Skip to main content

Przedostatnia kolejka fazy zasadniczej w PGE Ekstralidze upłynęła pod znakiem emocji na torze trochę w cieniu transferowych spekulacji. My jednak skupiamy się tylko na tym, co działo się w Ostrowie, Wrocławiu, Gorzowie i Częstochowie. Wydarzeniem weekendu było na pewno zwycięstwo Włókniarza z niepokonanym dotąd Motorem!

Ostrovia Ostrów Wielkopolski – Apator Toruń 43:47
Zdegradowany już beniaminek z Ostrowa był bliski zdobycia pierwszych punktów. Tak nisko ostrowianie jeszcze nie przegrali. Przed ostatnią gonitwą Apator prowadził różnicą zaledwie dwóch punktów i wciąż kwestia dwóch meczowych punktów pozostawała otwarta. Ale Patryk Dudek nie dał ciała – przywiózł trójkę, a jadący z nim w parze Jack Holder dowiózł jedynkę. Skończyło się więc na strachu – z perspektywy Aniołów patrząc i na rozbudzonych, ale niezaspokojonych apetytach – z perspektywy gospodarzy.

Punkty? W Ostrovii świetnie jechał Chris Holder – 14 oczek w 6 startach. Solidne punkty dołożyła jednak prawie cała formacja seniorów – Tomasz Gapiński 7+1, Oliver Berntzon 8+1 i Grzegorz Walasek 6+2. Słowa uznania także dla juniora, Jakuba Krawczyka, za 7 punktów w 4 startach. W zespole z Torunia czwórka seniorów z Grand Prix jeździła po 6 razy. Dudek zdobył 14+2, młodszy z braci Holderów 13+1. Słabiej spisał się Paweł Przedpełski – 7+2 oraz Robert Lambert 8+2.

Sparta Wrocław – GKM Grudziądz 66:24
Sparta Wrocław już zeszłotygodniową wygraną z Unią Leszno zasygnalizowała zwyżkę formy (szczególnie Tai Woffinden) i przede wszystkim praktycznie zaklepała sobie udział w playoffach. W piątek wątpliwości zostały rozwiany, bowiem wrocławianie zmiażdżyli wręcz GKM Grudziądz. Nawet nie ma się nad czym rozwodzić – Norbert Krakowiak to jedyny żużlowiec GKM-u w tym meczu, który wygrał indywidualnie bieg – ale tylko raz. Był to bieg nr 6 i jedyne biegowe zwycięstwo (4:2) gości.

Woffinden z czystym kompletem – 18 pkt w 6 startach. Anglik w takiej formie może być kluczowym atutem mistrzów Polski w meczach play-off. Płatny komplet (15+3) wykręcili również Dan Bewley i Gleb Czugunow. 13+4 na koncie Janowskiego, który we wspomnianym szóstym biegu przyjechał za plecami Krakowiaka. Wspomnieliśmy o trójkach w ekipie z Grudziądza, ale jeszcze lepiej beznadzieję tego występu podkreśli fakt, że ponadto udało się przywieźć raptem trzy drugie miejsca (raz Przemysław Pawlicki, raz Kacper Pludra i raz Krakowiak).

Stal Gorzów – Unia Leszno 47:43
Niedzielne mecze w tym sezonie trzymają w napięciu dużo bardziej niż piątkowe i nie inaczej było w 13. kolejce. Pojedynek Stali Gorzów z Unią Leszno rozstrzygał się w 15. biegu. Na tablicy wyników było +2 dla gospodarzy, a w dwumeczu remis. Decydował sie więc nie tylko wynik spotkania na Jancarzu, ale też punkt bonusowy. Ze startu kapitalnie wyszli gospodarze i publiczność w Gorzowie mogła fetować. Wprawdzie Janusz Kołodziej na dystansie poradził sobie z Andersem Thomsenem, ale do Bartosza Zmarzlika nie miał podjazdu. 4:2 dla gospodarzy, którzy zgarnęli trzy punkty i zepchnęli Unię Leszno na 6. miejsce. Ta lokata oznaczałaby dla Byków konieczność rywalizacji z Motorem Lublin w ćwierćfinale, czyli nic przyjemnego.

