Unia Leszno pokonała GKM Grudziądz w najważniejszym meczu 11. kolejki. Byki wciąż mają jeszcze szanse na utrzymanie w Ekstralidze, choć wciąż są w najgorszym położeniu. Finisz sezonu na dole tabeli będzie ekscytujący. Na górze od dawna wiadomo, kto przystąpi do playoffów z pozycji lidera.
Motor Lublin – Włókniarz Częstochowa 48:42
Motor wypracował sobie taką przewagę nad resztą stawki, że po takim meczu, jak ten piątkowy, możemy mówić o… niespodziance. Tą niespodzianką są skromne rozmiary zwycięstwa Koziołków. A gdy zestawimy to z porażką mistrzów Polski w Toruniu dwa tygodnie temu, można zadać sobie pytanie, czy Motor wpadł w dołek. Patrząc na dokonania punktowe poszczególnych zawodników, widać wyraźnie, że mało który jedzie na swojego maxa. W meczu z Włókniarzem rozczarował przede wszystkim Jack Holder (5 pkt w 4 startach), ale żadnych pretensji nie można mieć chyba wyłącznie do Wiktora Przyjemskiego (10 pkt w 4 startach). Każdy z pozostałych potrafi punktować lepiej albo dużo lepiej, a swoistą zagadką jest Fredrik Lindgren, który w dwóch wygranych przez siebie biegach pokazywał jakąś kosmiczną prędkość, objeżdżając np. najlepszego w tym dniu Leona Madsena jak dziecko, by potem zaliczyć dwie zerówki.
Jeśli chodzi o ekipę Lwów, to jako się rzekło – Madsen show. 16 pkt w 6 startach i naprawdę kozacka jazda. Gdyby cokolwiek dołożył znający dobrze ten tor, były żużlowiec Motoru, Maksym Drabik, to częstochowianie mogliby wyjechać z Best Areny z punktami. Drabik zdobył jednak 2 punkty, meldując się pod taśmą 4 razy. Niczego sensownego nie dołożyli też juniorzy i Mads Hansen. To przesądziło o porażce gości. Warto jednak zauważyć, że Motor wyżej (51:39) wygrał w pierwszej rundzie na wyjeździe.
Sparta Wrocław – Apator Toruń 48:42
Drugi piątkowy mecz przyniósł identyczny wynik. Dla każdego coś miłego, bo Sparta wzięła dwa punkty meczowe, znów jadąc bez Taia Woffindena, a Apator zgarnął bonus, bo w Toruniu wygrał wyżej. W ekipie Sparty pod ósemką pojawił się młodziutki, młodszy nawet od Lamina Yamala, Mikkel Andersen. Duńczyk pojawił się pod taśmą trzy razy i zdobył nawet 2 oczka w jednym ze startów. Wrocławianie szukają jak mogą zastępstwa Woffindena, który wprawdzie jechał w tym sezonie fatalnie, ale to wciąż były mistrz świata i lepszego jeźdźca Dariusz Śledź póki co znaleźć nie może.
Wynik tego meczu, jak i „punktówka” były dość przewidywalne – w ekipie gości rezultat „za mordę” trzymali trzej żużlowcy – Emil Sajfutdinow (12+2), Robert Lambert (12) i Patryk Dudek (11+2). Wszyscy trzej pojechali po 6 razy. Piotr Baron robił co mógł jeśli chodzi o rezerwy taktyczne, ale wygrać lub chociaż remisować w stolicy Dolnego Śląska się nie dało. Wspomniana trójka liderów zrobiła 35 z 42 punktów całego zespołu i to mówi wszystko. Paweł Przedpełski miewa przebłyski, ale bardzo rzadko. Wiktor Lampart nie miewa ich wcale, a juniorzy jadą stabilnie, ale… No dobra, przeklinać nie będziemy. Sparta była mocniejsza na pozycjach młodzieżowych i to była zasadnicza różnica w tym spotkaniu, choć oczywiście trzeba pamiętać, że gdyby nie dobrze stosowane rezerwy taktyczne torunian, wygrała gospodarzy byłaby wyższa i być może byłaby to wygrana za 3 punkty.
