Wydawało się, że przed nami spokojna 9. kolejka PGE Ekstraligi. Tymczasem w kilka dni obejrzeliśmy prawdziwy wysyp kontuzji, który mocno namieszał w kontekście weekendowych meczów żużlowych.
Piątek, 18:00 Motor Lublin – Ostrovia
Lider jedzie z ostatnim zespołem. Niepokonani kontra drużyna, która jeszcze nie zdobyła punktu. Do meczu jeszcze trochę, a już wszystko jasne pod kątem wyniku. 20pkt zaliczki z pierwszego meczu oznacza, że szansę gości na jakiekolwiek punkty w tym meczu są niewielkie, mimo zawirowań u gospodarzy. Ostrowianie jadą do Lublina, jak na ścięcie. W tym momencie nie ma w zasadzie nadziei dla nich na utrzymanie się w lidze. Tracą sześć punktów do poprzedzającego ich zespołu i wiele wskazuje na to, że jeszcze przed lipcową przerwą poznamy oficjalnie pierwszego spadkowicza.
Warto dodać dwie kwestie. Wczoraj w upadku Gleba Czugunowa uczestniczył Matias Nielsen, który wycofał się z zawodów. Nieznany jest stan Duńczyka, ale ewentualna absencja oznaczałaby jazdę Tima Sorensena. Wczoraj także Jakub Krawczyk, w dość szczęśliwyc okolicznościach wygrał Brązowy Kask przerwany po trzech seriach startów.
Motor Lublin w minioną niedzielę był o krok od pierwszej porażki. Jednak w końcówce meczu we Wrocławiu obudził się Mikkel Michelsen, który z Jarosławem Hampelem uratowali wynik meczu. Bohaterem lublinian był jednak zdecydowanie Dominik Kubera, który fruwał po Olimpijskim. Wydawało się, że lublinianie przystąpią z ogromnym spokojem do piątkowego meczu. Jednak wypadek Andersa Thomsena i Mikkela Michelsena w lidze duńskiej burzy ten spokój. Występ lidera lublinian jest wykluczony. Ewentualna absencja nie powinna być jednak wielkim kłopotem, co pokazała sytuacja z Dominikiem Kuberą. To będzie idealna okazja na dodatkowe biegi dla juniorów, którym potrzebna jest jazda. Ich forma nie należy do najwyższych. Być może swoją szansę dostanie także Fraser Bowes. Lublinianie muszą jednak przede wszystkim zapewnić sobie komplet punktów w tym spotkaniu.
Piątek, 20:30 GKM Grudziądz – Włókniarz Częstochowa
Tutaj punkt bonusowy także jest jasny. Częstochowianie wygrali 65:25 w pierwszym meczu i są pewni zgarnięcia przynajmniej oczka w Grudziądzu. Jednak to nie będzie celem dla ekipy Lecha Kędziory. Nie ma wątpliwości, że po dobrym meczu z Apatorem, będą chcieli zgarnąć komplet punktów przy Hallera. Będą mieli ułatwienie w postaci braku Nickiego Pedersena po stronie gospodarzy. To już drugi mecz z GKM-em, gdy Włókniarz ma taki handicap. Na wysokości zadania muszą jednak stanąć liderzy CKM-u. O Leona Madsena można być spokojnym, pytanie, co z pozostałymi? Fredrik Lindgren, Kacper Woryna czy Bartosz Smektała potrafią jeździć niezwykle sinusoidalnie. Raz świetne wyścigi, raz fatalne. W trakcie meczu ich dyspozycja potrafi się kilkukrotnie zmieniać. Nadzieją na triumf jest dobra postawa juniorów. W ubiegłą niedzielę Mateusz Świdnicki pokazał się ze świetnej strony. Wtedy właśnie juniorzy zrobili różnicę – 12:1 przeciwko torunianom.