Zwycięstwo gorzowian tym cenniejsze, że odniesione bez pomocy Martina Vaculika. Słowak w swoim pierwszym biegu zaliczył zerówkę, a w drugim wpadł rozpędzony w Jaimsona Lidseya. Australijczyk uciekał przed goniącym go Vaculikiem, ale postawiło go w poprzek. Będący tuż za nim zawodnik Stali nie zdołał już zrobić nic. Doszło do potwornie wyglądającej kraksy. Winny Lidsey wyszedł z tego cało, ale Vaculik niestety uszkodził łopatkę i ma speedway z głowy na parę tygodni.

Pod nieobecność Vaculika gaz trzymali pozostali seniorzy – Zmarzlik przegrał tylko raz, w swoim pierwszym biegu, gdy dał się pokonać Kołodziejowi. Potem już cztery trójki. Szymon Woźniak zdobył 10 punktów, a Thomsen 10+2. Po 10 pkt przywieźli także Jason Doyle i Kołodziej w szeregach gości – ten drugi dodatkowo z jednym bonusem.

Włókniarz Częstochowa – Motor Lublin 49:41
Trudno nie odnieść wrażenia, że na to czekała cała żużlowa Polska. Niemal cała, bo na pewno nie kibice z Lublina, którzy przez 12 kolejek mogli chodzić z dumnie uniesionymi głowami. Motor jednak znalazł pogromcę i to takiego, który zgarnął bonus! A zatem kwestia ewentualnego mistrzostwa Polski powinna być bardzo interesująca, szczególnie gdyby w finale doszło do starcia Lwów z Koziołkami.

W Częstochowie od początku było blisko remisu. Pierwszych pięć biegów kończyło się wynikiem 3:3. W biegu nr 6 para gości wygrała podwójnie, ale częstochowianie odpowiedzieli dwoma 4:2 i znów był remis. W 9. biegu to lublinianie wygrali  4:2 i po raz ostatni byli na prowadzeniu. Włókniarz wygrał ten mecz dzięki znakomitej końcówce.

W biegu 13 przy stanie remisowym para Bartosz Smektała – Fredrik Lindgren przywiozła podwójne zwycięstwo nad duetem Mikkel Michelsen – Jarosław Hampel. Trochę to zaskakujące, bo Michelsen do tego momentu spisywał się świetnie, a Lindgren jechał z bardzo niekorzystnego pola pod płotem. A jednak! Motor mógł wyprowadzić srogi rewanż w 14. biegu. Dominik Kubera i Hampel prowadzili podwójnie z Leonem Madsenem i Smektałą. Duńczyk, który do tej pory nie miał jeszcze w tym meczu trójki, a miał za to na koncie porażkę z lubelskim juniorem, Mateuszem Cierniakiem, wspiął się jednak na wyżyny swojego kunsztu. Łatwo poradził sobie z Hampelem, a na ostatnim wirażu mocnym atakiem przestraszył Kuberę, który po raz kolejny stracił pozycję na trasie. 3:3 oznaczało, że porażka Motoru jest już bardzo blisko. W meczu mieliśmy za to remis, więc obie strony miały, o co walczyć. Lwy okazały się jednak lepsze na swoim torze. Kacper Woryna w parze z Lindgrenem wygrali podwójnie, choć na pierwszym łuku cała czwórka jechała prawie równo i każde rozstrzygnięcie było jeszcze możliwe. Gospodarze obrali jednak właściwe ścieżki i ku radości kilkunastu tysięcy fanów przywieźli 5:1 i zgarnęli trzy punkty! Ponad 2 tysiące kibiców z Lublina tym razem musiało wracać z nosami na kwintę. Motor przegrał po raz pierwszy i choć niczego nie zmieni to w tabeli rundy zasadniczej, to jednak na szkle pojawiła się duża rysa. Czyżby to Włókniarz miał być faworytem do złota?

Jeśli tak będzie jeździł Lindgren, który podobno jest na wylocie z Częstochowy (ma zrobić miejsce rzekomo dogadanemu Michelsenowi) to kto wie. Szwed przywiózł 11+2 pkt. Taki sam dorobek wykręcił Woryna. W zespole Motoru o dwucyfrówkę pokusił się jedynie Michelsen – 12 pkt. Jednak w 13. i 15. biegu przyjeżdżał trzeci, za plecami dwójki rywali. Kapitan, który w najważniejszych momentach tego sezonu zawsze dawał radę, tym razem trochę zawiódł, choć i tak był najlepiej punktującym zawodnikiem Motoru. Fani z Lublina mogą cieszyć się zwyżki formy Maksyma Drabika, ale niepokojący zjazd notują juniorzy, a zwłaszcza Wiktor Lampart.

Related Articles