Stal Gorzów – Falubaz Zielona Góra 48:42
Najwyraźniej ligowcy w tej kolejce umówili się na wynik 48:42, bo w pierwszym z dwóch niedzielnych meczów padł dokładnie taki sam rezultat. Derby Ziemi Lubuskiej w tym sezonie nie są szczęśliwe dla beniaminka – Falubaz przegrał zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. I znów można podkreślić, że główna linia podziału w tym meczu to pozycje młodzieżowe. Wprawdzie Jakub Miśkowiak (2+1) i Jakub Stojanowski (0) punktowali słabiutko, to już Oskar Paluch zdobył 7 pkt plus bonus. Tymczasem Jan Kvech i juniorzy gości – Krzysztof Sadurski i Oskar Hurysz – zdobyli do spółki 6 oczek, z czego Sadurski 4.
Fani Falubazu więcej mogą oczekiwać też od Jarosława Hampela. Lider drużyny nie wywalczył na Jancarzu dwucyfrowej zdobyczy, a po dwóch pierwszych startach miał na koncie dwie porażki 1:5 i raptem punkt zdobyty na koledze z zespołu. Po 9 biegach przewaga gospodarzy wynosiła 12 punktów i wydawało się, że emocji to tutaj nie będzie. Falubaz zabrał się jednak do roboty i zniwelował straty. Przed ostatnim biegiem Stalowcy prowadzili 44:40, więc możliwy był jeszcze remis. Bracia Pawliccy przegrali jednak 2:4 z Andersem Thomsenem i Szymonem Woźniakiem, którzy w tym dniu byli czołowymi postaciami w ekipie z Gorzowa.
Unia Leszno – GKM Grudziądz 47:43
Hitem kolejki Canal+ uczyniło mecz dwóch najniżej notowanych drużyn w tabeli – w innej dyscyplinie sportu to raczej niepojęte, by telewizyjny prime dawać drużynom z ogona stawki. Tutaj jednak decyzja ta tłumaczyła się sama – właśnie walka o utrzymanie w lidze jest teraz najistotniejsza, a Unia Leszno z nożem na gardle podchodziła do meczu z GKM Grudziądz. Porażka oznaczała praktycznie pewną degradację Byków. Po pierwszej serii kibice na stadionie im. Alfreda Smoczyka mieli powody do radości, bo Unia prowadziła +6. Jednak to było najwyższe prowadzenie leszczyńskiej ekipy w niedzielę. Po drugiej serii startów było już tylko +2. Goście nawet doprowadzili do wyrównania 27:27, ale do biegów nominowanych wjechaliśmy ze skromną przewagą miejscowych 41:37. Dopiero w 13. biegu swoją pierwszą trójkę przywiózł Janusz Kołodziej. Lider Byków wyraźnie ma jeszcze problemy z dojściem do optymalnej formy po wielotygodniowym rozbracie ze speedway’em – 6 punktów to marny dorobek jak na Koldiego.
Gospodarze dowieźli jednak czteropunktowe prowadzenie. Nie było to tak oczywiste, bo GKM wygrał 4:2 w 14. biegu i miał pełne prawo myśleć nawet o wygraniu tego meczu. Grzegorz Zengota wziął to jednak na siebie – wygrał gonitwę nr 15, a Keynan Rew przywiózł jedynkę, rozdzielając parę gości, czyli Wadima Tarasienkę i Maxa Fricke. O ile kibice Unii mogli liczyć na lepszy występ Kołodzieja, to z pewnością fani Gołębi mogli więcej spodziewać się po Australijczyku – Fricke uzbierał 8 punktów w 6 startach. Dwucyfrówki w zespole GKM-u wykręcili Tarasienko (12) i Michael Jepsen Jensen (10).
Unia ma 2 punkty mniej niż GKM i Włókniarz oraz 3 punkty mniej niż Falubaz i Apator. Sytuacja byłaby o stokroć ciekawsza, gdyby nie niespodziewana wygrana torunian z Motorem dwa tygodnie temu. Outsiderowi pozostały mecze ze Spartą (dom), Motorem (wyjazd) i Stalą (dom). Punktów muszą szukać u siebie, choć zarówno Sparta, jak i Stal, to zespoły teoretycznie mocniejsze. Wyjazd do Lublina to praktycznie pewne baty.