza półfinały, rzadko ląduje poza finałem. Rywalom zdarzają się mniejsze lub większe wpadki, raczej nie pojedyncze. A Zmarzlik raz za razem dorzuca do kilkanaście punktów do „generalki”.
Dla większości zawodników tor w Landshut to zagadka. Tutejsza drużyna Trans MF Landshut Devils jeździ od 2021 roku w strukturach polskiej ligi, ale oczywiście nie w Ekstralidze, zatem zawodnicy nie mają sposobności wyjazdów do Bawarii. Zmarzlik jeździł tu raz, pięć lat temu, w półfinale Speedway of Nations. Polak zdobył wtedy 15 punktów dla naszej kadry. Jeszcze lepszy był wówczas Szwed, Fredrik Lindgren. Aktualny wicemistrz świata wykręcił wtedy komplet punktów, czyli 18. Co ciekawe, tor w Bawarii kojarzyć może na pewno lider klasyfikacji, Doyle. Australijczyk jeździł w przeszłości w lidze niemieckiej. Zawodnikami miejscowych „Diabłów” byli zaś inni uczestnicy tegorocznej rywalizacji SGP – Andrzej Lebiediew i Mikkel Michelsen.
Kibice gospodarzy ściskać będą kciuki za innych żużlowców – przede wszystkim za będącego pozytywną niespodzianką początku sezonu, Kaia Huckenbecka. Niemiec miał być dostarczycielem punktów, a tymczasem w obu dotychczasowych turniejach wchodził do półfinału – z Gorican przywiózł 11 punktów, z Warszawy 9. Obecnie wyprzedza w „generalce” takich żużlowców jak Dan Bewley (mimo 4 punktów Anglika za sprint w Warszawie), Michelsen, Leon Madsen, Dominik Kubera czy Tai Woffinden. Drugim Niemcem w dzisiejszym turnieju będzie jadący z dziką kartą Norick Bloedorn.
Zawody rozpoczną się o 19:00. Cztery godziny wcześniej odbędzie się próba czasowa, która zdecyduje o przydziale numerów startowych w zawodach.