Po raz kolejny niedziela z PGE Ekstraligą okazała się znacznie ciekawsza niż piątek. W piątkowy wieczór w Lesznie Motor dość pewnie pokonał Unię i praktycznie jedną nogą jest w półfinale. Niedzielne mecze rozstrzygały się w ostatnich wyścigach i przyniosły fanom na trybunach mnóstwo emocji.
Unia Leszno – Motor Lublin 41:49
Fani Motoru Lublin, którzy dość licznie pojawili się na stadionie im. Alfreda Smoczyka mogli mieć dwojakie przemyślenia. Z jednej strony pewne zwycięstwo i niemal pewny awans do półfinału, a z drugiej lekki niedosyt, bo w połowie meczu rozmiary prowadzenia Koziołków były jeszcze większe – nawet 14 oczek. Gospodarze nieco zniwelowali tę stratę, ale wciąż są w bardzo trudnej sytuacji. Ciężko liczyć na wygraną w Lublinie. Ciężko też liczyć na status lucky losera. Wszystko wskazuje na to, że Byki odpadną.
Trudno liczyć na awans, gdy na poziomie 6+2 pkt punktuje Jason Doyle, a David Bellego i Jaimon Lidsey do kupy robią 5 punktów. Cichym bohaterem Unii został Damian Ratajczak. Junior pokazał duży talent i przywiózł aż 9+1 pkt. Więcej niż para lubelska, bo Wiktor Lampart znów zawiódł, nie dowożąc nawet prowadzenia 5:1 w biegu juniorskim. Cztery oczka Mateusza Cierniaka to także bez rewelacji. Wynik w Motorze trzymali jednak ci, od których można tego oczekiwać, czyli seniorzy. Nie zawiódł żaden z nich, choć po raz pierwszy w sezonie każdy z Koziołków przywiózł choć jedno zero. Jednak z drugiej strony aż 11 z 15 biegów indywidualnie wygrywali lublinianie, a to przepaść w meczu wyjazdowym. Najlepszy był Dominik Kubera, który w 6 startach uzbierał 13+1 pkt.
Apator Toruń – Stal Gorzów 46:44
Przed meczem w Toruniu wydawało się, że gorzowianie nie mają nawet specjalnie po co jechać na Motoarenę. Wciąż kontuzjowani są Oskar Paluch i Martin Vaculik, a jakby tego było mało w sobotnim Grand Prix Challenge złamania nogi doznał Anders Thomsen. Z takimi osłabieniami liczyć na korzystny rezultat? To już wyższy poziom fantazjowania. Tymczasem… W ostatnim biegu tego meczu Patryk Dudek po epickim boju objechał Bartosza Zmarzlika na trasie, dzięki czemu Apator w ogóle wygrał ten mecz najskromniejsza możliwą różnicą! Mecz miał przedziwny przebieg. Wszyscy spodziewali się systematycznie powiększanej przez Apator przewagi, a tymczasem wszystko mogło skończyć się zwycięstwem gości, gdyby Zmarzlik i Woźniak pojechali lepiej w ostatnim biegu.
Ale pretensji to nikt w Gorzowie nikt mieć nie może. Dwukrotny mistrz świata startując siedmiokrotnie przywiózł aż 19 punktów, a Woźniak dorzucił 8+1 w 6 startach. Dobrze pojechał też Patrick Hansen – 9 pkt w 6 startach. Cenne punkty dorzucał Wiktor Jasiński – 5+2 w 6 startach. Gospodarze niby wygrali, ale radości w szeregach Aniołów być nie może. Najbardziej zawiódł Jack Holder, który uciułał 5+2 pkt, a w jednym z wyścigów nie zdążył wyjechać na tor i przekroczył 2 minuty! Po tym „numerze” nie został powołany do wyścigu nominowanego, a zastąpił go junior, Krzysztof Lewandowski.
Sparta Wrocław – Włókniarz Częstochowa 44:46
We Wrocławiu od soboty padał rzęsisty deszcz i mecz wisiał na włosku. Jednak w niedzielę aura w końcu nieco się poprawiła, a plandeka na torze zrobiła swoje – zawody rozegrano. I bardzo dobrze, bo był to kawał dobrego speedway’a i walka do ostatniego biegu. Włókniarz, który jest uznawany za głównego kontrkandydata Motoru do zdobycia mistrzostwa, chciał załatwić sprawę już na Stadionie Olimpijskim. I poniekąd się udało, bo wygrana we Wrocławiu to już dużo, choć była to jednak wygrana najmniejsza z możliwych. Przed nominowanymi Lwy prowadziły różnicą sześciu oczek, ale w 14. biegu para Maciej Janowski – Dan Bewley wygrała podwójnie. W ostatnim biegu popularny Magic znów był pod taśmą – tym razem w parze z Taiem Woffindenem. Gdyby znów to Sparta wygrała 5:1, wygrałaby też cały mecz. Ale od startu do mety na pierwszym miejscu mknął Kacper Woryna, który nie traci swojej świetnej formy. Zanosiło się nawet na podwójne prowadzenie gości, jednak Leon Madsen popełnił błąd na samym początku i dał się wyprzedzić wrocławianom. Kąsał do końca, ale skończyło się 3:3, a co za tym idzie 44:46.
Punkty? W Sparcie dość klasycznie – Maciej Janowski 15+1 pkt w 7 startach, Tai Woffinden 9+5 pkt w 6 startach, Dan Bewley 13 pkt w 6 startach. Rozczarował Gleb Czugunow, który uzbierał raptem 5 oczek. W zespole Włókniarza jako jedyny dwucyfrówkę zdobył wywołany już Woryna – 12+2. Nie zawiódł jednak praktycznie nikt, z wyjątkiem Jonasa Jeppesena, który niemal tradycyjnie zakończył ściganie po swoim pierwszym wyścigu, w którym dojechał do mety jako ostatni. Potem zastępowali go juniorzy.
Rewanżowe spotkania w niedzielę o 19:15. Wszystkie jednocześnie. Będzie się działo!