Skip to main content

Na pięć kolejek przed końcem fazy zasadniczej w Speedway Ekstraligi obrońcy tytułu mistrzowskiego, Sparta Wrocław, zajmują przedostatnie miejsce w tabeli. Gdyby dziś rozpoczynały się playoffy, wrocławskiej drużyny by w nich zabrakło! Pora na przegląd wydarzeń 9. kolejki.

Motor Lublin – Ostrovia Ostrów Wielkopolski 51:39
Gdy lider podejmuje u siebie ostatnią drużynę w tabeli, łatwo wskazać zwycięzcę. Gdy lider do tej pory stracił tylko punkt, a outsider jeszcze nie zdobył nawet oczka, sprawa jest jeszcze bardziej oczywista. I pod tym względem niespodzianki nie było, choć Motor pozwolił Ostrovii na wiele. Dość powiedzieć, że 39 punktów, zdobyte przez beniaminka, to najlepsze osiągnięcie tej ekipy w tym sezonie.

Przyczyn jest na pewno kilka. Po pierwsze absencja Mikkela Michelsena – najlepszego zawodnika Motoru. Po drugie słabsza forma Maksyma Drabika, Mateusza Cierniaka czy przede wszystkim Wiktora Lamparta. To może niepokoić kibiców Koziołków w kontekście kolejnych meczów. I wreszcie po trzecie – mecz toczył się przy ulewnym, ale przelotnym deszczu. Raz padało, raz kibice wygrzewali się w upale. Na moment sędzia Krzysztof Meyze musiał nawet przerwać spotkanie, by tor mógł wyschnąć. Zawodnicy jeździli w kratkę. Nawet debiutujący w lidze Mateusz Tudzież w swoim pierwszym wyścigu wywalczył trójkę! Generalnie był to jednak dość słaby mecz. W Motorze nomen omen dominował Dominik Kubera – 16+1 pkt w 6 startach. Po stronie gości z Ostrowa pretensje trudno mieć do Chrisa Holdera, który wywalczył 12+1 pkt w 6 startach. Trójki przywozili jednak również Tomasz Gapiński (raz), Grzegorz Walasek (raz) i Sebastian Szostak (raz).

GKM Grudziądz – Włókniarz Częstochowa 48:42
Pierwszy mecz obu drużyn pod Jasną Górą skończył się pogromem 65:25. Mecz meczowi nierówny – w rewanżu GKM pokazał klasę, postawił się Lwom i wygrał! Oczywiście o bonusie nie było mowy, ale te dwa punkty są naprawdę bardzo ważne w kontekście tabeli po rundzie zasadniczej. Gospodarze prowadzili od pierwszego biegu, w którym Przemysław Pawlicki i Frederik Jakobsen podwójnie wygrali z parą Leon Madsen – Fredrik Lindgren. To był pierwszy, spory cios dla Włókniarza. Częstochowianie stan meczu wyrównali w 9. biegu po zwycięstwie 4:2, ale to był jedyny remis. Za chwilę GKM wygrał 10. bieg w stosunku 5:1 i prowadzenia nie oddał już do końca meczu. Mecz rozstrzygnął się w przedostatnim wyścigu. Grudziądzanie wygrali 5:1 i zaklepali sobie dwa meczowe punkty. Pierwszy linię mety przeciął Norbert Krakowiak.

No właśnie – Krakowiak. To on został najlepszym zawodnikiem tego spotkania. Młodzieżowiec zespołu Janusza Ślączki wykręcił 17 punktów w 6 startach! Przegrał tylko raz – z Kacprem Woryną w 13. biegu. Chyba nikt nie spodziewał się takiego występu Krakowiaka, który nie przyzwyczaił do przywożenia dwucyfrówek, a tym bardziej do punktowania na poziomie kompletu! 10 oczek i 2 bonusy dorzucił Jakobsen. W drużynie Włókniarza nie zawiedli na pewno Woryna (12 pkt) i Madsen (10 pkt). Poniżej oczekiwań pojechał Lindgren (4 pkt) czy Mateusz Świdnicki (1 pkt). GKM dzięki tej wygranej wskoczył na 6. miejsce w tabeli.