Teraz takiej różnicy nie będzie, bowiem GKM ma po swojej stronie Kacpra Pludrę. Jego imiennik Kacper Łobodziński nie jest tak skuteczny, ale też swoje punkty dorzuca. Jednak to Pludra coraz częściej bywa języczkiem u wagi. W klasyfikacji juniorów nadal wyżej jest duet z Lublina i Częstochowy, a także Bartłomiej Kowalski. Jednak wychowanek Unii Leszno jest na szóstym miejscu, czego nikt się nie spodziewał przed sezonem. Nikt się nie spodziewał także, że w 14. biegu w Lesznie wygra i na trasie minie Jasona Doyle’a. Wtedy zapewnił bonusa grudziądzanom, który i tak mogą żałować, że nie udało im się zgarnąć pełnej puli na Smoczyku. Warto dodać, że wspomniany Pludra potwierdził swoją formę w środku tygodnia, gdy zajął drugie miejsce w Srebrnym Kasku, dystansując wielu innych uznanych kolegów. Przed nim tylko rywal z najbliższego meczu – Jakub Miśkowiak. Pludra wygrał z nim w fazie zasadniczej, ale w wyścigu dodatkowym lepszy okazał się “Misiek”.
Przed tygodniem mecz położyli Przemysław Pawlicki i Norbert Krakowiak. Obaj zgarnęli jedynie po pięć punktów. Zwłaszcza dorobek tego pierwszego może boleć, skoro mówimy o wychowanku leszczyńskiego klubu. Pokonanie Lidseya, Ratajczaka i Bellego to jednak za mało, jak na zawodnika, który chciałby uchodzić za jednego z liderów zespołu. Teraz jednak wszyscy seniorzy muszą pojechać, podobnie jak w meczu z Unią Leszno u siebie. Wtedy każdy z nich zdobył przynajmniej 10pkt i nie było kłopotów z wygraną. Teraz poprzeczka może być zawieszona wyżej, ale grudziądzanie jak najbardziej są w stanie pokonać rywala spod Jasnej Góry.
Być może w piątkowy wieczór doczekamy się debiutu po stronie gospodarzy. GKM Grudziądz zdecydował się na zgłoszenie do ligi Duńczyka Emilia Breuma Ankersena. 20-latek może się wydawać anonimem, ale pokazuje się ze świetnej strony na torach Ekstraligi U24. W tym momencie legitymuje się średnią 2,297 i zajmuje 8. miejsce w lidze. Przed nim jedynie Timi Salonen, Tim Sorensen czy Keynan Rew spośród zawodników, którzy nie jeżdżą na co dzień w pierwszych zespołach.
Niedziela, 16:30 Stal Gorzów – Sparta Wrocław
Była kontuzja Szymona Woźniaka, teraz uraz Thomsena. Zawodnik Stali ma więcej czasu na dojście do siebie, niż Michelsen. Mówiło się jednak o podejrzeniu wstrząśnienia mózgu, co naturalnie dyskwalifikuje Duńczyka z jazdy w niedzielę. W blokach startowych stoi zatem Wiktor Jasiński, który już pokazał, że może na dobrym poziomie zastępować zawodników w Gorzowie. Jednak to nie jedyny kłopot kadrowy gorzowian. W Ostrowie już w pierwszym wyścigu zakończyła się współpraca na linii Oskar Paluch i Mateusz Bartkowiak. Para juniorska miała być znacznie mocniejsza, a tymczasem Bartkowiak złamał obojczyk w upadku… obu wychowanków Stali. Wobec tego spodziewamy się obecności dwóch Oskarów pod numerami juniorskimi. Numerem jeden będzie Paluch, a towarzyszyć mu będzie Hurysz. Dla tego pierwszego to drugi mecz w lidze, ale debiut na Jancarzu. Przed tygodniem 5+1 w trzech startach na ostrowskim torze. Młody Paluch pokazał próbkę umiejętności, ale teraz poprzeczka i wymagania kibiców będą tylko rosły. W czwartek miał ogromnego pecha, bowiem zaczął turniej o Brązowy Kask od dwóch zwycięstw, a w trzecim wyścigu się przewrócił. Spadł z pierwszej lokaty na piątą, a po trzech seriach zawody zostały przerwane i zakończone.
Sparta Wrocław jako pierwsza w tym sezonie urwała punkt Motorowi Lublin. Mistrz Polski może jednak żałować, że nie udało się zgarnąć dwóch za zwycięstwo meczowe. Prowadzili czterama punktami przed ostatnim wyścigiem, ale świetni tego dnia Janowski i Czugunow przegrali podwójnie. Mimo że z dwumeczu z Motorem przywieźli tylko punkt, to jednak mogą być zadowoleni wrocławianie z postawy swoich zawodników. Nie wszystkich, bowiem Tai Woffinden zaliczył aż dwa zera u siebie i tylko raz udało mu się zgarnąć biegowe zwycięstwo. W pozostałych biegach przynajmniej jeden rywal zawsze go pokonał. Znowu wahania formy w Sparcie, które są ogromnym kłopotem.
