Skip to main content

Jeśli ktoś mocno nastawiał się na trzy niedzielne ćwierćfinały Ekstraligi, rozgrywane równocześnie, to ostatecznie mógł się czuć rozczarowany. Z dużej chmury spadł mały deszcz. Gospodarze wygrali dość pewnie, a prognozowane od początku pary półfinałowe stały się rzeczywistością. Oznacza to również odpadnięcie Sparty Wrocław i Unii Leszno, czyli dwóch drużyn, które sięgnęły po ostatnich pięć tytułów Drużynowego Mistrza Polski.

Motor Lublin – Unia Leszno 51:39
Początek meczu był emocjonujący, a goście dość niespodziewanie trzymali wynik. Gdy przyjechali do Lublina w rundzie zasadniczej, po sprawie było od razu. Tutaj jednak Byki po ośmiu biegach prowadzili 25:23! Kapitalnie spisywał się David Bellego, który po trzech startach miał na koncie płatny komplet. Druga faza zawodów to już popis wicemistrzów kraju. Od tego momentu Motor zdobył 28 punktów, przy zaledwie 14 Unii. Tym samym lublinianie wygrali 51:39 i okazali się najlepszym z ćwierćfinalistów. Awans do półfinału tak naprawdę nie był zagrożony nawet przez moment.

Punktowo w ekipie Koziołków bez niespodzianki – błyszczeli Jarosław Hampel (14+1 pkt w 6 startach), Dominik Kubera (12 pkt w 6 startach) i Mikkel Michelsen (12+1 pkt w 6 startach). Zawiódł Maksym Drabik, znów słabiej pojechali również juniorzy. Z kolei w ekipie leszczyńskich Byków na słowa wyróżnienia też niemal tradycyjnie zasłużył Janusz Kołodziej (10+1 pkt). Punkty dorzucali wszyscy poza Hubertem Jabłońskim, ale na pewno dużo więcej można był oczekiwać od Piotra Pawlickiego, który w pożegnalnym meczu w barwach Unii zdobył 6 punktów i bonus. Tylko cztery razy na tor wyjechał Jason Doyle, gromadząc marne 5 oczek – jak na byłego mistrza świata również słabo.

Włókniarz Częstochowa – Sparta Wrocław 52:38
Wrocławianie przegrali tydzień temu na własnym torze i postawili się pod ścianą. Rewanż niespodzianki nie przyniósł. Od początku zarysowała się przewaga gospodarzy, którą dość sukcesywnie powiększali. Zdarzały się biegi, w których goście potrafili się odgryźć, ale raczej sporadycznie. Zresztą, trudno liczyć na sukces, gdy zawodzą liderzy. Maciej Janowski pojawił się na torze sześć razy, nie zdobył żadnej trójki i uzbierał łącznie 8 punktów. Jeszcze gorzej pojechał Tai Woffinden – 5+3 pkt w 7 startach. To dość znamienne, że wynik mistrzów Polski „wisiał” na Dan Bewley’u (13 pkt w 7 startach) i juniorze Bartłomieju Kowalskim, który pojechał „życiówkę” – 11 pkt w 6 startach.

Po stronie Włókniarza wszystko raczej w normie. Znów znakomity był Kacper Woryna, który zanotował płatny komplet. Dwucyfrowe zdobycze przywieźli też Leon Madsen (13 pkt) i Fredrik Lindgren (11 pkt). Na słowa uznania zasłużył też Jakub Miśkowiak, zdobywca 9 pkt.

Stal Gorzów – Apator Toruń 51:39
Wszyscy sądzili, że Apator zmiażdży osłabioną Stal Gorzów na Motoarenie, a tymczasem skończyło się skromnym 46:44, wywalczonym dosłownie rzutem na taśmę. Okazało się to jednak zwycięstwo na wagę półfinału, bowiem torunianie jako jedyni z przegranych w ćwierćfinałowych dwumeczach mieli na koncie dwa duże meczowe punkty. To zaś dało im status szczęśliwych przegranych i przepustkę do półfinału.

Rewanż w Gorzowie toczył się pod dyktando gospodarzy. Do składu wrócili Martin Vaculik i Oskar Paluch i odbiło się to na jakości drużyny Stanisława Chomskiego. Vaculik tylko raz przegrał z rywalem i zanotował finalnie 15+2 pkt w 6 startach. Jeszcze lepszy był Bartosz Zmarzlik, który po prostu wygrał wszystkie 6 biegów. Wygrywał je bezapelacyjnie, w fenomenalnym stylu. Na swoim solidnym poziomie punktował też Szymon Woźniak (8+1 pkt w 6 startach). To w zupełności wystarczyło do pokonania Aniołów. W toruńskiej ekipie zawiedli przede wszystkim Patryk Dudek (5+2 pkt) i Paweł Przedpełski (5 pkt).

Niby torunianie mogą się cieszyć, bo powalczą o medale, ale ich los w dwumeczu z Motorem Lublin wydaje się być przesądzony. Z kolei rywalizacja Stali z Włókniarzem Częstochowa o finał zapowiada się pasjonująco, zwłaszcza, że w zespole z Gorzowa do zdrowia wrócili Vaculik i Paluch, a za Andersa Thomsena można stosować „zetzetkę”.

Półfinały już w najbliższy piątek, a rewanże od razu w niedzielę. Zatem za tydzień będziemy już znali skład finałów i meczów o 3. miejsce.

Related Articles