Praga to obowiązkowy punkt w kalendarzu cyklu Speedway Grand Prix. Zawody na słynnej Markecie odbywają się tutaj nieprzerwanie od 1997 roku. Tegoroczne już w najbliższą sobotę.
Praga była jednym z nielicznych miast spoza Polski, które organizowały żużlowe Grand Prix nawet w okresie pandemicznym. W 2020 i 2021 roku w stolicy Czech odbywały się podwójne turnieje (piątek/sobota). W 2020 dwukrotnie triumfował Bartosz Zmarzlik, a rok później pierwsze zawody padły łupem Macieja Janowskiego, a drugie Artioma Łaguty. Kto zdobędzie Pragę w sobotni wieczór?
By znaleźć faworytów udajemy się do czołówki klasyfikacji generalnej cyklu. Liderem jest Bartosz Zmarzlik (32 pkt), który wygrał na inaugurację w Gorican, ale w Warszawie nie poszło mu już tak dobrze. Dwukrotny mistrz świata odpadł w półfinale. Stolica nie została odczarowana. Po raz kolejny po zakończeniu zawodów na Stadionie Narodowym nie został odegrany Mazurek Dąbrowskiego, bowiem po raz kolejny zwycięzcą nie był Polak. Wygrał dość niespodziewanie Max Fricke, przed Leonem Madsenem i Fredrikiem Lindgrenem.
To właśnie wspomniany Madsen jest wiceliderem cyklu. Tyle samo punktów (30) ma Mikkel Michelsen, który jako jedyny pojechał w finale w obu dotychczasowych eliminacjach. Punkt za duńską koalicją znajduje się drugi z Polaków, Maciej Janowski. „Magic” chciałby wreszcie przestać być tym „drugim”, ale rokrocznie kończy się na marzeniach. Już cztery razy Janowski kończył rywalizację w Speedway Grand Prix na 4. miejscu – tak było w latach 2017, 2018, 2020 i 2021. Szczególnie bolesny był zeszłoroczny cykl, bo Janowski rozpoczął go znakomicie – od zwycięstwa i dwóch drugich miejsc. Wydawało się, że medal jest pewny, a i złoto nie będzie zaskoczeniem. W kolejnych sześciu imprezach Janowski spisywał się słabiej, a w niektórych po prostu fatalnie, dopisując sobie do klasyfikacji generalnej np. 2 punkty (sic). Niezły finisz niczego już nie zmienił i Janowski, choć wygrywał w Pradze na początku, to na koniec w Toruniu tylko patrzył sobie na Łagutę, Zmarzlika i Sajfutdinowa, stojących na podium.
Mocny w Pradze może być klubowy kolega Janowskiego, Tai Woffinden. Trzykrotny mistrz świata sezon rozpoczął kiepsko. W Gorican zdobył raptem 4 punkty. Lepiej było w Warszawie, ale 10 oczek to także za mało, by zadowolić takiego asa. Woffinden w Pradze wygrywał już trzykrotnie, a w finałowym wyścigu pojawiał się aż 7 razy! Jeśli w tym roku chce się liczyć w walce o medale, Marketa znów musi być dla niego szczęśliwa. Podobny nastrój musi zresztą panować w obozie Jasona Doyle’a. On także jest przecież byłym mistrzem świata, on także wygrywał w Pradze, a start sezonu 2022 ma zwyczajnie słaby. Uzbierał tylko punkt więcej niż „Tajski”.
Póki co zawodzą dwaj pozostali Polacy w cyklu – Patryk Dudek i Paweł Przedpełski. W obu eliminacjach uzbierali łącznie po 10 punktów i znajdują się na dole „generalki”, u boku Jacka Holdera czy Martina Vaculika. Z rozgrywek PGE Ekstraligi dobrze znamy jednak potencjał obu panów, więc nie zdziwimy się, jeśli wreszcie odpalą.
Zaskoczeniem byłby na pewno dobry występ jadącego z dziką kartą Jana Kvecha. To młody, 20-letni żużlowiec, który jak do tej pory nie odnosił żadnych istotnych sukcesów na arenie międzynarodowej, więc najpewniej będzie dostarczycielem punktów. Rok temu Kvech jadąc z „dzikusem” zajmował 13. i 14. miejsce