Wydawało się, że radość z dobrego występu Czugunowa będzie można przenieść do Gorzowa. Tymczasem Rosjanin z polskim paszportem brał udział w koszmarnej kraksie podczas turnieju jubileuszowego Taia Woffindena w czwartkowy wieczór. Czugunow zaliczył defekt motocykla, połączony z upadkiem. Miał pecha bowiem po nim przejechał Robert Lambert, a później dostał jeszcze dodatkowy cios od Matiasa Nielsena. Według pierwszych prognoz mowa o urazie barku, ale jednoczesnym braku złamań. Można zatem powiedzieć o sporym szczęściu w nieszczęściu. Nie wiadomo jednak czy Czugunowa zobaczymy w Gorzowie lub kolejnych meczach. Patrząc jednak na skład wrocławian, to byłoby ogromne osłabienie zespołu.
Niedziela, 19:15 Apator Toruń – Unia Leszno
Gorzów czekał na 16. urodziny Oskara Palucha. Toruń doczekał się “szesnastki” Mateusza Affelta. Skala talentu bez porównania, na korzyść zawodnika Stali. Kibice w Grodzie Kopernika liczą jednak, że Affelt da jakikolwiek impuls na pozycjach juniorskich. W tym momencie młodzieżowcy torunian zdobywają średnio 2,88 pkt/mecz. Tylko w Ostrowie gorzej punktuje formacja juniorska. Kibice przede wszystkim mają dość oglądania zawodników z zewnątrz, który nijak nie wzmocnili zespołu. Mowa o Karolu Żupińskim czy nowym nabytku Denisie Zielińskim. Krzysztof Lewandowski też nie może dojść do siebie po kontuzji i jest cieniem zawodnika sprzed roku. Zresztą w Częstochowie to było widoczne, gdy formacje juniorskie zrobiły przewagę aż 11pkt na korzyść gospodarzy.
Tam jednak mecz Apatorowi położył zdecydowanie Jack Holder. Można i trzeba narzekać na 6pkt Pawła Przedpełskiego. Jednak Australijczyk pod Jasną Górą po prostu się skompromitował. Obecny sezon jest zdecydowanie słabszy pod względem punktowym dla młodszego z braci Holderów. Średnia niższa o ponad 0,3pkt/bieg. Spora różnica i to też sprawia, że Apator ma kłopoty ze złapaniem rytmu. Przed nimi bardzo ważny mecz, w którym nie ma miejsca na potknięcia. W końcu torunianie są tuż nad ostatnią Ostrovią, aktualnie poza strefą play-off.
Unia Leszno na drugim miejscu, ale ze sporymi kłopotami. Kontuzja Piotra Pawlickiego to jedno. W meczu z GKM-em Grudziądz skórą musiał ratować – tradycyjnie – Janusz Kołodziej. Szkopuł w tym, że i on ucierpiał w zderzeniu z Damianem Ratajczakiem. Wydawało się, że dziewięć dni do wystarczając czas na rehabilitacje. Jednak już czwartkowy awizowany skład pokazał, że sprawa jest poważniejsza. Kołodzieja nie było w zestawieniu Byków. Jego brak w niedzielnym meczu oraz sobotnim SEC Challenge potwierdził menadżer zawodnika Krzysztof Cegielski. To ogromny cios dla leszczynian, którzy wobec tego pojadą do Torunia, jak na ścięcie.
Unia będzie dysponować trzema zdrowymi seniorami. Jason Doyle, David Bellego oraz Jaimon Lidsey. Za Pawlickiego będzie zz-etka, a piąte miejsce musi wypełnić któryś z polskich juniorów, by nie doszło do złamania regulaminu zbyt małej liczby Polaków w składzie. Prawdopodobnie jednak w składzie zobaczymy Keynana Rew, który spod ósemki może jeździć jako jeden z podstawowych zawodników. Inną opcją są po prostu dodatkowe występy Damiana Ratajczaka i Huberta Jabłońskiego. W tym momencie leszczynianie jadą na Motoarenę po przetrwanie, aniżeli po ligowe punkty…