Stal Gorzów – Sparta Wrocław 52:38
We Wrocławiu dwoma punktami wygrali gospodarze. W rewanżu jednak błyskawicznie zaakcentowali swoją przewagę, prowadząc po dwóch biegach 9:3. Sparta przyjechała do Gorzowa bez kontuzjowanego Gleba Czugunowa. Fanom speedway’a zmroziło krew w żyłach, gdy zobaczyli fatalny upadek Rosjanina podczas turnieju organizowanego przez Taja Woffindena. Okazało się jednak, że Czugunow jest tylko mocno poobijany i prawdopodobnie w następnej kolejce będzie już do dyspozycji. Jednak jego nieobecność w Gorzowie była bardzo odczuwalna. Mateusz Panicz pojechał tylko raz, potem już można było stosować rezerwę taktyczną, dzięki czemu po siedem wyścigów odjechali Dan Bewley, Maciej Janowski i rzeczony już Woffinden. Żaden z nich nie zachwycił, choć świetny początek miał Bewley. Największe pretensje można mieć do Woffindena. Były mistrz świata uzbierał w siedmiu startach ledwie 7 punktów i bonus. Aż trzy razy zamykał stawkę. Janowski i Bewley wywalczyli po 12 oczek – Magic z jednym z bonusem. Po stronie Stali błyszczało trzech jeźdźców – Szymon Woźniak (12+2 pkt), Martin Vaculik (13 pkt) oraz Bartosz Zmarzlik (13 pkt).

W połowie meczu wynik był jeszcze sprawą otwartą, bo przewaga Stali na poziomie czterech czy sześciu oczek niczego nie przesądzała. Jednak po 10. gonitwach na tablicy wyników było już 36:24. Wrocławianie mogli powoli zapomnieć nie tylko o zwycięstwie, ale choćby i o bonusie. Skończyło się 52:38. Sparta znalazła się w naprawdę nieciekawej sytuacji. Na dziś jest na przedostatnim miejscu. To oczywiście może się jeszcze zmienić i pewnie się zmieni, ale niedzielny mecz pokazał, że drużyna mistrza Polski nie ma żadnej głębi składu. Wypadnięcie Czugunowa na dłużej byłoby katastrofą.

Apator Toruń – Unia Leszno 53:37
Do grona drużyn, które mają ostatnio kłopoty kadrowe dołączyła Unia Leszno. To wszystko efekt kontuzji Piotra Pawlickiego i Janusza Kołodzieja. Bez tej dwójki Byki radzić musiały sobie na toruńskiej Motoarenie. I cóż – nie poradziły sobie. Wprawdzie po sześciu biegach notowaliśmy remis, ale to już po raz ostatni. Anioły w 7. gonitwie wróciły na prowadzenie, które potem systematycznie powiększały. Szybko prysły nadzieje Byków zarówno na 2 punkty meczowe, jak i na jeden bonusowy. Zaliczka z Leszna była zbyt skromna.

Wynik w drużynie Unii ratowali Jason Doyle (17 pkt w 7 startach) i Jaimon Lidsey (11+2 pkt w 7 startach). Pozostałych można określić jako dziury w składzie. David Bellego, Damian Ratajczak, Hubert Jabłoński i Keynan Rew w sumie na 16 prób łącznie przyjechali przed rywalem trzy razy. Dwukrotnie Ratajczak, raz Rew. To mówi samo za siebie. Po stronie Aniołów nie zawiodła formacja seniorska, która jest ostatnio w dobrej formie. Jack Holder 9+1 pkt, Robert Lambert 13+2 pkt, Paweł Przedpełski 10+3 pkt oraz Patryk Dudek 14+1 pkt. Wszyscy w 6 startach.

Related Articles