Skip to main content

W sobotę odbędzie się kolejna runda cyklu Grand Prix – tym razem w Gorzowie. W piątek i niedzielę otoczą ją mecze 10. kolejki PGE Ekstraligi. Przed nami ciekawa runda spotkań. Mecz na dole, derby i dwa niedzielne hity.

Piątek, 18:00 Ostrovia – Sparta Wrocław
Wrocławianie już w pełnym składzie. Wraca Gleb Czugunow, bez którego nie było szans na pozytywny wynik w Gorzowie. Wstydu też nie było, ale umówmy się – w trójkę raczej nie ma szans żaden zespół w Ekstralidze zrobić dobrego wyniku na wyjeździe. Teraz jest kwartet zawodników, ale czy wszyscy odpalą? To już inna kwestia. W Gorzowie znowu z najgorszej strony pokazał się Tai Woffinden. Jedna trójka i aż trzy zera, a łącznie ledwie 7pkt w siedmiu biegach. Kompromitujący występ Anglika, który w ostatnich tygodniach jest raczej hamulcowym zespołu, aniżeli jego liderem. 7+3 w wykonaniu Bartłomieja Kowalskiego wygląda już kompletnie inaczej. Jedynie Dan Bewley i Maciej Janowski nie zawodzą w perspektywie całego sezonu. To zdecydowanie za mało. W tym momencie wrocławianie mogą mieć kłopot, by wejść nawet do fazy play-off. Dlatego wygrana za trzy punkty w Ostrowie będzie ich obowiązkiem, bez względu na wszystko.

Ostrowianie mają jeszcze pięć, a tak naprawdę trzy domowe szansę, na jakiekolwiek punkty w tym sezonie. Beniaminek totalnie odstaje, co niestety w każdy weekend jest potwierdzane. Przed tygodniem nie byli w stanie nawet zdobyć 40pkt w Lublinie, gdy Motor jechał bez Michelsena, a swoje szansę dostał nawet Mateusz Tudzież. To chyba najlepiej pokazuje siłę drużyny z Wielkopolski. Jedynie, co mogło ich cieszyć po tamtym spotkaniu, to postawa Sebastiana Szostaka czy Grzegorza Walaska. Reszta praktycznie do zapomnienia, bo dobra jazda Chrisa Holdera to już standard.

Nadal ostrowianie nie w pełnym składzie. Kontuzjowany jest Matias Nielsen. Jego miejsce zajmie zatem inny Duńczyk Tim Soerensen. Zapewne ustawiony pod ósemką, skąd będzie zastępował awizowanego w składzie Kacpra Grzelaka. Da to nieco większe możliwości taktyczne trenerowi Mariuszowi Staszewskiemu. Czy przełoży się na punkty? Małe na to szansę. Wydaje się, że jeśli teraz Ostrovia nie wykorzysta słabej formy Sparty, to już w tym sezonie nie zapunktuje!

Piątek, 20:30 Apator Toruń – GKM Grudziądz
Na początku maja Apator rzutem na taśmę wygrał w Grudziądziu. Może się to okazać bardzo ważne w kontekście fazy play-off. Nieoczekiwanie torunianie mają trochę kłopotów z punktowaniem. Wygrana w Grudziądzu była cenna, podobnie jak ich szczęście w kontekście meczu z Unią Leszno. Byki przyjechały bez dwóch podstawowych zawodników, więc Anioły mogły zgarnąć za pół darmo trzy punkty i uciec z przedostatniej pozycji. Na pewno jednak w Toruniu mają o czym myśleć. Jack Holder niby zgarnął ostatnio 9pkt, ale nadal zbyt często przyjeżdża ostatni. Paweł Przedpełski też nie jest pewniakiem. Na dzisiaj zdecydowanymi liderami są Robert Lambert i Patryk Dudek, który przed chwilą obchodził 30. urodziny. Warto dodać, że tym razem torunianie jadą przed Grand Prix, więc kwartet zawodników nie będzie zmęczony po turnieju, a tuż przed nim. To może być ważna informacja w kontekście meczu derbowego.

Grudziądzanie po kontuzji Nickiego Pedersena byli skazywani na zakończenie rywalizacji o play-offy. Tymczasem wygrana nad Włókniarzem daje im nadzieje. Tym bardziej że w zanadrzu będą jeszcze 3pkt za mecz z Ostrovią. Lekko jednak nie będzie, bo poza tym czeka ich domowy mecz z Motorem oraz trzy wyjazdy. Te zaczynają już dzisiaj od derbowego spotkania w Toruniu. Z czym jadą? Przede wszystkim z dobrą dyspozycją Norberta Krakowiaka. Przed tygodniem 17pkt zrobiło ogromne wrażenie na całej żużlowej Polsce. Tyle że w środku tygodnia Krakowiak brał udział w upadku podczas meczu Ekstraligi U24 w Lesznie. Badania nie wykazały złamań, ale na pewno poobijany może prezentować się nieco gorzej.

Na kogo jeszcze mogą liczyć grudziądzanie? Na pewno na Kacpra Pludrę. Junior pochodzący z Leszna znowu dał punkty meczowe w 14. biegu. Trzeba przyznać, że robi kapitalną robotę ten chłopak, który przed tygodniem wykręcił 7+2 i w tym momencie jest szóstym juniorem ligi, z widokami na wyprzedzenie w klasyfikacji np. Jakuba Miśkowiaka! Coraz lepiej radzi sobie także Fredrik Jakobsen, który pokazuje swój potencjał. Krzysztof Kasprzak lepiej radzi sobie poza domem, co może być przydatne w dzisiejszym meczu. Ważna kwestia to Przemysław Pawlicki. Bardzo różnie się prezentuje na torze i największym kłopotem jest rozchwiana dyspozycja. Potrafi w trakcie jednych zawodów wygrać efektownie wyścig, a potem zaliczyć ośmieszające go zero. Tak było tydzień temu. Wygrał na inauguracje z Madsenem i Lindgrenem, a kilkanaście minut później przyjechał za Jeppesenem. Warto jednak dodać, że to mógł być efekt upadku w Szwecji, gdy poobijał mocno bark. Ból doskwierał wcześniej i teraz, jednak po czwartkowym treningu w Łodzi, zdecydował się ponownie na występ i pomoc zespołowi w meczu.

