Za nami pierwsze półfinały PGE Ekstraligi. Motor Lublin rozbił na wyjeździe Włókniarz Częstochowa, a Sparta Wrocław zremisowała na Motoarenie z Apatorem. Powszechnie oczekiwany finał pomiędzy ekipami z Lublina i Wrocławia zbliża się wielkimi krokami.
Włókniarz Częstochowa – Motor Lublin 36:54
Można było zakładać, że Motor, jako faworyt tego dwumeczu, wygra w Częstochowie, ale rozmiary tej wygranej są szokujące i dla fanów Lwów wstrząsające. Od samego początku Koziołki grały istny koncert na torze pod Jasną Górą, nie zostawiając większych złudzeń żużlowcom Lecha Kędziory. Zresztą, dość powiedzieć, że w ekipie Włókniarza jako jedyny biegi wygrywał Leon Madsen – zrobił to czterokrotnie. I tylko Duńczyk nie rozczarował – 16 punktów w 6 startach to świetny wynik. Przyzwoicie, choć na pewno poniżej oczekiwań, pojechał jeszcze Mikkel Michelsen. Były żużlowiec Motoru uzbierał 9 pkt w 6 próbach. Koszmarnie pojechali pozostali seniorzy gospodarzy – Maksym Drabik (4+1), Kacper Woryna (0) i Jakub Miśkowiak (3). Juniorzy dorzucili do spółki 4 punkty. To naprawdę kompromitujące rezultaty. Szczególnie zawiódł Drabik, który przecież był jednym z liderów Włókniarza, a w sobotni wieczór jeździł po 50-60 metrów za rywalami.
W drużynie mistrzów Polski pochwalić można w sumie wszystkich, a trzeba pamiętać, że Koziołki nadal jadą osłabione, bez kontuzjowanego Jacka Holdera. Na szczególne słowa uznania zasłużył znów Jarosław Hampel, który od kilku tygodni jest klasą sam dla siebie. W sobotę „Mały” wykręcił 13+1 pkt. Znów był szybki nie tylko na starcie, ale też szalał na dystansie, co w rundzie zasadniczej sezonu zdarzało się naprawdę sporadycznie. Ciekawe, czy rzutem na taśmę Hampel uratuje miejsce w Motorze na sezon 2024 czy karty są już rozdane. Czterech seniorów Motoru wykręciło w tym meczu dwucyfrówki, kolejne 10 pkt do spółki uzbierali juniorzy. Ten dwumecz jest już rzecz jasna pozamiatany, a w Lublinie obejrzymy dobijanie „Lwów” przez „Koziołki”.
W niedzielnym magazynie PGE Ekstraligi obejrzeliśmy bardzo ciekawe kulisy tego półfinału, obrazujące tarcia w drużynie Włókniarza. Poszło o rezerwę taktyczną, gdy Lech Kędziora w ostatniej chwili zmienił zdanie i cofnął Leona Madsena, dając jeszcze jedną szansę zarzekającemu się, że teraz pojedzie lepiej Kacprowi Worynie. Madsen wściekł się, zwłaszcza, że potem musiał jechać trzy biegi z rzędu. Ciekawy materiał Canal+, pokazujący, że we Włókniarzu katastrofa była wielopoziomowa.
Apator Toruń – Sparta Wrocław 45:45
Więcej sportowych emocji przyniósł niedzielny półfinał. Początek meczu wyraźnie należał do gości. Po kilku remisach, wrocławianie wysforowali się na ośmiopunktowe prowadzenie. Apator zaczął jednak odrabiać straty. Publiczność na Motoarenie miała coraz większe powody do radości. Po 11. biegu na tablicy wyników był remis, po 12. biegu obejrzeliśmy pierwsze prowadzenie gospodarzy, a w 13. biegu zostało ono powiększone do czterech punktów. Wyglądało na to, że coraz lepiej radzący sobie torunianie jeszcze powiększą przewagę w biegach nominowanych, bo nawet Wiktor Lampart jechał przyzwoicie i wreszcie zdobył pierwszą od dawna trójkę na Motoarenie. Również Paweł Przedpełski po dwóch nieudanych startach i zerówkach, przełamał się i wygrał. Jednak właśnie ci dwaj żużlowcy w parze w 14. biegu rozczarowali. Przegrali z parą wrocławian, którą stanowili Dan Bewley i… Bartłomiej Kowalski. Junior wszedł do tego wyścigu kuchennymi drzwiami – zastąpił Piotra Pawlickiego, który dotknął taśmy. Co ciekawe, w 15. biegu sytuacja się powtórzyła. Tym razem sprowokowany przez „czołgającego się” rywala Artiom Łaguta wpakował się w taśmę. Znów zastąpił go Kowalski i znów zapunktował – tym razem jednak bieg zakończył się wynikiem 3:3, bo niepokonany tego dnia Emil Sajfutdinow bezdyskusyjnie wygrał i skończył mecz z dorobkiem 18 pkt. Gdyby dostał większe wsparcie od kolegów, choćby Roberta Lamberta, o Patryku Dudku nie wspominając, to Apator miałby dużo większe szanse na sukces.
Remis nie przekreśla oczywiście szans Aniołów, ale nie ma się co oszukiwać – we Wrocławiu najprawdopodobniej wygrają gospodarze, a Apator pojedzie o 3. miejsce z Włókniarzem. Jednak tutaj w rewanżu możemy jeszcze liczyć na jakiekolwiek emocje, szczególnie jeśli torunianie pojadą w stolicy Dolnego Śląska tak ambitnie jak ostatnio w Lublinie.