Za nami pierwsze półfinałowe starcia PGE Ekstraligi. W Gorzowie remis, w Toruniu zaskakujące zwycięstwo gospodarzy. Niedziela zapowiada się wybornie.
Stal Gorzów – Włókniarz Częstochowa 45:45
Faworytem tego dwumeczu były Lwy i po pierwszym meczu nic w tej kwestii się nie zmienia. Remis wywalczony na torze w Gorzowie to dobra zaliczka przed rewanżem pod Jasną Górą. Warto zauważyć, że mogło być jeszcze lepiej, bo przed ostatnią gonitwą tego spotkania goście prowadzili różnicą czterech oczek. Para Szymon Woźniak – Bartosz Zmarzlik zrobiła jednak swoje, wygrywając podwójnie z zagranicznym duetem Włókniarza w osobach Leona Madsena i Fredrika Lindgrena. Zresztą, po 11. biegu przewaga Lwów wynosiła nawet 8 punktów! I trudno się dziwić, skoro Jakub Miśkowiak w parze z Lindgrenem przywieźli na 5:1 Zmarzlika i Martina Vaculika! Ba, dla Zmarzlika był to trzeci z rzędu bieg, w którym musiał uznać wyższość rywala. Wcześniej byli to Madsen i… Mateusz Świdnicki. Brzmi to jak science-fiction, ale faktycznie obaj juniorzy Włókniarza przywozili za plecami dwukrotnego mistrza świata na jego własnym torze!
Szokująca jest zresztą punktacja tego meczu. Włókniarz przywiózł remis z Gorzowa, a tymczasem Kacper Woryna, w ostatnim czasie absolutny lider drużyny Lwów, zaliczył słabiuteńki występ, zdobywając 2 pkt plus bonus! Niewiele lepiej pojechał Bartosz Smektała, który zanotował rezultat 6+1 pkt. Kluczowymi postaciami drużyny Jarosława Dymka okazali się juniorzy. Para Miśkowiak – Świdnicki zdobyła łącznie na Jancarzu 19 pkt, nie licząc już bonusów. Królował Miśkowiak z dorobkiem 12+1. Wynik Stali znów wisiał na trójce seniorów. Woźniak wyjechał na tor siedem razy i zdobył 15+1 pkt. Zmarzlik dołożył 13+1 pkt w 6 startach, a Vaculik 12 pkt w 6 startach. Występ pozostałych można przemilczeć.
Apator Toruń – Motor Lublin 50:40
Motor Lublin w tym sezonie przegrał jeden mecz – na wyjeździe w Częstochowie. Poza tym zremisował we Wrocławiu, a pozostałe potyczki wygrywał. Nic dziwnego, że w cuglach wygrał fazę zasadniczą i w roli faworyta do złota przystąpił do fazy play-off. Ale może się okazać, że Koziołki w finale w ogóle nie wystąpią, bo na Motoarenie nic nie układało się po myśli drużyny Jacka Ziółkowskiego.
Pierwsze problemy zaczęły się… na próbie tory. Mikkel Michelsen upadł tak nieszczęśliwie, że nie był zdolny do jazdy w meczu! A zatem lublinianie znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Z drugiej strony w fazie zasadniczej było podobnie – wtedy kontuzjowany był Dominik Kubera i z ledwie trójką zdolnych do jazdy seniorów Koziołki zdobyły Motoarenę. Nie można było więc niczego przesądzać. Początek meczu zdawał się potwierdzać te przypuszczenia. Motor utrzymywał się na minimalnym prowadzeniu. Ba, w 6. biegu na starcie pojawił się jednak Michelsen, który uznał, że spróbuje powalczyć. Powalczył z bardzo dobrym skutkiem – przywiózł trójkę, a Motor powiększył przewagę do czterech punktów. Były to jednak ostatnie podrygi prowadzenia lublinian.
Apator ruszył do przodu i po 10. biegu prowadził 33:27. Podwójne zwycięstwo pary Michelsen – Kubera przywróciło nam duże emocje, ale końcówka to popis Aniołów. Torunianie podwójnie wygrali biegi 13. i 14, a w ostatnim zremisowali 3:3, głównie przez słaby start Jacka Holdera. W efekcie wygrali różnicą 10 punktów. Gdyby nawet wygrali minimalnie 46:44 mówilibyśmy o lekkiej niespodziance, a tak mamy prawdziwą sensację i zapowiedź wielkich emocji na lubelskim torze w niedzielę. W fazie zasadniczej Motor wygrał u siebie 55:35, ale jak się okazuje wyniki fazy zasadniczej nie muszą mieć żadnego przełożenia na play-off.
Zagadką pozostaje forma fizyczna Michelsena, który dwie trójki wprawdzie przywiózł, ale poza tym były dwa zera, a dokładnie zero i defekt. Wynik Koziołkom zawalił też Mateusz Cierniak. Tak dobry junior nie zdobył nawet punktu na Motoarenie. Dwukrotnie przegrał z dość anonimowym jeźdźcem, jakim jest Mateusz Afelt. Zresztą, nie było tego dnia w Motorze zawodnika, do którego nie można było mieć większych pretensji, bo i wynik Kubery (11+2 pkt w 7 startach) wcale nie rzuca na kolana. W Apatorze czwórka seniorów pojechała na miarę swoich możliwości – Patryk Dudek 7+2 pkt, Jack Holder 11+1 pkt, Paweł Przedpełski 13+2 pkt, Robert Lambert 14 pkt. Wszyscy w 6 startach. Przy Przedpełskim można nawet powiedzieć o zaskakująco dobrej postawie, bo ostatnimi czasy dwucyfrówki raczej mu się nie zdarzały.