Niedziela, 16:30 Unia Leszno – Motor Lublin
Przed tygodniem oba zespoły musiały sobie radzić bez swoich liderów. Traf chciał, że Unia Leszno pojechała do Torunia, a Motor miał u siebie Ostrovię. Było zatem jasne, że Byki raczej z Grodu Kopernika nie wywiozą nawet punktu. Długo jednak walczyli o bonusa. Niestety, fatalny dzień miał David Bellego. Gdyby Francuz wsparł australijski duet Doyle – Lidsey, wówczas mogliby pomyśleć o sensacyjnym punkcie. A tak bez dwóch zawodników w składzie, szans nie było na cokolwiek.

Teraz Janusz Kołodziej wraca i to będzie kluczowe dla leszczynian. Unia z pewnością zechce się zrewanżować za lanie z pierwszego meczu. Wtedy wszyscy oczekiwali hitu w Lublinie, w końcu jechał lider z wiceliderem. Motor jednak od początku po prostu zmiażdżył rywala, nie dając mu najmniejszych szans. Tyle że teraz rywalizacja przenosi się do Wielkopolski.

Tutaj już tak lekko nie będzie. Ostatnimi czasy kłopoty przeżywa Maksym Drabik, a dodatkowo lubelscy juniorzy już tak nie błyszczą, jak na początku sezonu. Warto dodać, że w tygodniu juniorzy mieli okazje sprawdzić się w Lublinie. Podczas rundy 1/4 finału DMPJ lepsza okazała się Unia Leszno. Tutaj jednak górą był kolektyw i punkty całej czwórki, a nie tylko duetu ligowego. Podczas spotkania w Ekstralidze, nadal faworytem będzie duet Lampart i Cierniak, jednak jak pokazali juniorzy innego wielkopolskiego klubu, można ich objechać.

Lublinianie już w pełnym składzie. Co prawda Mikkel Michelsen odpuścił środowy finał indywidualnych mistrzostw Danii, to na sobotnie Grand Prix oraz niedzielny mecz ma być gotowy i ponownie wesprzeć Motor w walce o ligowe punkty. Nie wiadomo, jak będzie wyglądał na motocyklu, ale można się spodziewać kolejnej dwucyfrówki ze strony duńskiego lidera.

Niedziela, 19:15 Włókniarz Częstochowa – Stal Gorzów
Bardzo ciekawie zapowiada się spotkanie pod Jasną Górą. Goście w przypadku wygranej oraz triumfu Motoru w Lesznie, w zasadzie będą mieli otwartą drogę do drugiego miejsca po fazie zasadniczej. Może to nie jest wielka stawka, jednak można sobie nieco ułatwić drogę w samych play-offach, unikając mocniejszych rywali na start.

Gorzowianie przed tygodniem nie mieli kłopotów z objechaniem Sparty Wrocław, mimo fatalnego dnia, jaki zaliczył Patrick Hansen. Duńczyk paradoksalnie znacznie lepiej radzi sobie poza domem. W Gorzowie średnia 1,00 pkt/bieg, a na wyjazdach 1,824! To może być dla niego nadzieja przed tym trudnym wyjazdem do Częstochowy. Jednak gorzowianie przede wszystkim muszą upatrywać swojej siły w kwartecie seniorów, który działa na Jancarzu już od jakiegoś czasu. Przed tygodniem Woźniak, Thomsen, Zmarzlik i Vaculik razem zdobyli 47 punktów! To właśnie jest ogromna moc zespołu. Thomsen pokazał, że po upadku z Mikkelem Michelsenem nie ma śladu. Niezły występ w lidze, a w tym tygodniu srebro w indywidualnych mistrzostwach Danii, tuż za Rasmusem Jensenem.

W Częstochowie prawie trzęsienie ziemi. Przed tygodniem Włókniarz po prostu się ośmieszył w Grudziądzu. Przyjechali najmocniejszym składem, tymczasem objechał ich GKM bez Nickiego Pedersena! To zagotowało krew wśród kibiców Lwów i trudno się dziwić. Znowu zawiedli Jeppeen, Lindgren czy Smektała. Madsen nie miał najlepszego dnia, jednak trudno mieć do niego pretensji. Wysoki poziom zaprezentował jedynie Kacper Woryna. To zdecydowanie za mało. Juniorzy? Mateusz Świdnicki poza domem jest totalnie bezzębny. Jeżeli przy Hansenie jest duży rozstrzał w średniej dom-wyjazd, to co powiedzieć o Świdnickim? 2,125 przy Olsztyńskiej i 0,786 na wyjazdach! Jakub Miśkowiak rozpoczął od dwóch trójek, a potem dwa zera, kompletnie zmieniając swoją jazdę. Krótko mówiąc kolejny raz te same kłopoty częstochowian.

U siebie w teorii powinno być lepiej, bowiem nie tylko Świdnicki ma lepsze statystyki domowe od wyjazdowych, ale każdy zawodnik. Tyle że teraz rywal będzie z najwyższej półki. Stal ma kim straszyć na wszystkich pozycjach i nawet przewagę juniorską częstochowian, będą w stanie zminimalizować, dzięki równej ekipie seniorskiej.

Related Articles